W mecz 2. kolejki Fortuna 1 ligi Stal Rzeszów przegrała z GKS-em Tychy 1-2. Zobaczcie, co po tym spotkaniu powiedział nam Kamil Kościelny, strzelec jedynej bramki dla "biało-niebieskich".
- To był dla Ciebie debiut, który zwieńczyłeś bramką. Jak ocenisz ten mecz?
- Co można powiedzieć po takim meczu? Na pewno niefortunny początek. To zdeterminowało późniejsze wydarzenia na boisku. Myślę, że patrząc na samą grę to dobrze się zaprezentowaliśmy. Zdominowaliśmy grę w pewnym momencie. Mieliśmy wiele sytuacji, w których powinniśmy się lepiej zachować w polu karnym i mieliśmy okazję na to, żeby strzelać bramki.
Trzeba też trochę spojrzeć na to z innej strony. Jesteśmy nowym zespołem, jest bardzo dużo nowych zawodników. Docieramy się, ale myślę, że widać progres w stosunku do pierwszego meczu. Nie cieszymy się oczywiście z tego, że przegraliśmy, ale porozmawialiśmy też w szatni i trzeba na to spojrzeć z tej strony.
Żałuję, że nie potrafiliśmy wcześniej strzelić tej bramki. Szacun też dla zawodników Tychów, bo dobrze się bronili, no i jeżeli przy tylu sytuacjach, w których dochodziliśmy do dogrania w pole karne, nie potrafiliśmy oddać groźnego strzału, no to też pierwsza połowa dla nich.
Bardzo żałuję, że przegraliśmy, bo nie zasłużyliśmy na porażkę w tym meczu, bo naprawdę momentami dobrze graliśmy.
- Graliście dużo takich bezpośrednich piłek. To determinowało zachowanie Tychów, którzy grali w obronie niskiej, czy po prostu tak teraz będziecie grać?
- Po analizie pierwszego meczu GKS-u można było zauważyć, że wychodzą trójką z przodu przy otwarciu, a ta obrona zostaje i jest dużo przestrzeni pomiędzy liniami. Chcieliśmy grać tę dłuższą piłkę i zbierać drugą, co też często się udawało. Czy tak będziemy grali? Akurat tak graliśmy dzisiaj. Wiadomo, że piłka nożna to nie taka prosta gra, że zawsze się gra tak samo. Szuka się pomysłu, jak przechytrzyć przeciwnika i jak najlepiej się zaprezentować.
- Pochodzi z Podkarpacia i teraz tutaj wróciłeś. Co Cię skłoniło do transferu do Stali Rzeszów?
- Od dłuższego czasu słyszałem, że te struktury w Stali Rzeszów są coraz lepiej ustawione i klub budowany jest z głową, więc to też determinowało moją decyzję. Jestem też stąd i Rzeszów nie jest mi obcy, więc to też na pewno miało duży wpływ. Dostałem propozycję ze Stali Rzeszów i po rozmowie z dyrektorem uznałem, że skorzystam.
- Z naszych informacji wynikało, że rozmowy odbyłeś już na początku okresu przygotowawczego. Co stało na przeszkodzie, że tak późno podpisałeś umowę ze Stalą?
- No tak, trochę się to ciągnęło. Nie ukrywam, że jeszcze przed okres przygotowawczym, jak miałem wolne, gdzieś te pierwsze rozmowy były. Przeciągało się z racji tego, że kluby nie do końca mogły się dogadać. Warta też nie do końca chciała mnie puścić. Zgodzili się na to, żebym odszedł, ale też wiadomo, że każdy dba o swój interes i też mieli problemy z obsadą obrony.
Ja też chciałem odejść nie dlatego, że źle mi było w Warcie, tylko zależało mi na tym, żeby zmienić miejsce zamieszkania i też dziękuję bardzo za to, że się zgodzili.
- Nie żałujesz, że z Ekstraklasy zszedłeś na poziom pierwszej ligi?
- Czasami trzeba podjąć takie decyzje. Jak byłem trochę młodszy, to też inaczej na to patrzyłem. Bardzo chciałem iść do zespołu, który jest ułożony, więc ta propozycja Stali Rzeszów była dla mnie atrakcyjna. Nie chciałem też dłużej czekać, jeżeli chodzi o kluby z Ekstraklasy. Jakbym żałował to pewnie bym został. Miałem dużo czasu, żeby się zastanowić, a jednak odszedłem, więc nie żałuję.