Stal Rzeszów - Pogoń Siedlce [KULISY MECZU]
Stal Rzeszów przerwała serię dwóch porażek
Już w 4. minucie Stal posłała czytelny komunikat, że chce szybko nadać rytm. Jonathan Júnior znalazł na 16. metrze Sebastiena Thilla, który uderzył bez przyjęcia - piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. Chwilę później próbę z dystansu podjął Szymon Łyczko, ale Jakub Lemanowicz zachował spokój.
W 8. minucie rzeszowianie powinni byli zamknąć modelową kontrę. W pole karne wpadł Kacper Masiak, miał pozycję strzelecką, lecz zdecydował się dograć do Jonthana úniora - wracający obrońcy Pogoni zdążyli przeciąć tor podania. W okolicach 20. minuty napór Stali rósł: seria rzutów rożnych przyniosła strzał Thilla i kilka groźnych dośrodkowań, po których defensywa gości interweniowała w ostatniej chwili.
Po pół godzinie widowisko otworzyło się w obie strony. Najpierw Stal mogła wyjść na prowadzenie po dynamicznym rajdzie Patryka Warczaka przez ponad pół boiska - podanie trafiło do Szymona Kądziołki, ale z kilku metrów przegrał on pojedynek z Lemanowiczem, uderzając wprost w bramkarza.
W 32. minucie to Pogoń była o centymetry od gola. Po wrzutce z prawej strony napastnik przyjezdnych wyskoczył zza pleców obrońców i główkował w poprzeczkę. Od tego momentu gra uspokoiła się i do przerwy wynik pozostał bezbramkowy.
Początek drugiej połowy pod dyktando Pogoni Siedlce
Goście poszli za ciosem. Flis miał szansę podwyższyć prowadzenie, gdy odnalazł sobie przestrzeń do technicznego uderzenia, lecz Marek Kozioł świetnie wyczuł intencję strzelca i sparował piłkę. Stal odpowiedziała próbą Łyczki z dystansu, ale zabrakło dokładności.
W 63. minucie trybuny ożywiła sytuacja z udziałem Júniora, który padł w polu karnym Pogoni po kontakcie z obrońcami. Arbiter pozostał niewzruszony i nie dopatrzył się faulu. Ten epizod najwyraźniej podziałał na rzeszowian mobilizująco - tempo ofensywnych akcji przyspieszyło, a gospodarze zaczęli częściej zaglądać pod bramkę Lemanowicza.
Kacper Masiak najszybszy przy dobitce
Chwilę później Brazylijczyk miał szansę na gola numer dwa dla gospodarzy. Po prostopadłym podaniu znalazł się w sytuacji sam na sam, jednak Lemanowicz znów wygrał bezpośredni pojedynek, skracając kąt i broniąc strzał Júniora.
W miarę zbliżania się do końcowego gwizdka obie drużyny grały odważniej. Na kwadrans przed końcem Pogoń była bliska ponownego objęcia prowadzenia - po dośrodkowaniu w pole karne najwyżej wyskoczył Damian Szuprytowski, ale jego główka minęła słupek o kilkadziesiąt centymetrów. Stal odpowiedziała stałymi fragmentami i wrzutkami w pole karne; po jednym z nich na dobrej pozycji znalazł się Vladislav Krasouski, lecz z trudnej piłki główkował ponad poprzeczką.
Doliczony czas gry upłynął pod dyktando Stali. Rzeszowianie zamknęli rywala na własnej połowie, wymuszając kolejne interwencje obrońców i bramkarza. Zabrakło jednak finalnego podania lub ciut większej precyzji przy strzałach z 16-18 metrów. Ostatecznie oba zespoły dopisały po punkcie.