2020-11-17 23:18:00

Stal Mielec wygrała z Gwardią Opole

fot. PGNiG Superliga
fot. PGNiG Superliga
Sensacja? Na pewno nie, ale niespodzianka może już tak. Gwardia Opole w zaległym meczu z czwartej serii musiała uznać wyższość Stali Mielec. Podopieczni trenera Dawida Nilssona wygrali 31-28.
 
Przed meczem za faworytów można było uznać drużynę Gwardii Opole. Podopieczni Rafała Kuptela to wicelider rozgrywek PGNiG Superligi z osiemnastoma punktami na koncie. Na rozkładzie mają m.in. brązowego medalistę poprzedniego sezonu, Górnika Zabrze. Od początku meczu nie widać było jednak różnicy, jaka w tabeli dzieli oba zespoły.
 
Stal Mielec do tego meczu podchodziła z sześcioma „oczkami” po stronie dorobku, ale na parkiecie grała tak, jakby z Gwardią w tabeli sąsiadowała. Mecz był wyrównany i toczony bramka za bramkę. Jeśli trafiali mielczanie, to można było być niemal pewnym, że za chwile tym samym odpowiedzą goście z Opola. Jeśli z kolei jeden zespół nie trafiał, bronił bramkarz, albo został popełniony błąd w ofensywie, to drugi zespół zaraz robił to samo.
 
Przełom nastąpił tak naprawdę dopiero pod koniec pierwszej połowy. Od 27.minuty do końcowej syreny Stal Mielec trafiła aż pięć razy, a gwardziści odpowiedzieli jedynie dwoma golami. Przewaga gospodarzy zaczęła zarysowywać się także na początku drugiej połowy. Bramki Marka Monczki, Bartosza Wojdaka i Michała Chodary sprawiły, że na tablicy widniał wynik 19-16. Za chwilę gola dołożył także Kosta Petrović i niespodzianka zaczęła wisieć w powietrzu.
 
Swoje w bramce robił także Krystian Witkowski, który obronił m.in. rzut karny egzekwowany przez Patryka Mauera. W kolejnych minutach obraz gry wcale się nie zmieniał. To gospodarze nadawali ton grze, rzucali kolejne gole, a Gwardia z takim przebiegiem spotkania kompletnie nie potrafiła sobie poradzić. W rezultacie po 40.minutach wynik brzmiał: 23-17.
 
Trener Rafał Kuptel starał się zmianami dać swojemu zespołowi nowy impuls. Zmienił m.in. bramkarza Adama Malchera, który w we wtorek wieczór ewidentnie nie miał swojego dnia. Minuty jednak mijały, a przewaga mielczan cały czas utrzymywała się na tym samym poziomie, a w pewnym momencie urosła nawet do sześciu bramek.
 
Kryzys mielczan jednak przyszedł. Od 41. do 47.minuty meczu Gwardia rzuciła pięć bramek z rzędu i nagle zrobiło się tylko 24-22 na korzyść Stali. Gospodarze otrząsnęli się w 49.minucie. Wówczas gola z rzutu karnego zdobył Marek Monczka i przerwał niemoc swojego zespołu. Karę dostał także Maciej Zarzycki i podopieczni trenera Rafała Kuptela znów zaczęli mieć problemy. Do tego dwie dobre interwencje zaliczył Krystian Witkowski i w 53.minucie zrobiło się 28:24.
 
Do końca mecz na parkiecie trwała prawdziwa bitwa. Obie drużyny o każdą bramkę walczyły jak o życie, ambicja i wola walki wręcz kipiała od poszczególnych zawodników, swoje robili także bramkarze, którzy dwoili się i troili, by zamurować swoją bramkę. Ostatecznie jednak Gwardia Opole nie była w stanie odrobić straty iSPR Stal Mielec mogła cieszyć się z zasłużonego zwycięstwa.
 
Stal Mielec - Gwardia Opole 31-28 (16-14)

Czytaj także

Komentarze

Komentarze: 0

Rozwiąż działanie =

Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.

Czytaj następny news zamknij