W 2. kolejce PlusLigi GKS Katowice podejmował Asseco Resovię. Gospodarze chcieli pokrzyżować szyki jednemu z faworytów do medali, z kolei rzeszowianie chcieli podtrzymać wysokie po morale po inauguracji sezonu, kiedy to pewnie pokonali Indykpol AZS Olsztyn.
Pojedynek lepiej rozpoczęli podopieczni Alberto Giulianiego, którzy po zagrywkach Macieja Muzaja szybko objęli kilkupunktowe prowadzenie. Gospodarze nie pozwolili gościom na kontrolowanie wydarzeń na parkiecie a przy zagrywkach eks-resoviaka Jakuba Jarosza, który dwukrotnie na zagrywce ustrzelił Sama Deroo, sami uzyskali przewagę (11-10). Po chwili belgijski przyjmujący został zmieniony przez Nicolasa Szerszenia, co jednak nie wpłynęło znacząco na wynik meczu.
To właśnie zagrywka była elementem, dzięki któremu katowiczanie w pewnym momencie wygrywali 18-15. Dobrze funkcjonował także blok, zatrzymując Jana Kozamernika przy stanie 21-17. Gdy wydawało się, że gospodarze spokojnie wygrają seta, do głosu doszli siatkarze Asseco Resovii, którzy zmniejszyli straty do jednego punktu 21-20. Końcówka należała jednak do miejscowych, na blok nadział się Szerszeń a całego seta atakiem z lewego skrzydła zakończył, skuteczny w tym fragmencie meczu, Jarosz (25-22).
Drugą partię z "wysokiego C" rozpoczęli miejscowi, w szeregach których, brylował były atakujący Resovii. Przy stanie 6-2 o czas poprosił Giuliani. Od tego momentu spotkanie wyrównało się głównie dzięki błędom siatkarzy GKSu w ataku, rzeszowianie przegrywali tylko 11-12. W międzyczasie parkiet opuścił nienajlepiej radzący sobie w ataku Muzaj, a w jego miejsce pojawił się Deroo. Spowodowało to zmianę ustawienia Asseco Resovii i grę na trzech przyjmujących. W jej szeregach zabrakło tym razem drugiego atakującego, Jakuba Buckiego.
Roszady personalne nie przyniosły jednak wymiernych efektów, miejscowi szybko zbudowali trzypunktowe prowadzenie, które spokojnie dowieźli do końca. Drugi set zakończył się takim samym wynikiem jak pierwszy a ostatni punkt zdobył, tym razem mocnym atakiem z prawej strony, Jakub Jarosz.
Widmo porażki zaczęło wyraźnie zaglądać siatkarzom Asseco Resovii Rzeszów w oczy, stąd też początek trzeciego seta należał do nich. Dzięki skutecznym atakom Klemena Cebulja wyszli na prowadzenie 10-7. Przewaga rzeszowian utrzymywała się przez większość seta, ale katowiczanom udało się doprowadzić do stanu po
GKS Katowice - Asseco Resovia Rzeszów 3-0 (25-22, 25-22, 25-23)
Autor: Radosław Dudek