„Stalówka” jest na fali wznoszącej. Piłkarze trenera Łukasza Berety przed tygodniem pewnie wygrali z Czarnymi Połaniec 3-0 i było to ich trzecie zwycięstwo z rzędu. W tabeli plasują się na 5 miejscu, a dzisiejsza ewentualna wygrana mogła ich zdecydowanie zbliżyć do ścisłej czołówki. Piłkarze z Ostrowca Świętokrzyskiego natomiast, w poprzedniej kolejce okazali się nieznacznie lepsi od Avii Świdnik, pokonując ją 2-1. Dzisiejszy mecz zapowiadał się więc bardzo ciekawie.
Stal Stalowa Wola rozpoczęła mecz, tak jak to ma w zwyczaju. Piłkarze rozgrywali piłkę i czekali na możliwość skutecznego ataku. W 3. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego niecelnie główkował obrońca zespołu ze Stalowej Woli, Volodymyr Khorolskyi. Minutę później kolejna groźna sytuacja. Daniel Świderski skutecznie przejał piłkę i podał do Szymona Jopka, który zdecydował się na uderzenie z dystansu, minimalnie niecelne.
Stal była w posiadaniu i starała się kontrolować wydarzenia na boisku. Kolejna sytuacja na zdobycie prowadzenia przez gości nadarzyła się po kwadransie gry. Po rzucie rożnym, do piłki dopadł Aleksander Drobot, ale jego strzał zza pola karnego okazał się niecelny. Kolejna sytuacja dla "Stalówki" w 25. minucie. Tym razem niecelnie uderzał kapitan, Szymon Jopek. Niemal 60 sekund później kolejne uderzenie na bramkę KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski. Tym razem strzelał Bartłomiej Olszewski, ale także dobrze nie przymierzył.
Pierwsza klarowna sytuacja dla gospodarzy miała miejsce w 35. minucie. Strzał z jedenastu metrów Bartosza Żurka, okazał się jednak niecelny. Chwilę później w poczynania obrońców Stali wkradła się nerwowość, ale na posterunku był Mikołaj Smyłek, który wyjaśnił sytuację. Po kilku gorszych minutach, Stal ponownie ruszyła do ataku, czego efektem był strzał Sławomira Dudy z dystansu. Było to jednak kolejne niecelne uderzenie „zielono-czarnych”.
Do przerwy żadna z ekip nie wypracowała sobie już dogodnej sytuacji do objęcia prowadzenia i po pierwszych 45. minutach był bezbramkowy remis. Kibice Stali Stalowa Wola wierzyli w zwycięstwo i mieli ku temu powody. Stal przyzwyczaiła do tego, iż większość bramek zdobywa po przerwie.
Drugą połowę lepiej mogli rozpocząć gospodarze. Oskar Majda znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Stali, jednak jego strzał okazał się niecelny. Goście mogli mówić o dużym szczęściu. Obraz gry powoli się zmieniał i o ile w pierwszej połowie, lepiej wyglądali piłkarze Stalówki, to na drugą połowę bardziej zmotywowani wyszli gospodarze, a ich ataki sprawiały coraz więcej problemów ekipie prowadzonej przez Łukasza Beretę.
Żadna z ekip nie potrafiła zagrozić bramce drużyny przeciwnej, aż do 71. minuty. Wiktor Stępniowski dośrodkowywał z rzutu rożnego w pole karne, gdzie Mateusz Hudzik wywalczył sobie pozycję i strzałem głową pokonał bramkarza gospodarzy. „Stalówka” na prowadzeniu.
Po zdobytej bramce Stal postanowiła kontrolować grę i skupić się na tym, żeby nie popełniać błędów. Do końca spotkania wynik nie uległ zmianom i czwarta z rzędu wygrana Stali Stalowa Wola stała się faktem.