2021-06-05 08:49:00

Sebastian Decowski: Ból nie jest dla mnie przeszkodą w drodze po marzenia!

Sebastian Decowski już niebawem zawalczy na jubileuszowej gali Armia Fight 10 fot. archiwum prywatne
Sebastian Decowski już niebawem zawalczy na jubileuszowej gali Armia Fight 10 fot. archiwum prywatne
Sebastian Decowski nie tak dawno zawalczył na gali Armia Fight i pokonał na niej Dominika Dymińskiego jednogłośnie na punkty. Dla rzeszowianina była to ostatnia walka przed przejściem na zawodowstwo. Postanowiliśmy trochę Sebastiana podpytać o plany na przyszłość oraz o wspominienia z walki.
 
- Chwilę przed walką okazało się, że doznałeś urazu, pojawi się wtedy obawy związane z tym pojedynkiem?
 
-  Kontuzji doznałem dokładnie na 4 tygodnie przed planowanym pojedynkiem. Początkowo myślałem, że jest to jedynie jakieś stłuczenie stopy, co jest normalne w tym sporcie, lecz zaraz po świętach pojechałem na prześwietlenie i okazało się, że jedna z kości w śródstopiu wskutek kopnięcia  została pęknięta. I tak, kazano mi się wycofać z tej walki, co dla mnie było nie do pomyślenia, ponieważ tak naprawdę  żyłem tą walką.
 
Pierwsze dni po tej diagnozie nie należały do najprzyjemniejszych, ale postanowiłem nie odpuścić tak łatwo. Od razu skonsultowałem to ze swoim fizjoterapeutą Maćkiem Tkaczem, który przyznał, że nie będzie to łatwa droga, ale zapewnił mnie, że zrobi wszystko, bym wyszedł do tej walki i tak też uczynił. Codzienne wizyty dały efekt. Dlatego też pragnę podziękować całej ekipie Rzeszowskiego ACHILLESA, no i oczywiście Maćkowi Tkaczowi, ponieważ to dzięki nim mogłem tak naprawdę  wejść to Octagonu I cieszyć się tym dniem. Wiedziałem, że jak tylko zniosę ten codzienny ból i wygram walkę sam ze sobą to później już nic nie stanie mi na przeszkodzie.
 
- Który Sebastian Decowski był lepiej przygotowany, ten z walki z Shamadem czy z ostatniej z Dymińskim?
 
- Hmm. Ciężkie pytanie. Ponieważ te przygotowania to była jedna wielka gra z codziennym  bólem. Natomiast tamte były dobre, może brakowało pewnych elementów - ale powiem tak: Sebastian, który walczył z Shamadem, to nie był ten sam zawodnik, który walczył z Dymińskim pod względem nastawienia psychicznego  do walki. Jak już wcześniej wspomniałem, wygrałem z naprawdę mocnym bólem każdego dnia, wygrałem sam ze sobą i wchodząc do walki, już wiedziałem, że nic nie jest w stanie mnie zatrzymać. A w walce z Shamadem rządziły mną negatywne emocje, których nie potrafiłem wyciszyć. Po tych obu walkach śmiało mogę powiedzieć, że Dominik stanowił większe zagrożenie dla mnie niż Shamad, nikomu nie ujmując, ale uważam, ze pod względem sportowym jest on lepszym zawodnikiem.
 
- A jak ze zdrowiem obecnie? Wszystko juz wróciło do normy?
 
- Oj niestety nie. Zaraz po powrocie do Rzeszowa pojechałem na kolejne prześwietlenie, ponieważ jak tylko adrenalina lekko opadła po walce, to moja stopa wręcz pulsowała i niestety okazało się, że wskutek walki nabawiłem się kolejnego pęknięcia, a dokładnie została uszkodzona kość grzbietowa, więc znów trwają procesy naprawcze, by być gotowy na kolejny pojedynek.
 
- Co dalej? Wiem, że kończysz z semi pro i idziesz na zawodowstwo. Zobaczymy Cię na najbliższej gali Armia Fight?
 
