JKS Jarosław zremisował z Orlętami Radzyń Podlaski 1-1. W 90. minucie do siatki trafił Sebastian Dziedzic, ale sędzia nie uznał bramki.
Tak kontrowersyjną sytuacją opisuje serwis internetowy Jarosławskiego Klubu Sportowego.
- O olbrzymim szczęściu przyjezdni mogli mówić w końcówce spotkania. W 90. minucie debiutujący w naszym zespole
Aleksander Czyż dośrodkował w pole karne,
Mateusz Konaszewski skiksował tuż przed własnym bramkarzem, a do bezpańskiej futbolówki dopadł
Sebastian Dziedzic, który wygrał główkowy pojedynek z
Adrianem Zarzeckim i wpakował ją do siatki - czytamy na
jksjaroslaw.info.
- Arbiter popełnił jednak błąd, dopatrując się faulu naszego napastnika na rywalu i odgwizdując rzut wolny. Mimo doliczenia aż siedmiu minut, gospodarze nie zdołali już przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść i musieli zadowolić się jednym punktem.