
Po porażce 0:1 z GKS Katowice piłkarz Stali Mielec, Robert Dadok, podsumował spotkanie i wskazał elementy, które zadecydowały o niepowodzeniu jego drużyny. Zawodnik zwrócił uwagę na brak agresywności oraz problemy w organizacji gry.
– Można powiedzieć, że to zimny prysznic na początek rundy wiosennej. Co Twoim zdaniem zadecydowało o porażce?
– Pomijając aspekty taktyczne, zabrakło nam agresywności i lepszego doskoku do przeciwnika. GieKSa była od nas o te pół metra szybsza, przejmowała drugie piłki, a my mieliśmy problem z ich zbieraniem. Kiedy mogliśmy stworzyć sytuację ofensywną, często kończyło się to stratą i koniecznością szybkiego powrotu do obrony. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu nie wyglądała najlepiej, w drugiej było nieco lepiej, ale nadal brakowało płynności w grze.
– Oddaliście 15 strzałów, ale tylko jeden był celny. Z czego wynikała ta nieskuteczność?
– Myślę, że problemem było nie tylko samo wykończenie, ale i odpowiednie przygotowanie pozycji do oddania strzału. Może to kwestia ustawienia, może pierwszego meczu i trochę napięcia w głowach. Nie chcę się usprawiedliwiać, bo mieliśmy swoje sytuacje, ale zabrakło nam spokoju i lepszego ostatniego podania. Hani miał dobrą okazję, trafił w słupek – to nie był celny strzał, ale blisko. Musimy poprawić finalizację akcji.
– Przed Wami jeszcze trudniejsze wyzwanie – mistrz Polski, Jagiellonia Białystok. Co trzeba zrobić, by zdobyć punkty?
– Przede wszystkim jak najszybciej wyciągnąć wnioski z tej lekcji, którą dała nam GieKSa. Musimy wyjść na Jagiellonię z większą determinacją i przekonaniem, że jesteśmy w stanie wygrać. Gramy u siebie, więc nie ma znaczenia, z kim się mierzymy – musimy dać z siebie wszystko.
Rozmawiał Maciej Decowski-Niemiec
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.