Janusz Ślączka notuje kolejny fatalny sezon w swojej karierze. (fot. Mateusz Biskup)
Wiele spodziewaliśmy się po tegorocznym sezonie w wykonaniu Wilków Krosno. Drużyna choć była faworytem rozgrywek, może nawet nie zakwalifikować się do fazy play-off!
Wilki Krosno przegrały na własnym torze z PSŻ Poznań 39-47. Jest to już kolejna porażka jednego z faworytów rozgrywek. Największym problemem podkarpackiej drużyny jest prawdopodobnie jej trener, Janusz Ślączka.
- Wilki to fajny i nowoczesny projekt, ale trener Ślączka zupełnie mi tu nie pasuje - mówił przed sezonem Maciej Decowski-Niemiec z PodkarpacieLIVE.
Słowa krośnieńskiego dziennikarza okazują się niestety prorocze.
- Kiedy jeździłem w Krośnie dwa lata temu, wszystko było jak należy, dziś w parku maszyn gospodarze nawzajem na siebie krzyczeli. Może nie mi to oceniać, ale pewne rzeczy muszą się zmienić, bo wydaje mi się, że może to zmierzać w złą stronę - stwierdził po niedzielnym meczu David Bellego, zawodnik PSŻ-u Poznań.
Za atmosferę w parku maszyn odpowiada nie kto inny jak trener. Wilki prowadzone są od początku sezonu przez Janusza Ślączkę. Nieudolnie nie tylko pod względem sportowym, ale również marketingowym i wewnętrznym.
Do tej pory krytyka omijała Ślączkę szerokim łukiem. Gdy pracował on w Rzeszowie, wszystkie żale spadały na ówczesnego prezesa Andrzeja Łabudzkiego. Sympatycznego, ale mimo wszystko figuranta, który na żużlu znał się tylko nieco lepiej niż ja na wyścigach psich zaprzęgów. Dwuletnia kadencja w Orle Łódź i nieudolne prowadzenie tamtejszej drużyny (rok temu Orzeł był zdaniem bukmacherów murowanym kandydatem do awansu, ostatecznie nie awansował nawet do play-off!) również uchodziło Ślączce na sucho, bo wysokopostawiony dziennikarz wiodącego branżowego portalu mieszkający na codzień w Łodzi, zawiązał ze Ślączką sojusz, blokując jakikolwiek negatywny przekaz na jego temat oraz milcząc za każdym razem gdy drużyna Ślączki kompromitowała się na torze.
Dość tego. Ślączka znany jest z tego, że umie mówić po węgiersku, brakuje mu kultury osobistej i zawsze szuka dziury w całym. W Rzeszowie miał wolną amerykankę, nikt nie był w stanie mu się postawić. Dla Witolda Skrzydlewskiego też był koślawym autorytetem bo kiedyś fenomenalną postawę Siemena Własowa, który w 2009 roku przekreślił szansę "łódzkiego grabarza" na awans do I ligi - Ślączka przedstawił światu jako swój własny sukces. I na tym jego trenerska kariera została zbudowana.
My jako PodkarpacieLIVE, osoby znające trenera Ślączkę, który za każdym razem odmawia nam wywiadów, pokazując tym samym w jak głębokim poważaniu ma krośnieńskich kibiców i wizerunek krośnieńskiego klubu. Kajając się w pierś, że przed rokiem nie ukróciliśmy za wczasu Ireneusza Nawrockiego i Marcina Janika, a przede wszystkim mając na sercu dobro jedynego dzisiaj podkarpackiego klubu żużlowego apelujemy jako osoby które za Wilkami jeżdżą po całej Polsce o pozbycie się pana Ślączki z klubu.
Nie użylibyśmy takich słów, gdybyśmy nie mieli pewności że nie daj Boże, pan Ślączka skończy jako bezrobotny. Ale doskonale wiemy, że handel oponami w Borku Starym kwitnie świetnie. I bardzo nas to cieszy. To nie jest też tak, że Ślączka do niczego się nie nadaje. Mechanikiem na pewno byłby bardzo dobrym, szpiegiem również. Zmian taktycznych nie potrafi jednak robić w ogóle, rozmawiać z mediami też (choć pewnie teraz przedzwoni do pana dziennikarza z Łodzi, który pod zmienionym nazwiskiem opublikuje, kompleksowy wywiad z panem trenerem). Najgorsze jednak, że mając pod sobą drużynę, która mogła śmiało bić się o awans, zrobił z niej chłopców do bicia. I nikt o zdrowych zmysłach nie kupi tłumaczenia, że zawodnicy mu nie jadą.
Wilki zakontraktowały przed sezonem ponad 20 zawodników. I to takich, których na przedsezonowej prezentacji drużyny słusznie przedstawiano jako jeźdźców z ogromnym potencjałem. Ślączka ani nie potrafi z tych chłopaków wykrzesać należnej im mocy, ani jak to słusznie ujął David Bellego czy inne osoby ze środowiska, sprawić by Wilcza Wataha była w trakcie meczu jednością, a po spotkaniu wspólnie poszła na kolację.
PS. Trzymamy kciuki, by Kolejarz Opole wygrał 7 lipca w Pile. Taki wynik, zakładając porażkę Polonii Piła w Bydgoszczy i Poznaniu, da jeszcze Wilkom nadzieje na wejście do play-offów. Zaś skoro Ślączka sukcesy Własowa bierze na swój rachunek, to niech doliczy też do tego drugi z rzędu sezon swojej kompromitacji jako trenera. Przynajmniej niech to przyjmie do siebie, bo na honorowe podanie się do dymisji po prostu go nie stać.
RG
Czytaj także
2019-06-17 10:16
Plan sparingów Wólczanki Wólka Pełkińska [Lato 2019]
2019-06-17 11:06
Plan sparingów Partyzanta Targowiska [Lato 2019]
Komentarze (17)
⚠
Uwaga!
Teraz komentarze są domyślnie ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.