2021-03-24 21:41:00

Kluby IV ligi: Chcemy grać, ale kto zapłaci kary?

Kluby 4 ligi podkarpackiej mają spory ból głowy. Kto pokryje ewentualne kary? (fot. Kuba Noworól)
Kluby 4 ligi podkarpackiej mają spory ból głowy. Kto pokryje ewentualne kary? (fot. Kuba Noworól)
- Obecnie nie wyobrażam sobie funkcjonowania, bo jest zakaz wstępu na obiekty sportowe - mówi Mariusz Banaś, członek zarządu czwartoligowej Polonii Przemyśl. Kluby chcą grać, ale mają spory problem, bo nikt nie chce ponosić odpowiedzialności za ewentualne kary, które może nałożyć sanepid i policja.
 
Trwają konstultacje z klubami 4 ligi podkarpackiej na temat rozpoczęcia rozgrywek. Temat startu w przyszły weekend upadł, ale wciąż realne jest rozpoczęcie rundy wiosennej 10 albo 17 kwietnia. Podkarpacki Związek Piłki Nożnej wyszedł naprzeciw klubom i poinformował o możliwości wypłacania stypendiów zawodnikom jako rozwiązanie, który pomoże "zalegalizować" grę.

Kluby chcą grać, ale boją się odpowiedzialności

- Związek zaproponował podpisanie umów z zawodnikami lub wypłacanie stypendiów. Nie musimy tego robić nawet ze wszystkimi, bo kilku naszych zawodników gra na kontraktach zawodowych, część uprawia sport amatorsko, jest to zróżnicowane - przyznaje Mariusz Banaś, członek zarządu Polonii Przemyśl.
 
- W moim odczuciu jednak nie rozwiązuje to sprawy, bo jako klub nie możemy normalnie funkcjonować. Kwestia stypendiów czy umów dopuszcza tylko zawodników do rozgrywek, natomiast cały czas trzyma nas obostrzenie zakazu wstępu na obiekty sportowe. My też nie chcemy brać na siebie ryzyka. Zezwolimy na treningi, a za chwilę dostaniemy jakieś kary związane z rządowym rozporządzeniem.
 
Mariusz Banaś przekonuje, że zarząd i piłkarze Polonii chcą grać, ale na normalnych warunkach.
 
- Myślę, że najrozsądniejszym wyjściem w obecnej chwili jest przeczekać. Zobaczymy zresztą jaki będzie kolejny komunikat rządu - dodaje Banaś.
 
W Polonii Przemyśl zresztą mają też inny problem. Kilku piłkarzy zatrudnionych w klubie na co dzień pracuje w służbach mundurowych, a pracownicy takich służb nie mogą pobierać stypendiów. Mogliby po prostu stracić przez to pracę.

Amator zaraża, a zawodowiec nie zaraża?

Podobny problem mają też w Piaście Tuczempy, gdzie również piłkarze są zatrudnieni w "mundurówce". - Dotyczy to kilku naszych podstawowych zawodników, więc sprawa jest poważna - przyznaje Marek Strawa, szkoleniowiec i długoletni działacz Piasta Tuczempy.
 
Nie ukrywa zresztą wzburzenia całą sytuacją i kryteriami na podstawie których dopuszcza lub nie dopuszcza się zawodników do gry.
 
- To już nawet nie chodzi o to, że tych kilku piłkarzy nie mogłoby grać. Dalibyśmy sobie jakoś radę, dogralibyśmy sezon do końca. Chodzi bardziej o całą sytuację, która jest po prostu absurdalna. Jeżeli mam stypendium to mogę grać, a jeżeli nie mam to już nie mogę? To jest jakaś paranoja. Jak mam stypendium to nie pozarażam ludzi, a jak nie mam to pozarażam? - dziwi się.
 
- Jak chłopak ma 18 lat to może grać, a jak ma 19 to już nie? Gdzie tu jakaś logika. Przeraża mnie to, co oni mówią, robią. Amator zaraża, zawodowiec nie zaraża. Nie wiem w zasadzie, co powiedzieć. Nie chciałbym też mieszać się w sprawy polityczne i kogoś urazić, ale ja tego po prostu nie rozumiem.

Cała odpowiedzialność spada na kluby

Szkoleniowiec Piasta Tuczempy również obawia się kar i konsekwencji. W tej sytuacji cała odpowiedzialność spada na kluby, a nie na Podkarpacki Związek Piłki Nożnej. W przypadku ewentualnej kontroli klub zależny jest od interpretacji służb - sanepidu lub policji. Na obecną chwilę tak naprawdę nie wiemy jak sytuacja będzie się rozwijać i jakie będą reakcje władz.
 
- Chcemy grać. Bierzemy przecież dotację, musimy te pieniądze jakoś rozliczyć, a przecież trenujemy, rozgrywamy sparingi, to wszystko są koszty. Sytuacja jest trudna, ale trzeba sobie jakoś radzić - dodaje Marek Strawa.
 
W czwartek odbędzie się konferencja prasowa premiera Mateusza Morawieckiego w sprawie nowych obostrzeń. Bardzo możliwe, że będą one jeszcze bardziej restrykcyjne. Mówi się nawet o zakazie przemieszczania czy całkowitym zamknięciu rozgrywek sportowych. Miejmy jednak nadzieję, że to tylko plotki i ostatecznie restrykcje nie będą aż tak ostre.
 
- Będziemy robić wszystko żeby grać, żeby to wszystko jakoś się kręciło. Na razie jednak musimy czekać do czwartku na decyzje rządu. Może wtedy coś więcej się wyjaśni - kończy opiekun "Piastunek".

Czytaj także

Komentarze (36)

Uwaga! Teraz komentarze są domyślnie ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.