2025-04-23 14:45:00

Stephan Antiga po mistrzostwie z Developresem Rzeszów: Warto było wrócić, by w końcu zdobyć złoto

Po emocjonującym finale TAURON Ligi, w którym KS Developres Rzeszów pokonał ŁKS Commercecon Łódź i zdobył pierwsze w historii klubu mistrzostwo Polski, porozmawialiśmy z trenerem triumfatorek – Stephanem Antigą. Francuz, który wcześniej kilkukrotnie kończył sezon ze srebrem, w końcu sięgnął po upragnione złoto. O emocjach, znaczeniu tego sukcesu i przyszłości – przeczytacie w poniższym wywiadzie.
 
- Panie trenerze, jak to jest – mówiąc wprost – oszukać przeznaczenie? Zawsze było srebro, a teraz w końcu złoto. Jakie to uczucie?

- Jestem bardzo zadowolony – jak zresztą każdy tutaj. Ale myślę, że największą radość mają zawodniczki i ludzie ze sztabu, którzy od kilku sezonów pracują w Rzeszowie. Naprawdę ciężko walczyliśmy, żeby wreszcie zdobyć to złoto.

- Czyli można powiedzieć – wszystko lepiej smakuje, gdy do końca są emocje i napięcie?

- Zdecydowanie! Końcówka meczu była pełna stresu, ale też niesamowitych emocji. I to właśnie takie zwycięstwa smakują najlepiej. Fajnie, że dziś wygraliśmy – nie chcieliśmy wracać już do Łodzi, by wspólnie z naszymi kibicami świętować ten sukces. To też był dla nas ważny cel.

- Ma Pan już złoto z reprezentacją Polski, a teraz również z klubem kobiecym na krajowym podwórku. Czy to oznacza, że może się Pan czuć spełniony?

- Trudno powiedzieć, czy „spełniony”, bo w sporcie to słowo bywa złudne. Ale na pewno to dla mnie ważny krok. Zdobycie mistrzostwa Polski z Developresem to coś wyjątkowego. Jeszcze nie zacząłem pracy w nowym klubie, więc teraz po prostu cieszę się tą chwilą.

- A czy ten sukces będzie miał wpływ na to, jak będzie wyglądała Pana dalsza kariera?

- Zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Praca z zespołem, który ma realne szanse na sukcesy, nigdy nie jest łatwa – trzeba codziennie dawać z siebie maksimum. Dla mnie najważniejsze jest to, by każdy sezon był udany. W tym roku było trochę inaczej, bo dołączyłem do zespołu dość późno. Ale naprawdę było warto wrócić do Rzeszowa – właśnie po to, by zdobyć złoto.

- Jak wyglądały ostatnie godziny przed tym decydującym meczem? Mówiąc konkretnie – nie dni, ale właśnie te godziny tuż przed pierwszym gwizdkiem.

- Mogę śmiało powiedzieć, że panował spokój. Po raz pierwszy widziałem moją drużynę w takiej równowadze – nie było stresu, niepotrzebnych emocji, które mogłyby sparaliżować. Nie było ani przesadnej euforii, ani strachu. To było coś idealnego i bardzo, bardzo ważnego. Ogromne gratulacje dla dziewczyn, które od początku do końca robiły wszystko, by wygrać.

- Nie sposób nie zapytać o końcówkę czwartego seta. Było 24-21 – wydawało się, że złoto już wisi na Pana szyi, a nagle… seria Angeliki Gajer i emocje od nowa.

- To właśnie kobieca siatkówka – trzeba grać do ostatniego punktu. Żartujemy sobie czasem, ale trzy punkty przewagi to wcale nie jest dużo. Rywalki zagrywały świetnie, my popełniliśmy kilka błędów i zrobiło się naprawdę nerwowo. Ale ostatecznie wszystko skończyło się dobrze.

- I na koniec – co po tych pięciu latach spędzonych w Rzeszowie, oznacza dla Pana to miasto?

- To dla mnie szczególne miejsce. Przez pięć lat mieszkałem tu z rodziną i czułem się bardzo dobrze. Cieszę się, że mogłem wrócić choćby na miesiąc i w końcu zdobyć to upragnione złoto. To był piękny powrót i naprawdę warto było.

Rozmawiał Radosław Dudek

Czytaj także

Komentarze

Komentarze: 0

Rozwiąż działanie Kod captcha =

Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.

Czytaj następny news zamknij