2016-11-07 22:04:48

Seweryn Gancarczyk: "Będąc dzieckiem przyjeżdżałem na mecze Stali Mielec w Ekstraklasie"

Na zdjęciu Seweryn Gancarczyk (fot. gkstychy.info)
Na zdjęciu Seweryn Gancarczyk (fot. gkstychy.info)
Rozmowa z Sewerynem Gancarczykiem, pochodzącym z Dębicy zawodnikiem GKS-u Tychy, kiedyś reprezentantem Polski i zawodnikiem ukraińskiego Metalistu Charków.

- GKS Tychy nie wygrał na wyjeździe od 7 maja. Przez 76 minut pojedynku w Mielcu wydawało się, że fatum zostanie przełamane, ale wtedy nastąpił zryw gospodarzy. Przegraliście wygrany mecz. Potrafi pan to wytłumaczyć?

- Gdy prowadzi się na tak trudnym terenie 2-0, trzeba dowieźć wynik. Niestety, w końcówce zabrakło nam sił, a Stal bezlitośnie to wykorzystała. W ostatniej akcji zgubiliśmy krycie i przeżyliśmy prawdziwy dramat. Bo przecież zagraliśmy całkiem dobry mecz.
- Efekt nowej miotły nie nastąpił, trener Jurij Szatałow nie okazał się cudotwórcą.

- Wiadomo, że gdy przychodzi nowy trener to każdy z nas, zawodników, czuje większą moc. Po prostu pragnie się pokazać z jak najlepszej strony, by udanie zacząć ten nowy rozdział. W Mielcu udało się to do 77 minuty, ale ja naprawdę dostrzegłem światełko w tunelu. Zagraliśmy lepiej, niż ostatnio.

- Spadliście na przedostatnie miejsce i przyznam, że stanowicie – pewnie nie tylko dla mnie – zagadkę. Mocny personalnie zespół, oklaskiwany w Tychach przez tysiące kibiców, radzi sobie tak kiepsko. Co się dzieje z GKS-em?

- Gdybym ja to wiedział...To prawda, że w drużynie są piłkarze o wysokich umiejętnościach, znane nazwiska. Potrzebujemy tylko kogoś, kto nami pokieruje. Nie biję, broń Boże, w poprzedniego trenera Kamila Kieresia, bo przecież zapłacił posadą za nasze porażki. Skoro jednak szefowie klubu uznali, że trzeba coś zmienić, to musimy wierzyć, że wkrótce zaczniemy punktować. Na całe szczęście nasz najbliższy mecz z Zagłębiem Sosnowiec został przełożony i mamy sporo czasu, by się poznać z trenerem Szatałowem.
- Zaczynał pan w maleńkim Podkarpaciu Pustynia, niedaleko Mielca...

- Będąc dzieckiem przyjeżdżałem na mecze Stali w ekstraklasie. To był inny stadion, inne czasy. Znam dzieje Stali, wiem jak długą drogę przeszli, by dziś znaleźć się w pierwszej lidze. Kibicuję im, podobnie jak każdemu innemu podkarpackiemu klubowi, który dostał się na szczebel centralny. Mamy w regionie wielkie tradycje, a przez bardzo długi czas nie mieliśmy mocnej drużyny.

- Wraca pan jeszcze do swojej przygody w reprezentacji? Dziesięć lat temu odwiedziłem pana w rodzinnym domu, szykował się pan do wyjazdu na mundial...

- Było miło, ale...czasu się nie oszuka. Kilku znajomych w kadrze jeszcze się ostało, więc mocno ściskam kciuki za chłopaków. Poza tym znam się z selekcjonerem. Adam Nawałka był moim trenerem w Górniku Zabrze i czasem zadzwonię, by pogratulować mu wyniku z reprezentacją.

Komentarze (1)

Uwaga! Teraz komentarze są domyślnie ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.