Rzeszowianie rozpoczną fazę play-off z czwartej pozycji. Fot. Piotr Gibowicz.
Trzy punkty z trudnego terenu w Lublinie wywiozła Asseco Resovia Rzeszów. Tym samym po 29. kolejkach PlusLigi siatkarze ze stolicy Podkarpacia zapewnili sobie czwarte miejsce na koniec rundy zasadniczej.
Dobre otwarcie zaliczyli podopieczni Giampaolo Medeiego. Skutecznie z lewego skrzydła zaatakował Yacine Louati i goście objęli prowadzenie 7-4. Asem serwisowym popisał się Torey DeFalco i rzeszowianie odskoczyli na 5 oczek, 13-8.
Miejscowi wrócili do gry za sprawą Alexandre Ferreiry, po jego zbiciu zrobiło się 14-17. Po chwili Portugalczyk poprawił wynik na 17-18. Sporo energii kosztowała obydwa zespoły wymiana przy 18-19, po trwającej niemal minucie akcji, w której LUK miał kilka piłek na doprowadzenie do wyrównania, pomylił się Tobias Brand. „Pasy” zdołały utrzymać skromną przewagę do końca inauguracyjnej odsłony, którą zakończył atak Stephena Boyer.
Powtórka z rozrywki w drugiej partii
Bardzo podobny przebieg miała druga partia. Za sprawą francuskiego atakującego, Resovia zbudowała dwupunktowe prowadzenie, 6-4. Trener Massimo Botti zdecydował się wprowadzić Mateusza Malinowskiego, mimo to lublinianie tracili w pewnym momencie już 4 punkty, 9-13.
Błędy w ataku TJa DeFalco sprawiły, że LUK błyskawicznie złapał kontakt, 12-13. Amerykanin odkupił winy blokując Ferreirę przy ataku z szóstej strefy, dzięki czemu przyjezdni odbudowali przewagę, 19-16. Marcin Komenda i spółka zbliżyli się na jedno oczko, 20-21, ale na więcej nie było ich stać, drugiego setbola także i tym razem wykorzystał Boyer.
Rzeszowianie przegrali wygranego seta
Stojący pod ścianą gospodarze odważnie zaczęli trzeciego seta, prowadząc 12-8. Świetnie spisywał się Brand, który mógł liczyć na wsparcie Marcina Kani i Malinowskiego. Wydawało się, że lublinianie pójdą za ciosem, tymczasem spotkał ich zimny prysznic. Zagrywki Louatiego oraz bloki Karola Kłosa sprawiły, że Resovia zdobyła… 7 punktów z rzędu i zmierzała po komplet punktów, 15-12.
Sytuacja LUK-u stała się jeszcze trudniejsza, gdy blok dołożył Jakub Kochanowski a w następnej akcji sędzia dopatrzył się przejścia trzeciego metra, 14-19. Lubelski szkoleniowiec ponownie sięgnął do ławki rezerwowych i jego zawodnicy... odrobili straty. Serwisy Macieja Krysiaka rozbiły przyjęcie przeciwników i miejscowi prowadzili 23-21. Przykład ze swojego vis-a-vis wziął opiekun gości, który wymienił zestaw przyjmujących i po ataku Klemena Cebulja zrobiło się po 23. Decydujący cios zadał Jakub Wachnik blokując Boyer, 25-23.
Resovia postawiła kropkę nad i w czwartej odsłonie
Podrażnieni goście postanowili sobie udowodnić, że poprzednia partia to był wypadek przy pracy i efekt był natychmiastowy. Spore problemy w ataku mieli przeciwnicy, do tego dobrze zagrywał francuski atakujący i na tablicy wyników zrobiło się 8-3. Fabian Drzyzga coraz częściej korzystał z Boyer i rzeszowianie utrzymywali przewagę.
Przyjezdnych nie wytrąciło z rytmu nawet zdobycie punktu przez Thalesa Hossa, nominalnego rywali. Pewne ataki Kochanowskiego oraz błąd Wachnika spowodowały, że oba zespoły dzieliło juz 7 oczek, 20-13. Ostatnie pilki tych zmagań nie miały większej historii, Resovia triumfowała do 17. MVP meczu wybrano Michała Poterę.
BOGDANKA LUK Lublin - Asseco Resovia Rzeszów 1-3 (23-25, 23-25, 25-23, 17-25)
BOGDANKA LUK Lublin: Marcin Komenda, Tobias Brand, Jan Nowakowski, Damian Schulz, Alexandre Ferreira, Marcin Kania, Thales Hoss (L) oraz Maksym Kędzierski, Maciej Krysiak, Mateusz Malinowski, Jakub Wachnik, Maciej Zając.
Asseco Resovia Rzeszów: Fabian Drzyzga, Torey DeFalco, Jakub Kochanowski, Stephen Boyer, Yacine Louati, Karol Kłos, Michał Potera (L) oraz Adrian Staszewski, Jakub Bucki, Łukasz Kozub, Klemen Cebulj.