2022-02-12 18:04:00

Złe miłego początki. Asseco Resovia wywiozła trzy punkty z Warszawy

fot. Asseco Resovia Rzeszów
fot. Asseco Resovia Rzeszów
Dobra gra Sama Deroo i multum błędów ze strony gospodarzy pozwoliły Asseco Resovii zainkasować pełną pulę w starciu z Projektem Warszawa.

W pojedynku 20. kolejki PlusLigi, Asseco Resovia Rzeszów gościła w Warszawie, gdzie mierzyła się z miejscowym Projektem. Stawką tego meczu było 5. miejsce w tabeli PlusLigi i tym samym lepsze rozstawienie w fazie play-off. Obie ekipy przystępowały osłabione do tego spotkania. W szeregach miejscowych brakowało Jakuba Kowalczyka oraz Bartosza Kwolka, z kolei w barwach rzeszowian brakowało Jakuba Buckiego.

Początek rywalizacji należał do atakujących obydwu zespołów, zarówno Dusan Petković i Maciej Muzaj nie mieli większych problemów z kończeniem swoich ataków. Przy stanie 8-8 dwa punkty z rzędu, dzięki skutecznym akcjom Andrzeja Wrony, zdobyli warszawianie i było to jak do tej pory ich najwyższe prowadzenie. Nie utrzymało się ono jednak długo- swoją szansę w kontrataku wykorzystał Nicolas Szerszeń i na tablicy wyników było po 10.

W następnych akcjach z niezłej strony pokazali się rzeszowscy środkowi- najpierw asem serwisowym popisał się Jakub Kochanowski, po chwili Timo Tammemaa zablokował swojego vis-a-vis i to goście objęli prowadzenie 14-13. Po chwili ponownie lepsi o dwa oczka byli gospodarze, dobrą pracę w bloku wykonał Wrona, który zablokował Sama Deroo oraz Szerszenia, dzięki czemu Projekt prowadził 19-17.

Na podwójną zmianę zdecydował się szkoleniowiec rzeszowian Marcelo Mendez, jednak nie należała ona do udanych. Dwukrotnie swoich ataków nie skończył Szerszeń, dzięki czemu to gospodarze byli o krok od wygrania seta, 22-18. Pomimo wysiłków rzeszowian, czteropunktowa strata okazała się zbyt wysoka i po ataku blok-aut w wykonaniu Petkovicia, gracze Projektu triumfowali w pierwszym secie 25-21.

Podobnie jak inauguracyjna, także i druga odsłona miała wyrównany przebieg. Na ataki Petkovicia i Mateusza Janikowskiego odpowiadał Kochanowski, dzięki czemu wynik oscylował wokół remisu, 7-7. Zbicie Igora Grobelnego dał miejscowym jednopunktowe prowadzenie, które błyskawicznie zniwelował Deroo. Dzięki przebudzeniu belgijskiego przyjmującego, rzeszowianie wygrywali 10-8 i o czas poprosił opiekun stołecznych, Andrea Anastasi.

Skromne prowadzenie gości zostało zredukowane dzięki skutecznej grze Petkovicia, który był nie do zatrzymania przez rzeszowski blok. Ponadto goście na potęgę mylili się na kontrach i  banalnych sytuacjach- przy jednej z nich, błąd w komunikacji sprawił, że to gospodarze objęli prowadzenie 17-16. Tym razem czas wzięty przez szkoleniowca gości poskutkował- rzeszowianie wzięli się do pracy i po bloku Tammemy na Wronie prowadzili 21-19.

W następnej akcji wreszcie pomylił się, bezbłędny do tej pory, Petkovic i prowadzenie gości urosło do trzech oczek, dzięki czemu byli na najlepszej drodze by doprowadzić do wyrównania. Ostatecznie druga partia zakończyła się takim samym wynikiem jak pierwsza, tym razem na korzyść gości, co oznaczało, że widzowie zgromadzeni na hali Torwar zobaczą co najmniej cztery sety.

Trzeci set rozpoczął się od efektownego bloku Muzaja na Grobelnym, w następnej akcji do wyrównania doprowadził Petković. Powoli w barwach gości rozkręcał się Deroo, którego skuteczny atak z drugiej linii dał im prowadzenie 5-4. Rzeszowianie wyraźnie poprawili się w grze blokiem, do tego dopisywało im szczęście - długą akcję skończył Muzaj, dzięki czemu ich przewaga urosła do trzech punktów, 11-8.

Punktowy atak Deroo sprawił, że na tablicy wyników było już 13-9, widząc rosnące prowadzenie gości o czas poprosił Anastasi. Przerwa na żądanie włoskiego szkoleniowca nie odmieniła znacząco przebiegu wydarzeń na parkiecie. Rzeszowianie utrzymywali bezpieczna przewagę, a kiedy blokiem został złapany Janikowski, wygrywali już 19-13. Wyraźnie rozbici w tej części spotkania warszawianie nie byli w stanie nawiązać jakiejkolwiek walki i trzeciego seta zakończyli z dorobkiem zaledwie 15 punktów.

Błędy gospodarzy spowodowały, że juz na samym początku czwartej partii rzeszowianie prowadzili 6-3. Sami zdobyli przy tym... tylko jeden punkt, kiedy skuteczną kiwką popisał się Fabian Drzyzga. Podopieczni Mendeza wyraźnie złapali wiatr w żagle i stopniowo powiększali przewagę. Spora w tym zasługa Sama Deroo, którego dobra dyspozycja przełożyła się na wysokie prowadzenie gości.

Rzeszowianom udało się zatrzymać jedyny jasny punkt po stronie Projektu, Petkovicia i stało się jasne, że czwarty i ostatni set zakończy się podobnym wynikiem do poprzedniego. Ostatecznie Resovia wygrała 25-18 i zainkasowała trzy punkty w starciu z sąsiadem w ligowej tabeli,

Tytuł MVP spotkania trafił do rąk Sama Deroo.

Projekt Warszawa 1-3 Asseco Resovia Rzeszów 1-3 (25-21, 21-25, 15-25, 18-25) 

Projekt Warszawa: Igor Grobelny, Mateusz Janikowski, Angel Trinidad De Haro, Dusan Petković, Andrzej Wrona, Janusz Gałązka, Damian Wojtaszek oraz Dominik Jaglarski, Jan Fornal, Jay Blankenau, Michał Superlak

Asseco Resovia Rzeszów: Nicolas Szerszeń, Sam Deroo, Fabian Drzyzga, Maciej Muzaj, Jakub Kochanowski, Timo Tammemaa, Paweł Zatorski oraz Klemen Cebulj, Paweł Woicki,

Czytaj także

Komentarze

Komentarze: 5

Rozwiąż działanie =

Brawo 2022-02-12 18:38:20

BRAWO RESOVIA ! TAK TRZYMAĆ PANOWIE !!!

1905 2022-02-12 19:35:07

Duma miasta Rzeszowa

TylkoZKS 2022-02-13 01:45:39

Każdy to powie - STAL RZESZÓW rządzi w Rzeszowie!

Ha! 2022-02-13 09:15:12

Tylko ZKS głupek , który jest dumny z tego że jest głupcem :))))

Resovia znaczy Rzeszow 2022-02-13 10:12:54

W Rzeszowie tylko RESOVIA !
Resovia Rządzi w Rzeszowie !

Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.

Czytaj następny news zamknij