2019-11-21 15:28:00

Krajobraz po spadku, czyli jak radziły sobie drużyny dotknięte degradacją z 3 ligi

Spadek zawsze bywa bolesny (fot. Radosław Kuśmierz)
Spadek zawsze bywa bolesny (fot. Radosław Kuśmierz)
Degradacja bywa często katastrofą, jednak czasem jest szansą na odbudowę. Przyjrzeliśmy się jak to wyglądało w poprzednich latach i mamy dość ciekawe wnioski.
 
Trzecia liga bywa bardzo często sferą marzeń, jednak ten kto jej zasmakował, nie chce potem z niej spadać. Obecnie jest to poziom półzawodowy, a praktycznie co tydzień możemy się ekscytować starciami uznanych na piłkarskiej mapie marek.
 
Co jeśli dotknie kogoś spadek? Jak ten obraz wygląda po spadku i jak wygląda kolejny sezon? No cóż, bywało różnie. Dla większości jednak spadek to katastrofa i zarazem możliwy koniec piłki na poważniejszym poziomie. Przyjrzeliśmy się jak to wyglądało w poprzednich latach.
 
Sezon 2010/11
 
Do czwartej ligi spadła Wisłoka Dębica, która szczebel wyżej zajęła ostatnie miejsce z dorobkiem dwudziestu punktów. Inauguracyjny mecz w czwartej lidze, debiczanie mieli z JKS-em 1909 Jarosław, z którym przegrali 3-1.
 
Pierwsza wygrana biało-zielonych przyszła dopiero w czwartej kolejce, kiedy to podopieczni Pawła Zydronia ograli Lechię Sędziszów Małopolski. Później było już z górki, jednak Wisłoka o awans nie walczyła. Spadkowicz sezon zakończył na szóstym miescu.
 
Sezon 2012/13
 
Po ciężkim sezonie w trzeciej lidze, Strumyk Malawa nie przyjął zaproszenia aby w niej pozostać. Drużyna dowodzona przez Marcina Wołowca początkowo spadła ligi, ale po sezonie wycofały się KS Zaczernie oraz Partyzant Targowiska. Biało-zielono-czerwoni woleli grać jednak szczebel niżej.
 
Tam szło im nieźle, jednak nie byli zespołem bijącym się o awans. Strumyk spokojnie się utrzymał, jednak przede wszystkim mógł grać na swoim stadionie. Zespół z Malawy początek miał fatalny, bowiem pierwszy punkt zdobyli dopiero w szóstej kolejce, gdy zremisowali na wyjeździe z Rzemieślnikiem Pilzno.
 
To był moment przełomowy i zespół zaczął piąć się w górę tabeli. Spadkowiczowi udało się nawet ograć Sokoła Sieniawa, który na koniec sezonu cieszył się z awansu. Malawianie sezon ostatecznie zakończyli na siódmym miejscu w tabeli.
 
Sezon 2013/14
 
Czarni 1910 Jasło po dość dziwnym sezonie szczebel wyżej, ponownie znaleźli się w czwartej lidze. Zespół dowodzony początkowo przez Jacka Klisiewicza pierwszy mecz wprawdzie przegrał, ale cztery dni później przekonująco ograł Cosmos Nowotaniec.
 
Jaślanie grali w kratkę, ale w derbach regionu zazwyczaj wygrywali. Czarni jesienią nienajlepiej się spisywali, jednak wiosna w ich wykonaniu była już bardzo dobra i ostatecznie sezon zakończyli na siódmym miejscu w tabeli.
 
Sezon 2014/15
 
Po dość fatalnym sezonie w trzeciej lidze, szczebel niżej spadły Polonia Przemyśl oraz Stal Sanok. Żółto-niebiesko-biali w czwartej lidze jednak nie wystartowali, zaś Przemyska Barcelonka rękawicę podjęła.
 
Podopieczni Pawła Załogi rozpoczęli od falstartu, bowiem w pierwszej kolejce, przegrali z LKS-em Skołoszów. Później było już tylko lepiej, bowiem Polonia solidnie puntktowała i na koniec sezonu mogła cieszyć się z awansu do trzeciej ligi.
 
Sezon 2015/16
 
Wisłoka Dębica trafiła najgorzej jak mogła. Klub z ulicy Parkowej 1 powoli się odbudowywał, a w dodatku trafił na reorganizację ligi. Dębiczanie podjęli jednak rękawice, lecz jesienią punktowanie nie wyglądało najlepiej i po zakończeniu rundy na swoim koncie mieli zaledwie szesnaście punktów.
 
