Michał Szalacha atakuje z piłki wystawionej przez Grzegorza Łomacza. Fot. Monika Pliś.
PGE GiEK Skra Bełchatów gładko uległa Asseco Resovii w 9. kolejce PlusLigi. Poza drugim setem bełchatowianie nie mieli wiele do powiedzenia w starciu z teamem Rzeszowa i ponieśli drugą porażkę w tym sezonie. Po spotkaniu porozmawialiśmy z Michałem Szalachą, środkowym dziewięciokrotnych mistrzów Polski.
Michał Szalacha jest wychowankiem Asseco Resovii, z którą triumfował w rozgrywkach Młodej Ligi w sezonie 2010/11. 31-latek przyznał, że dzisiejszego popołudnia przeciwnicy pokazali się z bardzo dobrej strony.
Od dłuższego czasu Asseco Resovia wyraźnie Wam nie leży. Po raz szósty z rzędu przegrywacie 0-3. Gdzie tkwi tego przyczyna?
Właśnie dzisiaj z Grzegorzem Łomaczem rozmawialiśmy o tym, kiedy ostatnio wygrał z Resovią. Ten zegar już dosyć długo tyka. Znów przegraliśmy do zera, niemniej rzeszowianie zagrali świetne spotkanie.
Ciężko było tutaj jakkolwiek się postawić.
Ten drugi set nam uciekł, tutaj była jedyna szansa, żeby rzeczywiście odwrócić ten mecz, ale jej nie wykorzystaliśmy. Powiedzmy, że graliśmy na swoim poziomie, ale nic szczególnego nie dodaliśmy. Tutaj jednak trzeba było coś dać ekstra.
Ta końcówka drugiej i początek trzeciej odsłony. W przerwie nie udało Wam się zresetować głów, czy też to mocne wejście rzeszowian w trzecią partię przesadziło o takim a nie innym wyniku?
Uciekł nam drugi set, a w trzecim Resovia utrzymała wysoki poziom. Od razu "włączyli" mocną zagrywką, więc ciężko było się nam postawić. Szybko wypracowali wysoką przewagę, na co nie potrafiliśmy znaleźć odpowiedzi.
Co pozytywnego można powiedzieć o tym pojedynku? W jaki sposób może on zbudować Waszą grę w przyszłości?
Myślę, że nasza ogólnie postawa w tym sezonie nas buduje. Na pewno będziemy analizować ten mecz, tak jak każdy. Zobaczymy co tutaj nam nie grało, ale jednak mierzyliśmy się z bardzo mocnym zespołem, znajdującym się w dobrej dyspozycji.
Trudno powiedzieć, który element zawiódł, ale mieliśmy też dobre momenty. Trzeba utrzymać ten poziom jednak na dłuższym dystansie, żeby wygrać z takim przeciwnikiem.
Na koniec, pytanie o rywalizację z rzeszowskimi vis-a-vis. Na czym trzeba się koncentrować grając naprzeciwko Danny'ego Demyanenko i Mateusza Poręby?
Przy dobrym przyjęciu jednak życie środkowego jest bardzo ciężkie- trzeba oddać rzeszowianom, że dobrze przyjmowali i bardzo skutecznie grali pierwszym tempem. Danny od początku sezonu pokazuje, że jest w gazie.
Trzeba podejmować decyzje, nie zawsze trafne, ale w Rzeszowie są klasowi gracze na każdej pozycji. Praktycznie co tydzień mierzymy się w PlusLidze ze świetnymi zawodnikami i tutaj nie było inaczej.