2015-11-01 09:37:02

Mateusz Cholewiak po meczu Stal Mielec - Wisła Puławy: "Długo czekałem na swoją kolej"

Na zdjęciu Mateusz Cholewiak (fot. stalmielec.com)
Na zdjęciu Mateusz Cholewiak (fot. stalmielec.com)
Stal Mielec pokonała w meczu na szczycie Wisłę Puławy 2-0, a wynik otworzył po pół godzinie Mateusz Cholewiak. 
 
- Niewiarygodne, ale to było pana pierwsze trafienie w sezonie.
 
- Cóż, kontuzja zabrała mi mnóstwo czasu. To był dopiero trzeci mecz, w którym gram więcej, niż 80 minut. Zazwyczaj wchodziłem na boisko w ostatnim kwadransie.
 
- Przed strzałem przemknęło panu przez głowę: co będzie, jak tego nie wykorzystam?
 
- Nie było czasu na rozmyślanie. To był instynkt. Piłka spadła mi pod nogi, uderzyłem i... mogłem odetchnąć. We wcześniejszych meczach miałem okazje, ale brakowało precyzji, czasem szczęścia, które z Wisłą Puławy było przy mnie, bo zdaje się, że futbolówka przeleciała między obrońcami.
- W drugiej połowie powinien pan podwyższyć na 3-0. Pluje pan sobie w brodę, że nie wykorzystał świetnego podania Tomasza Prejsa?
 
- Trochę tak. Huknąłem z całych sił, uderzyłem nieczysto. Mogłem się lepiej zachować, ale faktem jest, że odczuwałem już lekkie zmęczenie.
 
- Spodziewałem się więcej po Wiśle, a pan?
 
- Nie można powiedzieć, że to było łatwe spotkanie. Myślę, że to my, swoją konsekwentną grą w defensywie, nie pozwoliliśmy Wiśle rozwinąć skrzydeł. Przypominam sobie tylko jeden w miarę groźny strzał gości, Konrada Nowaka w drugiej połowie. To bardzo dobrze o nas świadczy.
 
- Odzyskaliście fotel lidera, pierwsza liga coraz bliżej...
 
- Spokojnie, przed nami jeszcze wiele spotkań. Ale faktem jest, że stanowimy młody, głodny zwycięstw zespół. Pokonaliśmy Wisłę, grając w mocno zmienionym składzie. Ot, taki Bartek Papka. Chłopak prawonożny wskoczył do składu i to na lewą obronę. Poradził sobie jednak znakomicie. Wszyscy zostawiliśmy na boisku mnóstwo zdrowia, udowadniając, że Stal Mielec to więcej, niż jedenastu ludzi. Okazuje się, że wartościowych zmienników nam nie brakuje.
 
- A pan tym występem utorował sobie drogę do podstawowego składu?
 
- Mam nadzieję. Dałem trenerowi podstawy do tego, żeby wystawił mnie w następnym meczu od początku. Długo czekałem na swoją kolej, kontuzja, operacja zabrały mi kilka miesięcy. W okresie przygotowawczym przepracowałem mocno zaledwie jeden tydzień, w moim organizmie wciąż drzemią rezerwy. Najważniejsze jednak, że znów mam zdrowie do biegania!

Czytaj także

Komentarze (126)

Uwaga! Teraz komentarze są domyślnie ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.