Na wiosnę wyglądało to całkiem, ale nie wystarczyło aby się utrzymać. Przyczyniła się do tego katastrofalna końcówka, a czarę goryczy przelał domowy mecz z Bukową Jastkowice. Wisłoka przegrała tamten mecz, a w bramce gości zagrał...Jacek Partyka, na codzień pomocnik.
 
Przebieg tego starcia opisaliśmy tu. Dębiczanie nie uniknęli spadku, który okazał się być drugim z rzędu.
 
Sezon 2016/17
 
To była istna lawina spadków, bowiem w czwartej lidze pojawiło się aż sześć drużyn. Praktycznie wszystkie przystępowały z chęcią jak najszybszego powrotu. Najgłośniej o awansie mówił jednak Izolator Boguchwała, który przeprowadził ofensywę transferową.
 
Nie próżnowała także Wólczanka Wólka Pełkińska, Sokół Sieniawa oraz Piast Tuczempy. Polonia Przemyśl i Orzeł Przeworsk chciały się odbudować. Jak się jednak później okazało, ton rozgrywkom nadawały Izolacja wraz z zespołem z Wólki Pełkińskiej.
 
Sokół i Piast także romansowali z czołówką, a Polonia z Orłem zawodziły. Runda jednak mocno zweryfikowała plany spadkowiczów. Najrówniej grali podopieczni Grzegorza Sitka, którzy zostawili w tyle Izolatora. Ten do Wólczanki tracił aż siedem punktów.
 
Największym rozczarowaniem jednak byla Przemyska Barcelonka, która jesień zakończyła dopiero na szesnastym miejscu. Tuż nad nimi był Orzeł i było wiadomo, że tą dwójkę w zimie czeka ciężka praca, jeśli myślą o utrzymaniu.
 
Jak się później okazało, największą metamorfozę przeszła Polonia, która rozegrała świetną wiosnę i ostatecznie utrzymała się w lidze. Izolator próbował nawiązać walkę z Wólczanką, jednak ta jeszcze bardziej mu odjechała i dośc szybko zapewniła sobie awans.
 
Sokół ligę skończył na trzecim miejscu, a tuż za nimi uplasował się Piast. Największym rozczarowaniem okazał się Orzeł Przeworsk. Zespół dowodzony przez Daniela Zielenkiewicza rozpaczliwie bił się o utrzymanie, lecz ostatecznie pożegnał się z rogrywkami.
 
Sezon 2017/18
 
Przygoda Cosmosu Nowotaniec z trzecią ligą trwała zaledwie sezon. Klub po sezonie miał bardzo poważne problemy, ale zdecydował się na udział w rozgrywkach szczebel niżej. To już nie był ten sam Cosmos, znany od lat jako mocna drużyna.
 
Zespół objął Janusz Sieradzki, który dysponował bardzo młodą kadrą, która nie dawała rady w czwartej lidze. Ekipa z Nowotańca nie zdołała dograć sezonu do końca, bowiem wycofała się po rundzie jesiennej, w której nie zdobyła nawet punktu.
 
Sezon 2018/19
 
Do czwartej ligi spadły JKS 1909 Jarosław oraz Karpaty Krosno, które od dawna trapiły problemy finansowe. Od początku było jasne, oba zespoły walczą o utrzymanie. Podopieczni Dariusza Jęczkowskiego zaczęli jednak znakomicie, bowiem od gładkiego 3-0 ze Stalą Gorzyce.
 
Ekipę z Jarosławia objął Paweł Załoga i już w pierwszym meczu miał trudne zadanie, czyli rozprawić się z Wisłoką Dębica. Niebiesko-czarni ugrali ostatecznie punkt. JKS całkiem nieźle radził sobie w rozgrywkach, ale nadal ciążyły nad nim błędy przeszłości.
 
Obie drużyny plasowały się raczej w środku, choć zespół z Krosna po niezłej rundzie jesiennej, miał duże szanse na awans. Na wiosnę już tak kolorowo nie było, ale zarówno Karpaty jak i JKS, spokojnie się utrzymali.
 
Dawne problemy jednak nadal zostały. Pod względem finansów nadal nie jest super, a stare demony wróciły w Jarosławiu. Oba kluby walczą o lepsze jutro i nie wiadomo czy ono nastanie. Jest jednak dobra strona problemów, bowiem postawiono na swoich zawodników, którzy daliby się pokroić za te barwy i tradycję.

Czytaj także

Komentarze

Komentarze: 0

Rozwiąż działanie =

Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.

Czytaj następny news zamknij