2021-09-27 18:06:00

Problemy Stali Stalowa Wola: Stal (nie) pęka. Klęka i błaga o pomoc

Stal Stalowa Wola w opałach! (fot. stal1938.pl)
Stal Stalowa Wola w opałach! (fot. stal1938.pl)
Był ambitny projekt, miał być awans. Aktualnie jest 10 punktów straty do lidera i bolesna porażka w derbach Podkarpacia. Stal Stalowa Wola miała nie pękać, a pękła niczym balonik napompowany pustymi hasłami włodarzy.
 
Lipiec 2018 rok. Na konferencji prasowej prezydent Stalowej Woli przedstawia radosną nowinę kibicom "Stalówki". Miasto przejmuje pakiet większościowy w Piłkarskiej Spółce Akcyjnej Stal Stalowa Wola. Pojawiają się huczne zapowiedzi o planie 5-letnim, o odbudowie klubu i profesjonalnym zarządzaniu.

– Tak jak musieliśmy zburzyć starą trybunę, żeby zacząć budować nowy stadion, tak samo musimy symbolicznie zgruzować myślenie o tym, jak była zarządzana Piłkarska Spółka, jakie były zasady jej finansowania i standardy - mówił wtedy włodarz miasta.

Trzy etapy rozpadu Stali Stalowa Wola

- Przez pierwsze trzy lata chcemy wprowadzić odpowiednie standardy i dyscyplinę do klubu.

Ironia. Mijają trzy lata, w czasie których miał być realizowany etap I. Zamiast odpowiednich standardów i dyscypliny, w klubie panuje delikatnie mówiąc, jeszcze większy bałagan. W tym czasie Stal Stalowa Wola miała już czterech prezesów.

Pierwszy w połowie swojego "ambitnego planu pięcioletniego” opuścił statek i wygrał "konkurs” na dyrektora Podkarpackiego Centrum Piłki Nożnej. Jego następcą został Pan, który z zarządzaniem w sporcie nie miał nic wspólnego, a wcześniej pracował w branży fitness i farmaceutycznej. Jakim cudem znalazł się na tym stanowisku – nie mam pojęcia. To już zresztą nieistotne, ponieważ tak szybko jak się pojawił tak szybko zniknął. Posadę piastował 3 miesiące. Zmył się po pierwszych niepowodzeniach klubu.

Kolejny był założyciel Akademii Piłkarskiej Stalowa Wola. Dawał rękojmie, że klubem będzie zarządzał dobrze, a jego wybór był podyktowany "zmianą startegii w kierunku szkolenia młodzieży i osób działających lokalnie”. No też coś nie wyszło i po roku także opuścił biura na ulicy Hutniczej. Aktualnie prezesem jest Grzegorz Czajka, ale nie można być pewnym jak długo wytrzyma na gorącym stołku. Przy jego wyborze klub znowu zmieniał strategię.

Odkąd miasto przejęło klub ma się wrażenie, że ciągle wokół klubu pojawiają się te same osoby, zmieniając tylko stanowisko. "Konkursy” na fotel prezesa nie mają najmniejszego sensu. Każdy z kandydatów musi wykazać odpowiednie wykształcenie i przedstawić plan na okres swoich rządów. Jak są wybierani zwycięzcy nie wiadomo, choć łatwo się domyślać.

Miasto wybiera ludzi "z łapanki"

Wiadomo, że startowali w nich ludzie, dla których klub jest wszystkim, zostali wychowani w tym mieście i pamiętają dobre czasy. Można być niemal pewnym, że z zaangażowaniem podjęliby się tego zadania. Jednak miasto woli ludzi "z łapanki", ludzi dla których to praca jak każda inna, a liczy się tylko sowity przelew na koniec miesiąca.

Klub leży pod względem organizacyjnym, marketingowym, medialnym, a przede wszystkim sportowym. Przy odpowiednim zaangażowaniu osób decyzyjnych klub mógłby pozyskać sponsorów, rozszerzyć działalność, wejść na wyższy poziom prowadzenie swoich social mediów. Inwestycja w wizerunek klubu zawsze przekłada się na większe zainteresowanie kibiców i podmiotów zewnętrznych. Jak widać w Stalowej Woli mimo tylu strategii i osób, nikt na to nie wpadł. Szkoda.

Przypomnieć należy, że za wszystko płacą mieszkańcy Stalowej Woli z własnych podatków. Płacą za utrzymywanie doradcy, któremu pensja musi wystarczyć "na paliwo, hotel i gadżety do domu", za utrzymanie stadionu, który nie posiada żadnego strategicznego sponsora, a przychody z biletów są marne. Miałoby to sens gdyby widać było efekty. Ale jak na razie to kasa wyrzucona w błoto.

fot. Robert Skalski

- Następnym krokiem będzie przyciągnięcie jak najwięcej kibiców i zbudowanie klimatu wokół klubu. Chcemy, aby klub był źródłem pozytywnych emocji sportowych.

