fot. własne
Artur Renkowski, trener KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, przełamał trudną serię pięciu meczów bez zwycięstwa. W rozmowie po spotkaniu z Sokołem Kolbuszowa Dolna opowiada o presji, jaką wywierają kibice i media, o jedności drużyny oraz o swoich relacjach z zarządem klubu. To zwycięstwo daje nadzieję na dalszy rozwój zespołu i odbudowę pewności siebie zawodników.
Przełamanie po trudnej serii
- Trenerze. Po pięciu meczach bez zwycięstwa KSZO w końcu wygrywa — dziś pokonaliście Sokoła Kolbuszowa Dolna 5-1. Ostatnio mówił Pan o braku spokoju w grze. Paradoksalnie, wydaje się, że dopiero utrata bramki Was pobudziła, bo od tamtej pory mieliście pełną kontrolę.
- Z piłką wciąż brakuje nam jeszcze tego spokoju. To było dziś widoczne, bo nie potrafiliśmy narzucić rywalowi pełnej dominacji. Po stracie bramki zareagowaliśmy jednak świetnie. Pokazaliśmy charakter, drużynę z dużej litery „D”. Chłopaki siłą woli odwrócili ten mecz, dosłownie „wepchnęli” te bramki.
Mamy swoje problemy, które wymagają czasu i pracy. Nie da się wszystkiego przeskoczyć w jednej rundzie. Ale w najtrudniejszych momentach ta drużyna idzie za sobą w ogień i dziś było to widać. To bardzo ważne zwycięstwo dla głów, żeby się odblokować. Napastnicy zdobyli gole, to doda im pewności. To są bardzo dobrzy zawodnicy, ta drużyna ma duży potencjał.
Gdyby samo nazwisko, historia czy marka gwarantowały wyniki, piłka byłaby prosta. A taka nie jest. Skupiamy się na tym, co tu i teraz, cieszymy się z przełamania i chcemy iść za ciosem.
Presja i oczekiwania w Ostrowcu Świętokrzyskim
- Od kilku tygodni wokół drużyny pojawia się sporo spekulacji i presji. Kibice głośno wyrażają swoje opinie, pojawia się hejt, a po każdej porażce czy remisie temat wraca. Jak pracuje się w takiej atmosferze i jak Pan to odbiera?
Przychodząc do takiego klubu jak KSZO, trzeba być na to gotowym. Na pewno nie jest to komfortowe, kiedy od początku sezonu słyszymy, że ciągle jest źle. Nawet kiedy mieliśmy cztery punkty przewagi, to było źle, bo gra była zła. Tak tutaj jest, wymagania są wysokie. Trzeba te oczekiwania spełniać.
fot. KSZO Ostrowiec Świętokrzyski
Na mnie to nie wpływa w taki sposób, że pod presją kibiców czy presją wynikową zmieniamy wszystko, bo to nie o to chodzi. Wiemy, co jest do poprawy, gdzie mamy luki i ile czasu potrzeba, żeby pewne rzeczy skorygować. Rozumiem też frustrację, bo kibice chcą awansu. Mam nadzieję, że to będzie szło do przodu i że może na kilka dni to wyhamuje. Drużyna dostanie trochę pewności siebie, bo tego brakowało na boisku.
- Czy po zdobytych bramkach można było zauważyć większy spokój w Waszej grze, czy to była przede wszystkim reakcja na sytuację i pokaz charakteru drużyny?
- Dzisiaj ten mecz uspokoił się po golach, ale nie dlatego, że graliśmy spokojniej, bo tego spokoju dalej nie było. Tylko dlatego, że wepchnęliśmy te bramki siłą woli. Ta drużyna jest za sobą, to widać w ciężkich momentach. Jeśli ta drużyna będzie za sobą, to na pewno dowiezie tę rundę dobrze punktowo. A zimą będzie czas, żeby pozmieniać pewne rzeczy i dużo wprowadzić.
Jedność zespołu i charakter drużyny
- Po meczu widać było wspólną radość całej drużyny z Panem. Czy to potwierdza, że zespół stoi za trenerem i w szatni nie ma żadnych zgrzytów?
- Tu już trzeba pytać zawodników, ale myślę, że nie ma żadnych problemów. Relacje w drużynie są bardzo dobre, atmosfera również. Wiadomo, że kiedy wyniki są słabsze, to pojawia się cięższa otoczka, tak jak w ostatnim tygodniu, i zawodnicy też to odczuwają.
- Czy to zwycięstwo może być takim punktem zwrotnym, który zbuduje drużynę mentalnie przed kolejnymi spotkaniami, w tym przed meczem z Cracovią?
- Dzisiaj drużyna pokazała, że jest razem, że to jest prawdziwy zespół. Nie chcę mówić na fali, bo to jest jedno zwycięstwo, ale takie przełamanie jest bardzo ważne. Teraz trzeba pójść dalej i z podobnym nastawieniem, ale z większym spokojem w ataku i większą kulturą gry podejść do meczu z Cracovią.
Relacje z zarządem i spojrzenie długofalowe
- W mediach pojawiały się informacje, że dzisiejszy mecz był o posadę. Jak wyglądają Pana relacje z zarządem klubu i jak Pan podchodzi do takich spekulacji?
- Ogólnie w mediach dużo się dzieje, tym bardziej w takim klubie. Ktoś coś podsłyszy i od razu staje się to informacją, która obiega całą ligę. Nie chcę się odnosić do takich rzeczy, bo gdybym skupiał się na plotkach, traciłbym energię, która jest potrzebna drużynie w tym momencie. Wiadomo, że Ostrowiec jest takim miejscem, gdzie presja jest duża. Tym bardziej, gdy nie wygrywasz pięciu meczów z rzędu, frustracja jest zrozumiała.
- Jednak w mediach i wśród kibiców pojawiają się różne głosy i spekulacje. Jak Pan do tego podchodzi i na czym skupia swoją uwagę w takiej sytuacji?
- Nie mam problemu z tym, że pojawiają się różne głosy, bo to normalne. Generalnie zarząd klubu i dyrektor, jeśli myślą długofalowo, muszą mieć plan A, plan B i plan C. Ale jak już mówiłem, ja się na tym nie skupiam, mamy robotę do zrobienia. Muszę też myśleć krótkofalowo na ten moment, żeby dzisiaj wyjść z tej sytuacji. Jednocześnie trzeba myśleć długofalowo o tym, co w drużynie należy poprawiać i to skupia całą naszą uwagę.
- A jak wygląda współpraca z dyrektorem i prezesem? Czy możecie spokojnie rozmawiać o planach i kierunku, w jakim zmierza drużyna?
- Myślę, że moje relacje z dyrektorem i prezesem są naprawdę bardzo dobre.
Rozmawiał Maciej Decowski-Niemiec
