Stal Stalowa Wola wygrała 2-1 z Hutnikiem Kraków. Zobaczcie co po tym pojedynku powiedział Ireneusz Pietrzykowski, szkoleniowiec "Stalówki".
- W kńcu konferencja, gdzie będzie można nieco więcej powiedzieć o piłce. Przygotowując się na Hutnik Kraków wiedzieliśmy, że to drużyna która bardzo dobrze czuje się w fazie przejściowej po odbiorze piłki. Poza tym umieją utrzymać się przy piłce w środkowej strefie i na pewno tam mając kreatywnych zawodników potrafi grać do przodu. Nasz pomysł był taki, że mocno wychodziliśmy za środkowymi pomocnikami, żeby żaden z nich nie wprowadzał piłki. Wysyłaliśmy tam nawet środkowego obrońcę, żeby "dziesiątka" schodziła po grę i chcieliśmy, żeby piłkę wprowadzali środkowi obrońcy, bo najnormalniej w świecie oni umieją mniej w ofensywie - powiedział Ireneusz Pietrzykowski po zwycięstwie nad Hutnikiem Kraków.
- Pierwsza połowa to w zasadzie całkowita realizacja tego planu, bo graliśmy odpowiedzialnie w strefie ataku i tej fazy przejściowej w zasadzie nie było. Natomiast jak Hutnik miał piłkę to tak ich poblokowaliśmy, że nie stworzyli żadnych sytuacji. Początek drugiej połowy trochę słabszy w naszym wykonaniu, bo dwukrotnie Hutnik odjechał do kontry i trochę gorzej to wyglądało. Oni zmienili ustawienie, a my poszliśmy do gry jeden do jednego i nie doskakiwaliśmy tak aktywnie i tak blisko, stąd przewaga Hutnika- kontynuuje szkoleniowiec Stali Stalowa Wola.
"Przegrywając, wygrywamy spotkanie po raz pierwszy"
- Najważniejsza rzecz, że odwróciliśmy wynik. Pierwszy raz przegrywając wygrywamy spotkanie. Na pewno ta drużyna pracuje na tyle dobrze, że dziś przełożyło się to na wynik. Nie tylko opowiadamy o tym, że całkiem przyzwoicie graliśmy, ale dzisiaj zdobyliśmy trzy punkty i można powiedzieć Lucjan Klisiewicz show! Myślę, że odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo, ale to dopiero początek drogi. Już wygraliśmy z Chojniczanką Chojnice i chcieliśmy to poprawić, a później przyszły dwie porażki po 0-1. Z pokorą pracujemy w tym tygodniu i będziemy chcieli z Sandecją Nowy Sącz powalczyć o jak najlepszy wynik - zakończył Pietrzykowski.
- Czy czuł Pan, że gra z przysłowiowym "nożem na gardle" i czy to zwycięstwo opóźnia o kolejny tydzień widmo Pana zwolnienia z Stali Stalowa Wola?
- W Stalowej Woli co mecz gra się z "nożem na gardle", więc przyzwyczaiłem się już. Natomiast grając tak i robiąc punkty tak jak Pan mówi oddalamy wizję zwolnienia mnie o następny tydzień. Być może zada Pan to pytanie w następnym tygodniu. Pan ma taką pracę, więc szanuję. Mam nadzieję, że jak za tydzień wygramy to jeszcze powie Pan że się udało, a jak za trzy tygodnie wygramy to już nie zada Pan tego pytania.
- W pierwszych czterech kolejkach, gdy graliśmy na wyjeździe nie najgorzej graliśmy w polu i mieliśmy te dwa punkty. Można było to tłumaczyć, że gramy na wyjeździe i tak dalej. Już mamy już ósmą kolejką i bądźmy realistami, gdyby dziś była porażka to już by się tam paliło. Przed chwilą tam rozmawiałem z Wojtkiem Śmiechem i dwoma menedżerami, że najpiękniejsza robota na świecie to jest piłkarz, menadżer czy dyrektor sportowy. Trenera do tego nie zaliczamy.