2020-04-23 13:42:21

Arkadiusz Kasia, zawodnik Wisły Kraków: Kuba niesamowicie się zaangażował w drużynę

Arkadiusz Kasia pochodzi z Wiązownicy i gra w Wiśle Kraków. (fot. prywatne archiwum)
Arkadiusz Kasia pochodzi z Wiązownicy i gra w Wiśle Kraków. (fot. prywatne archiwum)
Jak wygląda atmosfera w szatni Wisły Kraków? Co podczas obozu opowiadział Arkowi Kuba Błaszczykowski? Czy zagra kiedyś w KS Wiązownica? Co zmieniło się po przyjściu nowych właścicieli do Białej Gwiazdy? Na te pytania spróbował odpowiedzieć nam Arkadiusz Kasia, zawodnik Wisły Kraków i syn prezesa KS Wiązownica, Ernesta Kasi.  
 
Jak znalazłeś się w Wiśle Kraków?
 
- W 2013 roku grałem w Stali Rzeszów i Wisła się mną zainteresowała, bo byłem królem strzelców ligi podkarpackiej trampkarzy młodszych. Zgłosił się do mnie jeden trener z Krakowa, porozmawiał z moim tatą i pojechałem na testy. Wyszły one pozytywnie i tak zostałem zawodnikiem Wisły Kraków. Oczywiście stres był na początku, ale jakoś przezwyciężyłem i zdecydowałem się na przeprowadzkę. Granie w Wiśle było moim marzeniem z dzieciństwa, więc to miało dodatkowy wpływ na moją decyzję.
Grałeś w Stali Rzeszów 2001, w której było kilku ciekawych zawodników m.in. Bartosz Bida z Jagiellonii Białystok.
 
- Tak, Bartek to był mój przyjaciel. Teraz nam się trochę kontakt urwał, ale wcześniej rozmawialiśmy. On w Stali Rzeszów był jednym z najlepszych zawodników, od początku było widać w nim potencjał. Wyróżniał się na tle innych, potrafił wziąć piłkę, minąć wszystkich i strzelić gola.
Pamiętasz swój pierwszy mecz w koszulce Białej Gwiazdy?
 
- To był mecz z Progresem Kraków. Bardzo się denerwowałem i zacząłem na ławce. Pamiętam, że miałem jeszcze problemy z aklimatyzacją, bo byłem daleko od domu i też wiekowo miałem tylko 13 lat. Wszedłem na około 30 minut i dałem dobrą zmianę, trener był zadowolony i wygraliśmy to spotkanie 2:0.
Z tego, co wiem, pytała o ciebie Legia Warszawa. To potwierdzone informacje?
 
- Był temat Legii Warszawa, ale to bardzo dawno.
Gdy przyszedłeś do Wisły Kraków, to zauważyłeś sporą różnicę w treningach w porównaniu ze Stalą Rzeszów?
 
- Tak, oczywiście. W Stali Rzeszów treningi były 3x w tygodniu. W Krakowie było to zrobione profesjonalnie i mieliśmy codziennie treningi. Szkoła była połączona z klubem i w trakcie lekcji trenowaliśmy. Poziom pomiędzy Wisłą a Stalą był zupełnie inny.
 
Co było dla ciebie najtrudniejsze, żeby przyzwyczaić się do warunków treningowych w Wiśle?
 
- Tęsknota z pewnością za rodzicami. Ja byłem też trochę „miękki”. Teraz jestem tu już 6 lat i ciężko byłoby mi stąd wyjechać.
W twoich rocznikach są już zawodnicy, którzy zadebiutowali w pierwszej drużynie Wisły m.in. Daniel Hoyo-Kowalski czy Aleksander Buksa.
 
- To są obaj fantastyczni zawodnicy. Olek ma świetnie ułożoną lewą nogę i myślę, że zrobi dużą karierę, pewnie większą jeszcze od jego brata. Daniel złapał kontuzję i to wyhamowało jego grę.
Ty miałeś okazję potrenować i być na obozie w Turcji z Wisłą Kraków. Jak ci szło podczas tych treningów?
 
- Zacznę może od początku. Pamiętam, jak przyszedłem pierwszy raz na trening do Wisły, to bardzo się stresowałem, ale mimo tego ten pierwszy trening bardzo dobrze wyszedł i trener był zadowolony. Z tego się wzięło powołanie na obóz do Turcji. To było niesamowite przeżycie.

Obóz w Turcji z Wisłą Kraków

A jak wyglądał obóz? Dla takiego młodego zawodnika jak ty możliwość przebywania i trenowania z takimi piłkarzami jak Marcin Wasilewski czy Kuba Błaszczykowski to była wielka sprawa.
 
- Pamiętam chwilę, gdy zadzwonił trener Stolarczyk i powiedział, że jestem w kadrze na obóz, to od razu tak się ucieszyłem, że momentalnie wysłałem wiadomość do taty o całej tej sytuacji. Na samym obozie poznałem lepiej wszystkich piłkarzy. Kuba Błaszczykowski jest niesamowitym człowiekiem, Maciej Sadlok tak samo. Każda osoba tam jest pomocna.
 
Miałem okazję ostatnio porozmawiać z Szymonem Stasikiem, piłkarzem Stali Mielec i mówił mi, że gdy był na testach w Wiśle, to poznał Kubę i Marcina Wasilewskiego i bez wahania stwierdził, że to ojcowie szatni oraz świetni ludzie.
 
