fot. Stal Rzeszów
Stal Rzeszów zaprezentowała się bardzo dobrze na tle Rakowa Częstochowa, ale przegrała 2-4. Zobaczcie co po spotkaniu powiedział Daniel Myśliwiec.
- Na tle wicemistrza Polski, zdobywcy Pucharu Polski oraz obrońcy tego trofeum zaprezentowaliśmy się przyzwoicie. Słowa uznania dla piłkarzy, którzy uwierzyli w strategię i byli na tyle odważni zrobić rzeczy, które nie są na porządku dziennym jeśli chodzi o kwestie taktyczne w piłce nożnej. Na takiego rywala mieli odwagę zrobić sobie rewolucję w głowach i przez te dwa dni przygotować się do tego meczu i napsuć krwi przeciwnikowi. Duży szacunek, tym bardziej że strategia z pierwszej połowy nie była skuteczna, bo popełniliśmy trzy bardzo duże błędy. Mimo tego wytrwali w strategii na drugą część gry i to się do 84. minuty opłaciło. Podsumowując był to przyzwoity mecz szczególnie biorąc pod uwagę przeciwnika - podsumował mecz z Rakowem Częstochowa, Daniel Myśliwiec.
Dlaczego zamienił Pan pozycjami prawego z lewym obrońcą? Piotr Głowacki oraz Dominik Marczuk zagrali na nie swoich pozycjach. - Generalnie znamy bardzo dobrze Raków Częstochowa. Analizowaliśmy go często, nie tylko przed tym meczem. Ja i moi asystenci znamy znakomicie styl Marka Papszuna. Znamy ich słabe punkty, ale inaczej mówiąc punkty w które można ich uderzyć. To miało wymiar taktyczny i był to też kolejny punkt do rozwoju zespołu. Patrząc na przeciwników ligowych musimy nauczyć się adaptować pod to jak przeciwnik się broni. Jeśli przeciwnik broni się nisko i jest mało przestrzeni to taka zmiana daje nowe możliwości oraz nowe opcje. Patrząc z perspektywy Maruczka, który wreszcie ma piłkę w tej samej pozycji, ale na nodze wiodącej. To są takie małe rzeczy i detale o których moglibyśmy dłużej porozmawiać, ale generalnie chodzi o stworzenie przewagi oraz stworzenie nowych opcji do piłek prostopadłych i ewentualnie uderzeń z dogodnych pozycji, czyli coś co będzie nam potrzebne w lidze - powiedział opiekun Stali Rzeszów.
- Zawsze wszystko to co mówię, mówię szczerze wbrew powszechnej opinii. Wszystko co mówiłem na każdej konferencji bylo szczere i teraz też to powiem. Oczywiście żałuję, że oddaliśmy zwycięstwo na sześć minut przed końcem meczu. Zmian też nie robiłem przez przypadek tylko wiedzieliśmy co musi się wydarzyć i jakie elementy muszą funkcjonować zaczynając od obrony niwelującej atutu Rakowa, poprzez kontrataki oraz ataki pozycyjne. Zwlekałem ze zmianami bo wiedziałem, że strategia zakłada nie zwycięstwo w regulaminowym czasie gry, ale też w dogrywkach. Pozostali zawodnicy czekali w blokach, ale rzut wolny Iwiego to jest coś co powinno być zakwalifikowane jako rzut karny, a nie rzut wolny. Żałuję, ale na wiele rzeczy nie mam wpływu. Z perspektywy naszych piłkarzy oni robili wiele, żeby nie dopuścić do takich sytuacji. Niestety taka sytuacja się przydarzyła i wiemy też dlaczego. Nie będziemy rozdzierać szat, bo jak Pan Miłosz powiedział najważniejsza jest liga - kontynuował Myśliwiec.
- W przerwię przypomniałem strategię meczową. Taki był plan, że na początku mieliśmy skupić się na defensywie. Mieliśmy zaoszczędzić energię, bo po przerwie chcieliśmy mocniej funkcjonować w ataku pozycyjnym. Bramki zdeterminowały korekty w strategii. Po zdobytej bramce Raków też miał problem z odebraniem piłki w presingu. My byliśmy trochę niepewni siebie i nie wiedzieliśmy czy możemy zagrać piłkę tam gdzie powinniśmy będąc w ataku pozycyjnym nie byliśmy na tyle odważni jak w drugiej połowie. To było kluczowe, aby wykorzystać odwróconych bocznych obrońców i penetrować przestrzeń między liniami. Druga rzecz to wykorzystać to, a nie tylko być przy piłce i nie bać się straty. Nasza strategia zakładała dużą liczbę strat Rakowa. To się wydarzyło i moi piłkarze musieli być dokładnie tacy sami. Mieli podejmować ryzyko, którego nie podejmowali w pierwszej połowie. Cieszy mnie to, że po przerwie było widać różnicę. Liczę, że dostrzegą aby w piłce być odważnym jesli chce się wygrywać. Po za kolejny mieliśmy tego dowód, że odwaga jest dla nas kluczowa. Do tej odwagi będziemy chcieli dołożyć skuteczność nawet z tak klasowym rywalem - dodał szkoleniowiec Stali Rzeszów.
Marek Papszun pogartulował Panu i pochwalił to, że nie bał się Pan grać z Rakowem i miał Pan pomysł na grę. To chyba miło usłyszeć coś od szkoleniowca, który uchodzi za postać wybitną. - Miło i dobrze jest wygrywać - odpowiedział na to stwierdzenie Daniel Myśliwiec. - Marek Papszun lepiej się teraz ode mnie czuje. Dlatego tutaj jestem, bo taka jest wizja naszego klubu. Chcemy robić wszystko po swojemu. Chcemy być odważni. Paradoks tego wszystkiego jest taki, że w pierwszej połowie byliśmy dobrzy w ataku pozycyjnym. Czując ten moment za bardzo daliśmy się ponieść emocjom. Trzy wybicia zdecydowały, że piłka wracała zdecydowanie szybciej. Gdybyśmy wtedy zachowali chłodną głowę to też tej sytuacji z rzutem wolnym pewnie by nie było. To nie jest nadzwyczajnego, aby być odważnym. Natomiast mam kolejny dowód, że bycie niekonsekwentnym to można być chwalonym. Jednak to nie ma dla mnie znaczenia, bo chcę wygrywać - zakończył Myśliwiec.