2025-10-27 10:49:00

Danny Demyanenko, środkowy Asseco Resovii: Cierpliwość jest dla nas kluczowa

fot. Asseco Resovia Rzeszów/Facebook.
fot. Asseco Resovia Rzeszów/Facebook.
Asseco Resovia Rzeszów ograła po tie-breaku Energę Trefla Gdańsk w 2. kolejce PlusLigi. O wymagającym przeciwniku, atmosferze na Podpromiu i aklimatyzacji w Rzeszowie, porozmawialiśmy z Dannym Demyanenko, środkowym "Pasiaków". 
 
To był naprawdę długi i wymagający mecz. Jak on wyglądał z Twojej perspektywy?

Szczerze mówiąc, to było niesamowite doświadczenie zagrać w takim meczu. To spotkanie, które buduje charakter naszej drużyny. Trefl był naprawdę wymagającym przeciwnikiem, więc musieliśmy zadbać o to, żeby wnieść dużo dobrej energii i być gotowi do rywalizacji na tym poziomie.

Kiedy przychodziły trudne momenty, wykazaliśmy się siłą psychiczną i podejmowaliśmy dobre decyzje. Wielu chłopaków weszło z ławki i wykonało świetną robotę. Myślę, że to pokazuje, jak szeroki i silny skład ma nasz zespół. 
 
Po stronie rywali świetnie dysponowany był Aliaksey Nasevich, który chwilami kończył ekstremalnie trudne piłki. Gdzie tkwi klucz do tego, żeby zachować spokój, grając naprzeciwko takiego zawodnika?
 
Cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość. Bez wątpienia zanotował świetny występ. Na tym poziomie każdy ma możliwość zaprezentowania swojej ogromnej jakości — dziś to był jego dzień.
 
Dla nas najważniejsze było zachować cierpliwość, poczekać na swoje szanse, a kiedy już się pojawią, upewnić się, że potrafimy je wykorzystać i zakończyć akcję punktem.
 
Grałeś bardzo skutecznie w ataku (Kanadyjczyk skończył 11 z 12 piłek - przyp. red). Co możesz powiedzieć o współpracy z Marcinem Januszem? 
 
O Marcinie mogę mówić w samych superlatywach. Ze swojej strony robię wszystko, by być istotną opcja w ataku i dawać mu wiele możliwości, a kiedy mnie znajdzie – to jest naprawdę świetna zabawa. Mam nadzieję, że będziemy kontynuować to w ten sposób, bo jak dotąd wszystko idzie bardzo dobrze.
 
Z pozycji środkowego bloku, gdzie widzisz największe różnice pomiędzy ligą włoską, w której występowałeś w poprzednim sezonie a PlusLigą? 
 
Moim zdaniem włoska Superlega ma do siebie to, że w niektórych drużynach jest kilku gwiazdorów i wiadomo, że kiedy robi się trudno, to właśnie oni dostaną piłkę.

Tutaj zespoły są bardzo zbilansowane- każdy potrafi skutecznie zakończyć akcję.

Dla mnie wyzwaniem jest podejmowanie właściwych decyzji, zamiast podejścia typu: „OK, w tej sytuacji skoczę w ciemno do Michieletto" (śmiech).
 
W jaki sposób to doświadczenie, które zebrałeś we Włoszech przekłada się na rywalizację w naszej lidze?
 
Dla mnie to po prostu kwestia przyzwyczajenia się do gry przeciwko wymagającym przeciwnikom. To był naprawdę trudny sezon, zwłaszcza że rywalizowaliśmy z fenomenalnymi zespołami. Dzięki temu jestem przygotowany na to, że każda kolejna potyczka będzie trudna.

Dzisiejszy mecz był tego kolejnym przykładem. Nawet w naszym pierwszym spotkaniu z Suwałkami musieliśmy zachować spokój i skupić się na poprawie gry, zwłaszcza po przegranym pierwszym secie. Ale potem odzyskaliśmy pewność siebie i zaczęliśmy się wchodzić na wysokie obroty.
 
Starcie z Treflem ponownie pokazało, że cierpliwość jest dla nas kluczowa. Musimy dbać o to, by od początku grać agresywnie, a następnie czekać na swoje szanse i wykorzystywać je, kiedy się pojawią. 
 
Jesteś w Rzeszowie od niemal trzech miesięcy. Jak odbierasz to miasto, co takiego przykuło Twoją uwagę?
 
Szczerze mówiąc, uwielbiam to miasto. To jest wielka rzecz- zarówno bycie członkiem tej drużyny i częścią klubu. Podobnie odbiera to moja małżonka wraz z dzieckiem. Można tu robić wiele rzeczy: chodzimy do kawiarni dla dzieci, spacerujemy po centrum miasta, czasem pijemy kawę albo coś jemy.

To wszystko sprawia mi ogromną przyjemność. Ludzie są tutaj bardzo mili. Naprawdę cieszę się z tego, jak spędzam tu czas, i mam nadzieję, że mogę liczyć na wsparcie kibiców- szczególnie dzisiaj, kiedy najbardziej ich potrzebowaliśmy, byli z nami.
 
 
Rzeszowska publiczność ma to do siebie, że kiedy "mecz jest na styku" to potrafi ponieść do walki.
 
Dzisiaj poczułem tę energię.

Granie w Polsce, gdzie siatkówka jest czymś wyjątkowym to spełnienie marzeń.

Dla mnie, jako gracza z Kanady, gdzie nie mamy zawodowej ligi, widok wypełnionych po brzegi hal, oraz dopingującego klubu kibica jest nie do opisania.
 
Poruszyłeś bardzo ciekawy temat, bo wspomniałeś, że w Kanadzie nie ma ligi zawodowej. Więc jak wygląda przejście do Europy? 
 
Tak wygląda moje życie, gram już dziewiąty sezon. Zacząłem we Francji i to był dla mnie świetny punkt wyjścia, żeby dopracować swoją grę i nauczyć się rywalizacji na wysokim poziomie.
 
W Kanadzie mamy rozgrywki uniwersyteckie. Sam skończyłem McMaster University i grałem w drużynie akademickiej. To bardzo dobry etap rozwoju, bo mamy tam świetnych trenerów.
 
Coraz więcej moich rodaków trafia teraz do silnych lig, takich jak polska, włoska czy francuska. To pokazuje, jak dobrą mamy bazę szkoleniową i jak wysoki poziom prezentuje nasz system rozwoju zawodników.
 
Co czujesz widząc licznie zapełnione trybuny? Czy pojawia się presja czy też pewnego rodzaju podekscytowanie?
 
Obecność kibiców daje mi paliwo do lepszej gry, jest czymś co mnie bardzo motywuję. Presję tworzysz sam dla siebie. Zamiast pozwolić, by to na mnie wpływało, staram się to po prostu wykorzystać. Od widowni staram się uzyskać wsparcie i energię.
 

Czytaj także

Komentarze

Uwaga! Teraz komentarze są domyślnie ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.