
- Zacznijmy od początku. Co się wydarzyło w dzisiejszym meczu z Twojej perspektywy? Szczególnie w obronie wyglądałaś znakomicie.
- Myślę, że masz rację – wiedziałam, że nie kończę zbyt wielu ataków, więc skupiłam się na innych elementach: na serwisie, przyjęciu, obronie, a czasem i na bloku. Chciałam dać coś zespołowi, nawet jeśli nie wszystko wychodziło w ataku. Miałam sporo wysokich piłek – to nie jest mój najmocniejszy punkt. Ale cieszę się, że mogłam pomóc w innych aspektach. No i najważniejsze – wygrałyśmy!
- W drugim secie Twoje zagrywki zrobiły ogromną różnicę – Developres zdobył wtedy 7–8 punktów z rzędu.
- Dziękuję! Rzeczywiście, wtedy wszystko nam się kleiło – zarówno zagrywka, jak i cała drużyna grała pewnie i agresywnie.
- W trzecim secie coś jednak się zmieniło. Zaczęło wyglądać to tak, jakbyście zamieniły się rolami z Bielskiem.
- Tak, coś w tym jest. Trzeci set... zawsze ten trzeci. Popełniłyśmy więcej błędów, nasza zagrywka nie wywierała już takiej presji. Trzeba też przyznać, że Bielsko zagrało wtedy bardzo dobrze – szczególnie w ataku i bloku. Musimy oddać im zasłużony szacunek za tę partię.
- Co robicie jako drużyna, by po takim secie wrócić na odpowiedni poziom?
- Wiedziałyśmy, że musimy się pozbierać. W czwartym secie znów zaczęłyśmy dobrze serwować, lepiej funkcjonował blok i obrona. Miałyśmy Bielsko bardziej pod kontrolą, a to przełożyło się na końcowy sukces.
- Trenujesz codziennie z Agnieszką Korneluk. Jak wygląda gra przeciwko niej na treningach?
- To naprawdę świetna okazja, żeby doskonalić się jako skrzydłowa. Aga jest wysoka, ma znakomity blok. Możesz ćwiczyć różne kierunki ataku – po skosie, nad blokiem, na bok. Dzięki temu jestem lepiej przygotowana na mecze, bo w tej lidze środkowe są naprawdę silne. No i czasem bywa śmiesznie – próbuję coś zagrać, a ona po prostu zatrzymuje mnie z uśmiechem. Treningi z nią to czysta przyjemność.
- Cztery wygrane nad Bielskiem w jednym sezonie – czy to może dawać Wam przewagę psychiczną przed kolejnym meczem?
- Może trochę... ale nie możemy o tym myśleć za dużo. Bielsko to drużyna, która nigdy się nie poddaje. Zawsze są groźne, mają mocny serwis. Jeśli chociaż na moment stracimy koncentrację, mogą to wykorzystać. Musimy być skupione od pierwszej piłki – tylko wtedy mamy szansę wygrać.
- Z Twojej perspektywy jako przyjmującej – jak oceniasz serwis przeciwniczek?
- One wiedzą, gdzie serwować. Celują tam, gdzie czasem mamy trudności – w strefy 5–6. Ale to też daje nam okazję, by poprawić przyjęcie. Czasem łatwe zagrywki są trudniejsze niż mocne – bo wymagają pełnej koncentracji. Kiedy wiesz, że przeciwnik zaatakuje mocno, jesteś gotowa. Ale jak piłka leci lekko… wtedy musisz wszystko wyczuć samodzielnie.
- Na koniec – jak trudna jest liga Tauron Ligi z Twojej perspektywy? Skala od 1 do 10.
- Dobre pytanie! Powiedziałabym, że 8. Czołowa czwórka naprawdę prezentuje wysoki poziom i nie można wygrać z nimi bez maksymalnego zaangażowania. Każdy mecz to nowe wyzwanie.
- Bonusowe pytanie – co myślisz o języku polskim?
[śmiech] Kocham to! Po polsku wszystko brzmi... jak motyl. Po niemiecku – bardziej jak ciężki wiatr. Wiem, że kiedy coś mówię, to wszyscy się śmieją – ale to pozytywne. Mam nawet ulubione filmiki z tym, jak próbuję mówić po polsku. Chyba nagram kolejne!
Marit Jasper – uśmiechnięta, szczera i otwarta. Taka właśnie jest na boisku i poza nim. A jeśli jej „motyle” w polskim to dopiero początek... to my czekamy na kolejne filmiki i – oczywiście – kolejne zwycięstwa.
Rozmawiał Radosław Dudek
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.