Jaki kierunek obierze Janusz Niedźwiedź po pracy w Stali Rzeszów? fot. LECH TV
Przedstawiamy rozmowę z byłym szkoleniowcem Stali Rzeszów, Januszem Niedźwiedziem, którego zapytaliśmy m.in. o pracę w klubie z Rzeszowa, o trudności w pracy trenera i o to, kto awansuje do Fortuna 1 Ligi.
- Od momentu zakończenia współpracy ze Stalą Rzeszów zniknął Pan z mediów. Co Pan robił w czasie tej kwarantanny, rozmyślał nad piłką czy jednak postawił Pan na reset?
- Byłem w zawodzie od prawie pięciu lat bez przerwy. W pierwszych kilku tygodniach nastąpił reset, chciałem spędzić więcej czasu z rodziną, uspokoić emocje. Kolejne tygodnie to czas na samodoskonalenie się. Praca trenera jest rozbudowanym zawodem - to nie tylko taktyka, technika czy motoryka, ale też wiele innych dziedzin. Przeczytałem dwie książki, czytałem również sporo artykułów, szlifowałem język angielski, ulepszałem techniczne rzeczy w programach trenerskich - niewidoczne dla wielu ale konieczne w lepszej pracy. Jestem w stałym kontakcie z moim asystentem z którym analizowaliśmy to, co możemy ulepszyć w naszej strategii.
- Czy czuje Pan głód piłki? Jak się Panu podobała pierwsza kolejka Bundesligi i czy czeka Pan już z niecierpliwością na start rozgrywek w Polsce?
- Obejrzałem dwa mecze Bundesligi na rozpoczęcie. Oglądałem również powtórki spotkań m.in. drugiej i pierwszej ligi. Szybko poczułem głód piłki i już w zasadzie wróciłem do swoich obowiązków. Muszę być gotowy w każdej chwili.
- Długo siedziała w głowie jeszcze cała ta sytuacja ze Stalą Rzeszów?
- Przemyślałem swoją pracę w Stali Rzeszów i na pewno wyciągnę wnioski. Oczywiście, że utkwiło to w mojej głowie, ponieważ spędziłem w Klubie prawie dwa lata. Nie można tego okresu wymazać z pamięci. Zycie toczy się dalej i traktuję to jako kolejną lekcję na przyszłość.
- W pracy trenera najgorsze jest to częste zmienianie miejsca pracy?
- W tej pracy najgorsza jest rozłąka z rodziną. Jeśli rodzina jedzie z trenerem, to miejsce pracy nie ma aż takiego znaczenia. W Rzeszowie nie miałem rodziny, widywałem ich tylko weekendowo, a czasem gdy mieliśmy dalszy wyjazd to tylko w niedzielę. Dla mnie to było największe wyzwanie.
- Analizował Pan już po fakcie swoją pracę w Stali?
- Pobyt w Stali Rzeszów oceniam bardzo pozytywnie, to był dla mnie dobry czas jako trenera i myślę, że taki był też dla klubu. Nauczyłem się mnóstwo nowych rzeczy. Po wielu latach osiągnęliśmy sukces w postaci awansu do 2 ligi i nikt tego nie zabierze. Nawet to, że rozstałem się z ze Stalą w trakcie sezonu, nie zmieni tego obrazu w mojej głowie. Poza tym drużyna jest o krok od szóstego miejsca premiowanego grą w barażach, więc sytuacja wyjściowa jest dobra.
- Skąd u kibiców taka niechęć do Pana? Jeszcze w czerwcu podrzucali Pana do góry po awansie, a później śpiewali przyśpiewki o zwolnieniu.
- Słyszałem wiele opinii kibiców na mój temat. Jedne były konstruktywne, drugie mniej. Jednak wiele było i jest pozytywnych. Kibice wykazali się moim zdaniem cierpliwością - nie oszukujmy się, wyniki od października nie były dobre. Nie widzę tego, żeby kibice byli źle nastawieni do mnie. Wręcz przeciwnie odchodząc otrzymałem wiele miłych słów, wdzięczność była duża za to, że po wielu latach w końcu mogą oglądać rozgrywki na poziomie ogólnopolskim. Do tej pory nie było okazji, więc teraz pozwolę sobie im za wszystkie ciepłe słowa powiedzieć: Dziękuję.
- Michał Wlaźlik w wywiadzie dla naszego portalu stwierdził, że i tak pożegnałby się Pan z posadą po sezonie. Dochodziły do Pana takie słuchy?
- Wcześniej publicznie powiedział, że Stal przez trzy lata mnie nie zwolni i chciał się nawet o to zakładać, a osiem miesięcy później nastąpiło rozstanie. Jestem ciekaw, co byłoby gdybyśmy na przykład po barażach awansowali do pierwszej ligi? Nie było to wcale tak odległe, bo strata do miejsca barażowego to tylko 3 punkty. Czy wtedy też byłby tak odważny w swoich tezach… tego już się nie dowiemy.
- Myśli Pan, że gdyby decyzja o zwolnieniu Pana osoby nie przyszła tak szybko i na spokojnie wszystko by Pan poukładał w trakcie tej kwarantanny, to drużyna wyglądałaby inaczej?