- Tak, jak już zapowiedziałem i oficjalne potwierdziłem swą obecność na jubileuszowej edycji Armii Fight Night 10, która odbędzie się 16 lipca w Amfiteatrze Żywiec. Najbardziej cieszy mnie fakt, że w końcu po tej  całej przerwie na wydarzenia sportowe powrócą kibice. Naprawdę już nie mogę się doczekać, jeszcze jak zobaczyłem obiekt, na którym ma odbyć się owa gala, to już poczułem dreszczyk adrenaliny i dostałem jeszcze większego kopa do treningów.
 
- Puentując swoją karierę w semi-pro to która walka była dla ciebie najtrudniejsza?
 
- O, bardzo dobre pytanie. Każda walka była w pewnym rodzaju ciężka, bo do każdej staram się przygotować jak najlepiej potrafię. Ale jeśli chodzi stricte o samą walkę, to pod względem sportowym była to moja jedna z pierwszych walk z doświadczonym Grzegorzem Jonakiem z purpurowym pasem w BJJ i do tej walki naprawdę wracam często myślami, ponieważ chciano mi ją przerwać, ze względu na duży krwotok mojego  łuku brwiowego. Do tej pory mam pamiątkę w postaci blizny po jego szyciu, ale wyprosiłem lekarza, który próbował zatamować krwawienie, by tylko zezwolił na kontynuowanie walki. Początkowo nie chciał się zgodzić, ale spojrzał na zegar i wypowiedział słowa, których nigdy chyba nie zapomnę - Do końca rundy została niecała minuta, a do trzeciej niestety, ale cię nie wypuścimy - ja podziękowałem i powiedziałem - Dam Radę! -  i na kilka sekund przed gongiem kończącym drugą rundę poddałem swojego przeciwnika. Naprawdę coś pięknego. Zaraz po wyjściu z Octagonu zabrano mnie do karetki i pojechałem do szpitala na szycie. Najgorsze z tego wszystkiego było to, gdy po walce trzeba było wrócić do domu i pokazać sie mamie, jednak to niefajne uczucie patrzeć na mamę tylko jednym okiem.
 
- Jesteś młodym zawodnikiem i z pewnością wiele jeszcze prze tobą. Wiadomo, że jesteś dobry w parterze, ale pokazaleś, że w stójce też sobie nieźle radzisz. Nad czym jednak musisz najwięcej pracować?
 
- Myśle, że jeszcze wiele muszę się nauczyć, ponieważ w każdej płaszczyźnie są aspekty do poprawy, ale również chcę się ciągle rozwijać i poznawać nowe techniki i rzeczy, które będę mógł później wykorzystać. Dlatego też w znacznym stopniu postawiłem na swój rozwój, zaczynając od licznych wyjazdów po różnych klubach, by czerpać wiedzę od innych trenerów i również od bardziej doświadczonych zawodników. Postawiłem również na własny rozwój psychologiczny. Zacząłem dużo czytać o psychologi, pracy naszego mózgu itp. Co naprawdę dla jednych może wydawać się śmieszne, ale uważam, że każdy świadomy sportowiec powinien dbać też o takie aspekty. Sporty walki to nie są bezmyślne  pojedynki ,,chuliganów”, jak kiedyś ludzie uważali. Walka to również  gra psychologiczna, czy też strategiczna. Tu często starcie można przegrać jeszcze przed jego rozpoczęciem (chyba sam jestem tego przykładem). W trakcie walki należy panować nad emocjami, jak również wykorzystywać błędy przeciwnika. To jest wszelkiego rodzaju gra, w której jeden błąd może zadecydować o wszystkim.
 
- Masz jakiegoś konkretnego rywala z którym chciałbyś się zmierzyć?
 
- Hmm. Tak, jest to Cyprian Wieczorek, czyli zdobywca dwóch prestiżowych Heraklesów. Już kilkukrotnie były rozmowy na temat naszej walki, lecz to sztab Cypriana nie wyraził zgody. Nawet chciałem walki z nim w jego debiucie w KSW i naprawdę dostałem takiej motywacji, ponieważ była szansa na spełnienie jednego z moich marzeń, czyli walki dla KSW, niestety po raz kolejny do pojedynku nie doszło. Może kiedyś uda się, bo byłoby to bardzo fajne, głośne i stricte sportowe zestawienie
 
Rozmawiał Dominik Pasternak 

Czytaj także

Komentarze

Komentarze: 0

Rozwiąż działanie =

Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.

Czytaj następny news zamknij