Pozytywne emocje. Ciężko sobie przypomnieć, kiedy wokół tego klubu panowały pozytywne emocje. Zamieszanie ze zmianą herbu, bezsensowne wysyłanie pism do PZPN o powiększenie 2 ligi po spadku, protokoły meczowe wypełniane ręcznie zamiast w aplikacji Ekstranet, nie zabranie getrów na mecz w Chełmie, zamieszanie ze strojami dla drużyn dziecięcych Stali. Do tego dochodzą napięte relacje z kibicami, którzy swoją drogą mają rację. Niestety ktoś zamydlił im oczy wizją ambitnego projektu posiłkując się hasłem "Stal nie pęka". W 2018 roku pojawiła się pierwsza rysa, przez trzy lata robił się pajączek, a dziś Stal pęka i ewidentnie potrzebuje zmiany.

Wracając do sympatyków klubu z Hutniczej. Na meczach pojawia się coraz mniej kibiców. Nie chcą oglądać tego jak beznadziejnie prezentuje się drużyna. Nawet włodarz miasta już rzadko pojawia się na stadionie. Starsza trybuna, nazwana "Hutniczą” świeci pustkami.  Pan doradca tak zalazł za skórę kibicom, że w trakcie jednego z domowych meczów padły hasła: "Citko zabieraj ten szrot”. Wywoływany przez nich nie raczył się pokazać. W Kanale Sportowym mówił, że lubi ryzykować. Nie zrobił jednak researchu i nie wiedział widocznie, że w Stalowej nie ma miejsca na ryzyko. Tu liczą się wyniki, tu i teraz i szybki powrót do 2. ligi.

- Trzecim etapem będzie podnoszenie poziomu sportowego.

Poziom sportowy to ciągły regres. Mimo, wielu transferów przed sezonem gra wygląda słabo. Dziesięć punktów straty do lidera i porażka w derbach Podkarpacia powoli domykają furtkę do awansu. Trener wrzucony przed sezonem na głęboką wodę szybko pożegnał się ze stanowiskiem. Zastąpił go Łukasz Bereta, który ma zaufanie kibiców. Zobaczymy na jak długo.

Głównym powodem niepowodzeń sportowych jest z pewnością atmosfera panująca nie tylko w klubie, ale i w szatni. Ktoś się przeliczył i zaoferował dość wysokie zarobki jak na 3. ligę piłkarzom. Teraz, wg niektórych źródeł zawodnicy mają zaległości w wypłatach. Ponadto Stal Stalowa Wola mało gra wychowankami, na co być może miała wpływ sytuacja z poprzedniego sezonu.

Według naszych informacji młodzi zawodnicy w szatni nie mieli łatwego życia. Grupa starszych piłkarzy delikatnie mówiąc nie najlepiej traktowała swoich młodszych kolegów. Byli zmuszani do czyszczenia butów, sprzątania w szatni itp. Charakterni młodzi się postawili, za co oberwali przed szatnią, od jednego z ówczesnych napastników. Zarząd za sytuację winą obarczył młodych piłkarzy, którzy zostali odsunięci od gry w pierwszym zespole. Prawdziwi winowajcy poszukali nowych klubów i aktualnie grają na "ładnych” kontraktach. Tak wygląda klub zarządzany profesjonalnie?

Co przyniesie jutro?

Jasnym jest, że winę za aktualną sytuację ponosi większościowy udziałowiec klubu, którym jest miasto. Panu prezydentowi udawanie, że zna się na piłce, nie wyszło. Rzeczywistość zweryfikowała. Na nic zdadzą się rzesze doradców i specjalistów.

"Kryzys ma przynieść coś dobrego" - ten kryzys trwa od lipca 2018 roku i cały czas się pogłębia. Jedyną sensowną na ten moment opcją wydaje się sprzedaż pakietu większościowego przez miasto, inwestorowi, który zna się na rzeczy. Tylko, żeby znaleźć takiego inwestora, trzeba umieć zarządzać klubem, a tego miasto nie potrafi.

Nikt w mieście nie dopuszcza do siebie myśli, że Stal Stalowa Wola mogłaby upaść jeszcze niżej. Spadek z 1. ligi i pobyt w drugiej, miał być epizodem. Stal spędziła tam niemal 10 lat i znowu spadła. Ambitny projekt miał przynieść szybki awans szczebel wyżej, a może skończyć się kilkuletnim pobytem w 3 lidze, a przy dalszym organizacyjnym bałaganie nawet spadkiem.

DK

Czytaj także

Komentarze (45)

Uwaga! Teraz komentarze są domyślnie ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.