- Ciężko powiedzieć, ale myślę, że tak. Czas gra zawsze na korzyść trenera i mielibyśmy okazję poprawić parę rzeczy. Po tych dwóch porażkach drużyna mogłaby złapać trochę oddechu. Byłaby szansa na zorganizowanie spokojnego zgrupowania. Na ten moment jest to tylko gdybanie, bo sytuacja potoczyła się tak, a nie inaczej. Trzeba żyć dalej i szukać nowym wyzwań – mam nadzieję, że takie niedługo przede mną.
- Transfery przeprowadzone zimą były Pana inicjatywą, czy wymysłem innych osób z klubu?
- Transfery przez cały okres mojej pracy były uzgadniane wspólnie ze sztabem i dyrektorem sportowym, to były wspólne decyzje. Jednakże tej zimy kilka naszych pomysłów jako sztabu nie zostało zrealizowanych. Czas pokaże czy słusznie?
- Pana następcą został Marcin Wołowiec, myśli Pan, że trener bez doświadczenia na szczeblu centralnym udźwignie zespół przejęty w trakcie sezonu?
- Brak doświadczenia nie jest decydujący w pracy trenera, to jeden z elementów, który może pomóc. Poczekajmy, aż wrócą mecze i wtedy będzie można ocenić grę i wyniki oraz w jakim kierunku idzie zespół.
- Gdyby miał Pan wytypować głównych kandydatów do awansu do Fortuna 1 Ligi, to kogo by Pan wskazał?
- Myślę, że Widzew Łódź w tym roku nie powinien wypuścić z rąk awansu. Natomiast, co do reszty, ciężko cokolwiek stwierdzić. Myślę, że gra o bezpośredni awans będzie się toczyć pomiędzy pozostałą trójką. W piłce nic nie jest pewne - sam niejednokrotnie się o tym przekonałem. Z pewnością walka o awans będzie pasjonująca i toczyć się będzie moim zdaniem do ostatniej kolejki.
- Gra bez kibiców może mieć znaczenie dla takich drużyn jak na przykład Widzew Łódź? Jednak mecz rozgrywany przy pełnym stadionie, jest zupełnie inny niż taki przy pustych trybunach.
- To na pewno duży atut Widzewa. Z pewnością stracą dużo w tym aspekcie, ale myślę, że w Łodzi mają na tyle mocną drużynę, aby nawet przy pustych trybunach wywalczyć awans.
- Jakie plany na przyszłość, kiedy planuje Pan wrócić na ławkę trenerską?
- To jest dobre pytanie. Jeśli liga do tej pory nie ruszyła, to ciężko mówić o jakichkolwiek ruchach transferowych wśród trenerów. Po powrocie na boiska zapewne będą roszady na stanowiskach i trzeba cierpliwie czekać.
- Liczyłby Pan na angaż w trzeciej lidze, drugiej czy na wyższym poziomie?
- Nie sprowokuje mnie pan tym pytaniem (śmiech). Bez względu na to, który to będzie poziom rozgrywkowy rozważę propozycję i odniosę się do niej. Każdą trzeba uszanować. Poczekajmy aż ligi ruszą. Jestem gotowy na nowe wyzwanie.
- Chciałem jeszcze zapytać co Pan myśli na temat braku spadków z trzeciej ligi, a co za tym idzie powiększeniu jej. Czy beniaminkowie nie stoją w tej sytuacji na straconej pozycji?
- W sytuacji w której jest nasz kraj, ciężko stwierdzić jak może wyglądać przyszły sezon. Pieniądze nie grają, pieniądze pomagają, ale nie są gwarantem sukcesu. Przed rozpoczęciem rozgrywek ciężko skazywać kogokolwiek na porażkę. Mam jedynie nadzieję, że w przyszłym sezonie na trybuny wrócą kibice, bo bez nich piłka nożna nie ma prawa bytu.
- Czy Pana przyszły zespół będzie prezentował tak ofensywny styl gry, jak było to w Stali?
- Prezes Rafał Kalisz chciał trenera, który będzie grał ofensywnie i wybrano mnie, ponieważ preferuję właśnie taki styl gry. Nie mam zamiaru od niego odchodzić. Wprowadzimy kilka modyfikacji w sposobie naszego modelu gry, ponieważ dzięki zdobytemu doświadczeniu wiemy co należy poprawić. Wszystko będzie zależało od tego, w jakim okresie będzie drużyna i co w danym momencie będzie dla niej najlepsze. Inaczej wygląda praca, jeśli celem jest utrzymanie drużyny, a do końca pozostaje kilka kolejek, a co innego jeśli zarząd będzie stawiał na spokojne budowanie drużyny oraz wprowadzenie automatyzmów. To kosztuje dużo więcej czasu.
Rozmawiał Dominik Pasternak
Czytaj także
2020-05-26 10:16
Stal Rzeszów przedłużyła umowę z młodym zawodnikiem
2020-05-26 11:22
Kto skomentuje mecz PGE Stali Mielec z Lechem Poznań?
2020-05-26 11:58
Reprezentant Polski rozwiązał umowę z Asseco Resovią!
2020-05-27 09:56
Kapitan Stali Mielec przed pucharowym meczem z Lechem Poznań
2020-05-27 10:45
Bartosz Nowak przed pucharowym meczem z Lechem Poznań
2020-07-24 20:49
Janusz Niedźwiedź poprowadzi zespół... litewskiej ekstraklasy?
Komentarze (15)
⚠
Uwaga!
Teraz komentarze są domyślnie ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.