W pierwszych meczach rundy wiosennej oba zespoły zremisowały swoje spotkania 2-2. Wisła Sandomierz podzieliła się punktami z Avią w Świdniku, a Stal na własnym boisku w Wisłoką Dębica.
Gospodarze w tabeli zajmują 15. miejsce i wciąż walczą o utrzymanie, zatem liczy się dla nich każdy punkt. Mimo wszystko w roli faworyta dzisiejszego spotkania, należało rozpatrywać ekipę gości, która mocno manifestuje zamiar awansu do 2. ligi.
W Stali Stalowa Wola ostatnio panuje burzliwa atmosfera, co potwierdziły wydarzenia z zeszłego tygodnia. W klubie ze Stalowej Woli doszło do zmiany trenera. Po zamieszaniu wokół klubu, drużynę opuścił trener Łukasz Bereta i w dzisiejszym meczu „zielono-czarnych” miał poprowadzić dotychczasowy drugi trener zespołu, Maciej Gadowski. Nowy szkoleniowiec zdecydował się na ultra ofensywny plan gry i posłał na boisko, aż trzech napastników.
Początek meczu był dość spokojny, oba zespoły nie rzuciły się do ataku, a raczej spokojnie oczekiwali na swoje szanse. Groźnie zrobiło się pod bramką Stali, niemal 10 minut po rozpoczęciu spotkania. Seria błędów w obronie doprowadziła do sytuacji strzeleckiej, w której jeden z napastników Wisły zdecydował się na strzał. Piłka przeleciała nad bramkarzem Stali i odbiła się od poprzeczki. W polu karnym „zielono-czarnych” zagotowało się, a w całym zamieszaniu doskonale odnalazł się Grzegorz Ochwat, który skierował piłkę do siatki. Zdecydowanie nie takiego początku spotkania spodziewali się kibice "Stalówki".
Po straconej bramce Stal starała się pressować i rozgrywać piłkę, ale nie przynosiło to żadnych efektów. Gospodarze natomiast cierpliwie czekali i liczyli na kontry. W poczynania obu zespołów wkradło się dużo niedokładności, a piłkarze w zielono-czarnych koszulkach mieli nawet problemy z poprawnym przyjęciem piłki. Z trybun niosło się „Stalowa My chcemy gola”, ale wydarzenia boiskowe w żaden sposób nie odzwierciedlały nadziei kibiców.
Pierwsza okazja dla Stali w 22 minucie. Blisko wyrównania był Marchewka, ale po strzale głową, piłka minimalnie minęła słupek. Niemal 60 sekund później świetna okazja gospodarzy. Piękny strzał z okolicy 20 metrów oddał Szymon Rak, ale piłka przeleciała tuż obok spojenia bramki.
W 36. minucie Sławomir Duda został ukarany drugą żółtą kartką i musiał opuścić murawę. Stal drugi mecz z rzędu musiała radzić sobie w dziesiątkę. Do końca pierwszej połowy już nic więcej się nie wydarzyło i w Sandomierzu po 45. minutach można było mówić o niespodziance.
W drugiej połowie gospodarze skupili się na obronie dostępu do własnej bramki, a Stal rozgrywała powoli piłkę i czekała na swoje okazje. W 57. minucie kapitan gości, Szymon Jopek próbował zaskoczyć bramkarza z około 25 metrów, ale jego strzał był lekki i niecelny. "Stalówka" biła głową w mur, spotkanie z minuty na minutę coraz bardziej męczyło oczy.
Dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry, zamieszanie w polu karnym gości i Damian Bednarek z woleja próbował zaskoczyć Mikołaja Smyłka, jednak piłka przeleciał minimalnie obok słupka. „Zielono-czarni” mieli jeszcze okazję, ale w 89. minucie mocno bita piłka przez Daniela Świderskiego przeszła wzdłuż pola karnego i nie było tam nikogo, kto mógł by domknąć akcję.
„Stalówka” nie wygląda jak zespół aspirujący do awansu. Jeśli traci się punkty z dołem tabeli, to jak można myśleć o walce o wyższe cele. W dwóch meczach rundy wiosennej ekipa z Hutniczej zdołała zdobyć zaledwie punkt. Czyżby Stal Stalowa Wola pożegnała się z marzeniami o awansie już w marcu?
1-0 Grzegorz Ochwat (9)