- Wasyl to jest taka osoba. Ja pamiętam, że gdy zaczynałem trenować w Wiśle, to Kuba dopiero przychodził do drużyny i wtedy te szatnie właśnie trzymał Marcin z Pawłem Brożkiem. Jeśli chodzi o rozmowę z nimi, to wiadomo, że panowie pomagali i podpowiadali na boisku, bo mają duże doświadczenie. Na obozie miałem sytuacje, kiedy Kuba przyszedł do mojego pokoju i było też ze mną kilku kolegów. Wytłumaczył nam, co się dzieję w klubie, żebyśmy się nie przejmowali, bo Wisła nigdy nie zginie. To mocno podbudowało, bo jak się patrzyło na takich piłkarzy jak on, to była wiara w to, że nowi właściciele wyprowadzą drużynę na prostą.
Chciałem cię zapytać, jak wyglądała sytuacja w Wiśle, kiedy klub znalazł się na skraju bankructwa. Odbiło to swoje piętno na akademii?
 
- W pewien sposób się odbiło. Było trochę zaniedbań, stan boiska się pogorszył. Wtedy TS przejął Wisłę, a też zarządzał akademią i po prostu nie przeznaczał pieniędzy na szkółkę. Trochę na tym ucierpieliśmy, ale udało się z tego wyjść. Poziom sportowy nie spadł, tylko raczej warunki do trenowania.
 
A u was w drużynie był lęk, że możecie niedługo stracić klub?
 
- Mówiło się dużo o upadku klubu. Koledzy narzekali, że nie dostawali wypłaty. Trenerzy cały czas nas wspierali i podbudowywali, żebyśmy się nie przejmowali. Że wkrótce znajdzie się jakiś nowy właściciel. My robiliśmy swoje i pracowaliśmy jak dawniej.

Zmiany w Wiśle Kraków

Po przyjściu nowych właścicieli dużo się zmieniło?
 
- Sporo było zmian. Pieniądze od nowych właścicieli bardzo pomogły i klub poszedł do przodu. Kuba sprowadził różne sprzęty na siłownie z Niemiec i niesamowicie się zaangażował w drużynę.
 
Trenowałeś już z wieloma świetnymi trenerami. Który cię zaskoczył czymś nieszablonowym?
 
- Z trenerem Stolarczykiem pracowałem 2 miesiące i to był bardzo fajny epizod. Teraz miałem kilka treningów z panem Skowronkiem. W akademii pamiętam trenera Marcina Putę, który dodał mi sporo wiary w siebie i zacząłem ciężej pracować.
 
Miałeś już chwilę zwątpienia w Wiśle?
 
- Miałem jedną większą kontuzję, ale na szczęście udało mi się wrócić do treningów. Więc nie miałem powodów do zmartwień. Klub mi pomógł szybko wrócić do zdrowia i bardzo im za to dziękuję.
 
Jakbyś miał wybrać trzy swoje najlepsze cechy na boisku, to co by to było?
 
- Jestem lisem pola karnego, to moja najlepsza cecha. Poza tym dobry przegląd pola i podanie prostopadłe.
Dlaczego akurat jesteś zawodnikiem ofensywnym?
 
- Od dziecka kochałem zdobywać bramki i zawsze grałem w ataku w turniejach szkolnych. Radość ze strzelania goli jest bezcenna.
 
Tata też był napastnikiem?
 
- Tata chciał zostać piłkarzem i też grał z przodu. Był w internacie z Arkadiuszem Baranem, niegdyś kapitanem Cracovii Kraków. Grał w Zelmerze Rzeszów w III lidze. Poszedłem w jego ślady, ale mam nadzieję, że zajdę trochę wyżej (śmiech).
 
Wchodzisz w trudny wiek dla piłkarza, bo zaczynasz karierę seniorską. Wielu zawodników w twoim wieku przepada po zakończeniu młodzieżowego grania.
 
- Jestem w kontakcie z moim managerem, jakieś oferty są, ale nie zdradzam na razie szczegółów. Nie wiem, jakie plany ma wobec mnie też Wisła Kraków.
W grę wchodzi wypożyczenie?
 
- Możliwe, że tak, ale to się jeszcze okaże.
Może do KS Wiązownica do III ligi (śmiech)?
 
- Nie mówię, że nigdy tam nie zagram, ale celuję aktualnie trochę wyżej, może w jakiś klub z drugiej ligi.
Byłaś na jakimś meczu Wiązownicy w tym sezonie?
 
- Tak, jeśli tylko mam wolny weekend, to jeżdżę na mecze i kibicuję chłopakom.
 
Jest kilku piłkarzy w drużynie twojego taty, którzy poradziliby sobie wyżej?
 
-  Tak, zdecydowanie. Patryk Róg ma świetne warunki fizyczne i strzela dużo bramek. Bardzo lubię oglądać grę Kacpra Ropa, z którym sobie żartujemy, że jakbyśmy grali w dwójkę z przodu, to byśmy roznieśli tę ligę.
Rozmawiał Dominik Pasternak

Czytaj także

Komentarze

Komentarze: 0

Rozwiąż działanie =

Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.

Czytaj następny news zamknij