fot. Roksana Obcowska
- Tyle co dostałem dobrych, naprawdę dobrych słów przed tym meczem, to czapka z głów przed Wami wszystkimi. Dziękuję serdecznie, że wierzyliście w naszą drużynę i w to, co będziemy dzisiaj robić na boisku - mówił trener Paweł Młynarczyk po zwycięstwie nad Zagłębiem Sosnowiec.
- Przejdę do podsumowania meczu. Chciałbym najpierw serdecznie podziękować wszystkim zawodnikom, nawet tym, którzy są w obecnym momencie kontuzjowani. Całemu sztabowi i przede wszystkim kibicom. Tyle co dostałem dobrych, naprawdę dobrych słów przed tym meczem, to czapka z głów przed Wami wszystkimi. Dziękuję serdecznie, że wierzyliście w naszą drużynę i w to, co będziemy dzisiaj robić na boisku - mówił trener Paweł Młynarczyk.
Do podsumowania meczu, to co było zaplanowane, wszystko zrealizowaliśmy. Powiem szczerze, że zaskoczyli mnie zawodnicy, bo dodali więcej od siebie. Można powiedzieć, jak się mówi, że macie grać na 100%, 120%. Moim zdaniem oni co najmniej zagrali na 150%. Czyli ich potencjał naprawdę jest wysoki. Tylko po prostu trzeba sięgnąć po te złoża, które w nich siedzą.
Cieszę się niezmiernie, że mój pierwszy debiut w piłce seniorskiej zawodowej jest właśnie w Resovii, gdzie od małego się wychowałem, gdzie stawiałem pierwsze kroki. Też byłem trenerem, także naprawdę serducho jest duże - dodał.
Paweł Młynarczyk: Wychowałem się na Resovii
- W poprzednich meczach brakowało popularnego resoviackiego charakteru, który Pan jako wychowanyk bardzo dobrze zna. Rozmawialiście także na ten temat?
- Chciałem i zrobiłem to po to, aby zawodnicy usłyszeli to ode mnie. Tak jak powiedziałem wcześniej — wychowałem się na Resovii — dlatego zależało mi, by dokładnie wiedzieli, o co chodzi w resoviackim charakterze. Myślę, że udało mi się ich do tego przekonać. Wiem też, że czasy, kiedy ja jako młody zawodnik trenowałem na Resovii, były jakie były — starsi zawodnicy doskonale pamiętają.
Dziś również po części się tułamy. Stadion jest w budowie, trenujemy raz na jednym boisku, raz na drugim czy trzecim. Jest dyskomfort pracy, ale co jest najważniejsze. Zawodnicy sami się nakręcają. (...) Największym plusem tego wszystkiego jest to, że żaden się nie obraża, że siedzi na ławce. To jest naprawdę wartość i w sercu każdego zawodnika zaczyna rozkwitać resoviacki charakter.
- To zwycięstwo radosne pewnie, ale zapytam co było do tej pory, czy w ostatnich miesiącach, tygodniach tak złe, że dzisiaj było dobrze? Czy Paweł Młynarczyk po dzisiejszym spotkaniu spotkał się z kimś z prezesów i może zaproponowali, żeby został trenerem na stałe?
- Jeżeli chodzi o drugie pytanie — skupiłem się wyłącznie na tym meczu. Razem z drużyną chcieliśmy zakończyć rundę jesienną z happy-endem. Prezesi byli obecni w szatni, cieszyli się razem z zawodnikami, ale na ten moment nie były prowadzone żadne rozmowy dotyczące przyszłości.
Jeśli chodzi o „jaskółkę”, ma Pan rację — najlepiej, gdy drużyna może pochwalić się serią zwycięstw i z każdego meczu czerpać radość. Teraz przed nami przerwa, czas na przemyślenia i budowanie jeszcze lepszych relacji, tak aby na wiosnę ta jaskółka faktycznie latała jak najwyżej.
Paweł Młynarczyk: Smak tego zwycięstwa jest dla mnie szczególnie wyjątkowy
- Chciałby Pan pozostać w tym miejscu, gdzie jest teraz, czyli jako główny trener?
- Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie — ponieważ w całą swoją pracę wkładam ogrom serca. Dlatego się dokształcam, zdobywam kolejne umiejętności i rozwijam się jako trener.
Wielu kojarzyło mnie przede wszystkim z pracą z młodzieżą, ale dziś ta młodzież była na boisku i z tego naprawdę bardzo się cieszę. Nie wiem, czy wszyscy zdawali sobie z tego sprawę, ale Mateusz Geniec, Kornel Rębisz, Radek Bąk, Mikołaj Kwiatek, Gracjan Czapniewski cczy Dawid Pieniążek — wszyscy oni przechodzili przez moje szkolenie młodzieżowe.
Dlatego smak tego zwycięstwa jest dla mnie szczególnie wyjątkowy właśnie przez te postacie. To dla mnie ogromna wartość dodana.