2015-08-28 08:52:46

Sebastian Zalepa, zawodnik Stali Mielec: "Możemy być wizytówką miasta i całego Podkarpacia"

Na zdjęciu Sebastian Zalepa.
Na zdjęciu Sebastian Zalepa.
- Możemy być wizytówką Mielca i całego regionu - mówi Sebastian Zalepa,  obrońca Stali Mielec wypożyczony z pierwszoligowej Olimpii Grudziądz.
 
13 punktów w pięciu meczach i status niepokonanych – tak udanego początku sezonu w wykonaniu piłkarzy Stali Mielec chyba nikt się nie spodziewał.
 
W środę zespół Janusza Białka przywiózł 3 punkty z Częstochowy i został samodzielnym liderem II ligi. Jednym z bohaterów meczu na szczycie okazał się wypożyczony z I-ligowej Olimpii Grudziądz Sebastian Zalepa
 
- To pański gol zapewnił Stali zwycięstwo nad Rakowem. Często zdobywa pan tak ważne bramki?
 
- Ostatni sezon miałem niezbyt udany. Rzadko grałem i ani razu nie trafiłem do siatki. Wcześniej byłem nawet całkiem pożyteczny pod bramką rywali.
 
- Raków to jedna z najbardziej doświadczonych drużyn II ligi, pełno tam piłkarzy z bogatą przeszłością. Ale w meczu na szczycie to Stal imponowała mądrością. Jak to możliwe?
 
- Każde zwycięstwo buduje pewność siebie. U nas morale było wysokie, przyjechaliśmy pod Jasną Górę pokazać dobry, otwarty futbol. Gospodarze nie byli na to przygotowani. Szybko objęli prowadzenie i utwierdzili się w przekonaniu, że nic złego im się nie stanie. Tymczasem stracona bramka obudziła nas. Zaczęliśmy atakować z takim rozmachem, że gdyby Raków schodził na przerwę przy wyniku 1-4, nie mógłby mieć pretensji.
 
- Zostaliście liderem i...bardzo wysoko zawiesiliście sobie poprzeczkę.
 
- Spokojnie, za nami dopiero pięć kolejek. Jesteśmy młodym zespołem po przebudowie, potrzebujemy czasu, a nie pompowania balonu. Już słyszę, że w poniedziałek powinniśmy “połknąć” pogrążonych w kryzysie Błękitnych Stargard Szczeciński. Tymczasem 1-0 wziąłbym w ciemno. Za darmo niczego nie dostaniemy. Rywale na mecze z nami będą się “sprężać” wyjątkowo, w myśl zasady: bij mistrza.
 
- Kibice w Mielcu, tak szczelnie wypełniający trybuny, marzą o awansie do I ligi.
 
- Ja i moi koledzy również. Zrobimy wszystko, żeby tak się stało, choć trzeba przyznać, że Stali brakuje trochę zaplecza finansowego. Nie mówię o wielkich kwotach, ale wydaje mi się, że lokalne firmy powinny być zainteresowane reklamą poprzez piłkę. Przecież ta drużyna może się stać wizytówką miasta, a nawet województwa, które tak długo czeka na pierwszą ligę. Dotacje z miasta mogą nie wystarczyć. Wiem, co mówię. Gdy grałem w Świnoujściu reklamowaliśmy miasto, które potem odwróciło się od klubu. Efekt jest taki, że Flota nie istnieje. 
 
- Pochodzi pan z Łodzi, ale nie jest wychowankiem Widzewa ani ŁKS-u. Jak to możliwe?
 
- W Łodzi mnóstwo chłopaków trafia do UKS SMS-u, szkółki Janusza Matusiaka. Byłem jednym z nich. Wprawdzie zostałem na pół roku wypożyczony do Widzewa, lecz klubu nie stać było na wykupienie mojej karty.
 
- Swego czasu ponoć zabiegały o pana kluby ekstraklasy. Co poszło nie tak?
 
- Konkretne oferty złożyły Podbeskidzie Bielsko-Biała i Cracovia, lecz jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Miałem też pecha. Grając we Flocie, dwukrotnie złamałem nos, wypadłem ze składu. Gdy zacząłem wracać do formy, klub się rozpadł.
 
- Niewiele brakowało, by trafił pan do Stali, ale tej z Rzeszowa.
 
- Równo rok temu byliśmy już spakowani i prawie siedzieliśmy w autokarze, który miał nas zawieźć do Rzeszowa. Kto wie, jakby się potoczyła moja przyszłość, gdyby PZPN zgodził się na fuzję.

Czytaj także

Komentarze (1)

Uwaga! Teraz komentarze są domyślnie ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.