fot. Puszcza Niepołomice
Puszcza Niepołomice poniosła kolejną domową porażkę. Tym razem zespół Tomasza Tułacza w piątek uległ Miedzi Legnica 1-3, choć w drugiej połowie miał moment, w którym mógł przechylić wynik na swoją korzyść. Po meczu trener nie ukrywał rozczarowania, ale też mocno podkreślał ogrom zaangażowania swojego zespołu.
Spotkanie pomiędzy Puszczą Niepołomice a Miedzią Legnica rozpoczęło się w trudnej atmosferze ze względu na śmierć wieloletniego kibica Puszczy, co jako pierwsze poruszył szkoleniowiec.
– Przede wszystkim chciałem zacząć od złożenia kondolencji rodzinie zmarłego kibica. Osobie, która jeździła na każde mecze, była na wszystkich spotkaniach w ekstraklasie i pierwszej lidze. To jest smutne i bardzo nas to dziś dotknęło – powiedział Tułacz.
Niewykorzystane sytuacje i błędy w obronie
Trener podkreślał, że jego zespół miał świetną okazję na otwarcie wyniku. – Mieliśmy otworzyć mecz, sytuację sam na sam Mateusza Cholewiaka – zaznaczył.
Puszcza popełniła jednak kilka poważnych błędów, które kosztowały ją bramki. – Broniliśmy ślamazarnie w polu karnym przy tych fragmentach i dostaliśmy taką bramkę, jaką dostaliśmy. Pierwsza liga nie wybacza takich sytuacji – dodał.
W drugiej połowie gospodarze zaczęli odważniej atakować i zdobyli wyrównującą bramkę. Zdaniem trenera był to najlepszy fragment jego drużyny.
– Wydawało się, że to my będziemy się cieszyć, że strzelimy drugą bramkę. Ta pierwsza była efektem bardzo dobrych wejść zmienników – mówił.
Puszcza trafiła nawet do siatki na 2-1, ale gol został anulowany. – Chyba nieduży spalony zadecydował, że ta bramka nie została uznana – przyznał szkoleniowiec.
Nadzieje zostały jednak zgaszone przez kolejne błędy defensywne. – Znowu zła obrona w polu karnym przy stałym fragmencie. Zabieraliśmy sobie szansę wygrania meczu u siebie, co jest naszym koszmarem w tym półroczu – dodał.
Warunki trudne, ale identyczne dla obu drużyn
Zapytany o boisko i panujące warunki, trener nie szukał wymówek.
– Warunki były dla obu drużyn jednakowe. Staraliśmy się szukać rozwiązań, żeby dać sobie szansę na stworzenie sytuacji. Dzisiaj jest późny listopad, opady śniegu. Takie warunki będą już do końca roku. Nie ma co zwalać na boisko – ocenił.
Problemy u siebie: nieskuteczność, brak powtarzalności
Trener odniósł się także do serii słabszych meczów domowych.
- My po prostu nie potrafimy wykorzystać dobrych momentów. To nie jest tak, że fatum. Przecież z Odrą Opole mamy świetną sytuację na 2-1 z pięciu metrów do pustej bramki i nie strzelamy. Szkoda, bo takich meczów było kilka – tłumaczył.
W meczu z Miedzią Puszcza spróbowała innego ustawienia, ale i to nie pomogło. – Szukaliśmy wielu rozwiązań. Dzisiaj zagraliśmy w innym ustawieniu, żeby przełamać impas, ale widocznie to jeszcze nie ten moment – zaznaczył Tułacz.
O co walczy Puszcza? Tułacz odpowiada stanowczo
Jedno z najważniejszych pytań dotyczyło ambicji klubu na ten sezon. Trener był tu absolutnie szczery.
- Jedynym celem jest utrzymanie w pierwszej lidze. Nie ma mowy o awansach. Po spadku borykamy się z wieloma rzeczami, które są realne i codzienne – wyjaśnił.
Dodał, że wielu nowych zawodników wciąż uczy się pierwszej ligi. – Kilku chłopaków przyszło z trzeciej ligi, kilku z drugiej. Wielu z nich dołączyło późno, nie mieli okresu przygotowawczego. Ta liga jest bardzo wyrównana. A Miedź to potentat, wykupiła nam dwóch zawodników – mówił.
O domniemanych problemach finansowych
Trener został zapytany o możliwe zaległości finansowe wobec piłkarzy. Odpowiedział krótko.
– Nie będę się wypowiadał o finansach. Ja odpowiadam za proces treningowy i przygotowanie zespołu. Skupiam się na funkcjonowaniu drużyny, na zgraniu formacji. Ta destabilizacja jest widoczna i poświęcam mnóstwo czasu, żeby to ulepszać – podkreślił.
Przed Puszczą kluczowe mecze
Tułacz zapewnił, że mimo trudnej sytuacji drużyna będzie walczyć dalej.
– Chłopaki chcieli zagrać jak najlepiej, ale te niuanse zadecydowały, że jesteśmy ogromnie rozczarowani. Musimy zrobić wszystko, żeby jak najszybciej się podnieść, bo dwa kolejne mecze nie będą łatwiejsze – zakończył.
Na koniec szkoleniowiec podziękował pracownikom klubu oraz kibicom, którzy od rana pracowali nad przygotowaniem boiska zasypanego śniegiem. – Z tego miejsca dziękuję – powiedział.