2025-11-27 12:34:00

Vanessa Agbortabi: To dla nas lekcja. Pokazałyśmy, że potrafimy walczyć

Vanessa Agbortabi była czołową zawodniczką Martizy Plovdiv w meczu z Developresem Rzeszów. (fot. własne)
Vanessa Agbortabi była czołową zawodniczką Martizy Plovdiv w meczu z Developresem Rzeszów. (fot. własne)
Developres Rzeszów pokonał Martize Plovdiv 3-1 w pierwszej kolejce Ligi Mistrzyń. Po meczu rozmawialiśmy z Vanessą Agbortabi, przyjmującą bułgarskiego zespołu. Maritza przegrała w Rzeszowie, ale Niemka zaprezentowała się z bardzo dobrej strony, zdobywając między innymi kluczowy blok, który dał jej drużynie zwycięstwo w jednym z setów. O różnicy poziomów, walce, atmosferze w zespole i roli jedynej zagranicznej zawodniczki – opowiada w rozmowie z Radosławem Dudkiem.
 
- Vanessa, bardzo dobry mecz w twoim wykonaniu. Wynik pewnie nie był taki, jakiego się spodziewałaś, ale pokazałaś dzisiaj sporo potencjału przeciwko Developresowi Rzeszów.
 
- To był dla nas trudny mecz. Znalazłyśmy swój rytm od drugiej części spotkania, ale nie udało nam się utrzymać go przez cały mecz. I to właśnie dlatego końcowy rezultat wygląda tak, a nie inaczej.
 
- To dopiero początek Ligi Mistrzyń. Można jednak odnieść wrażenie, że Maritza dobrze weszła w sezon – przed tym spotkaniem byłyście niepokonane.
 
- Tak, to prawda. Ale Liga Mistrzyń to zupełnie inny poziom. Różnica jest duża, jeśli porówna się mistrzostwa Bułgarii czy mecze kwalifikacyjne do tego, z czym mierzyłyśmy się dzisiaj. Developres to bardzo silny zespół – zdobyły mistrzostwo, Superpuchar, wiedziałyśmy, że są w Polsce jednymi z najmocniejszych. W drugiej części meczu pokazałyśmy jednak, że potrafimy z nimi walczyć. To dla nas lekcja.
 
- Zwróciłem uwagę na statystyki. Twój blok na końcu drugiego seta był jedynym blokiem Maritzy w tym fragmencie gry, a jednocześnie dał wam zwycięstwo.
 
- Myślałam wtedy tylko o tym, żeby w końcu złapać ten atak na skrzydle i cieszę się, że się udało. To nie był może kluczowy moment dla całego spotkania, ale dla mnie był ważny. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach dołożę więcej takich akcji, nie tylko jedną.
 
- Rok temu również przyjechałyście do Rzeszowa i wygrałyście tu jednego seta, także po długiej walce. Dzisiaj historia się powtórzyła – choć tym razem w drugim secie. Co najbardziej zadecydowało o tym, że nie udało się pójść za ciosem?
 
- Powiedziałabym, że side-out, czyli wyprowadzanie akcji po przyjęciu. W jednej z końcowych faz setów miałyśmy trzy punkty przewagi, ale nie potrafiłyśmy skończyć akcji i pozwoliłyśmy im wrócić. Z takimi drużynami nie można dawać prezentów. Trzeba trzymać przewagę i nie robić łatwych błędów.
 
- Jesteś jedyną zagraniczną zawodniczką w Maritzie. Jak się z tym czujesz?
 
- Rok temu było to trudne i dużym wyzwaniem. Teraz jest inaczej – mam świetne relacje z dziewczynami, jesteśmy naprawdę zgraną drużyną. Atmosfera jest super, lubię tu być, nawet jeśli nie mówię po bułgarsku. One bardzo dobrze mnie przyjęły i czuję się tu jak u siebie.
 
- A co, twoim zdaniem, było najlepszym elementem gry Maritzy w tym meczu?
 
- W niektórych momentach pokazałyśmy naprawdę dużo walki. Walczyłyśmy w obronie, nie odpuszczałyśmy, były długie wymiany – to jest coś, z czego możemy być zadowolone.
 
Rozmawiał Radosław Dudek

Czytaj także

Komentarze

Uwaga! Teraz komentarze są domyślnie ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.