2025-11-15 17:38:27

Hubert Matynia: Stal Mielec to profesjonalny klub. To nie jest drużyna na spadek

Na zdjęciu Hubert Matynia, obrońca Stali Mielec (fot. FKS Stal Mielec)
Na zdjęciu Hubert Matynia, obrońca Stali Mielec (fot. FKS Stal Mielec)
- Moje ostatnie sezony nie były najciekawsze. Moje ostatnie wybory też nie do końca były najlepsze. Mam nadzieję, że tym razem będzie inaczej. Chciałbym wykorzystać daną mi szansę i walczyć o coś więcej, a nie tylko o utrzymanie – mówił Hubert Matynia, dziś obrońca Stali Mielec. Opowiada o bieżącej sytuacji w klubie, powołaniu do reprezentacji Polski oraz trudnych momentach w karierze, które ukształtowały go na kolejne lata.

„Stal Mielec to profesjonalny, ułożony klub”

- Jakie masz pierwsze odczucia po dołączeniu do Stali Mielec?
 
- Jestem bardzo zadowolony. Jest to profesjonalny, ułożony klub. Znajduje się tu wszystko czego potrzebuje zawodnik. Nie ma do czego się przyczepić. Boiska treningowe i stadion są w bardzo dobrym stanie. Jest odnowa biologiczna, fizjoterapeuci. Chciałbym żeby każdy profesjonalny klub miał taką dobrą infrastrukturę i zaplecze.
 
Jeśli chodzi o miasto, to jest to spokojne miejsce. Ale ja przyjechałem tutaj z żoną i dzieckiem, więc w tym momencie najważniejsze są dla nas place zabaw i parki, nie szukam jakiś atrakcji.
 
- Grałeś w różnych miejscach w Polsce. Jak oceniłbyś klimat piłkarski panujący na Podkarpaciu?
 
– Ciężko mi to ocenić, bo wcześniej rzadko tu przyjeżdżałem. Dopiero teraz, kiedy zamieszkałem na Podkarpaciu, mogę lepiej poczuć tutejszy klimat piłkarski. Wcześniej przyjeżdżałem na mecz- prosto do hotelu i zaraz po spotkaniu wracaliśmy. Na Podkarpaciu na meczach byłem kilkukrotnie w Mielcu i Rzeszowie. Jedyne co mogę powiedzieć po tym krótkim pobycie w Mielcu, to Stal Mielec to klub z ciekawą historią, tytułami i wspaniałymi kibicami, którzy nas mocno dopingują.
 
- Jak wyglądały kulisy Twojego transferu? Dlaczego wybór padł właśnie na Stal Mielec?
 
- Dostałem możliwość, aby przyjechać na testy i następnie miała zostać podjęta decyzja co do mojej osoby. To było podczas poprzedniej przerwy na kadrę. Trenowałem z drużyną tydzień czasu. W Stali Mielec zmieniło się też ustawienie i dzięki temu pojawiła się dla mnie szansa i możliwość dołączenia do drużyny, ponieważ nominalnie jestem lewym obrońcą, ale dzięki mojemu doświadczeniu odnajduję się też na innych pozycjach, na których grałem w poprzednich klubach. W tamtym momencie byłem też wolnym zawodnikiem, który nie miał przynależności klubowej, a po zamknięciu okna tylko takich można zatrudnić.
 
Przez cały okres kiedy nie miałem przynależności klubowej trenowałem z rezerwami Pogoni Szczecin, za co bardzo dziękuję trenerowi Crettiemu i Pogoni, że mogłem się z nimi przygotowywać do sezonu.Cały czas byłem w treningu i czekałem w pełnej gotowości do gry, właśnie na taką sytuację, w której jakiś klub będzie potrzebował dodatkowego zawodnika podczas trwania sezonu.
 
- Miałeś jakieś inne oferty?
 
- Oczywiście, ale z różnych względów nie do końca satysfakcjonujące.
 
- Również z 1 ligi?
 
-Tak była też ewentualna możliwość dołączenia do zespołu z pierwszej ligi, ale wiadomo, jak to jest jeśli, Ty nie przystaniesz na dane warunki, nie przyjmiesz od razu danej propozycji zaraz zrobi to ktoś
inny.
 
- Czyli ta oferta z Mielca w tamtym momencie była po prostu najbardziej konkretna?
 
- Tamta oferta była dużo wcześniej. W tamtym momencie oferta z Mielca była najbardziej konkretna i satysfakcjonująca, gdyż jeśli się dobrze pokażę będę miał możliwość powrotu na 1-ligowe boiska oraz
szansę, aby dołączyć do dobrze zorganizowanego i utytułowanego klubu jakim jest Stal Mielec.
- W kontekście lewego obrońcy w Stali Mielec w przestrzeni medialnej wymieniany był również Marcin Grabowski. Czy dotarły do Ciebie te pogłoski, że on również był blisko klubu?
 
- Później dowiedziałem się z mediów. Ale poza tym nic na ten temat nie wiem.
 
fot. FKS Stal Mielec S.A.

„Stal Mielec to nie jest klub na spadek”

- Patrząc na ostatnie lata, masz za sobą trzy spadki z rzędu. Z Miedzią Legnica, Zagłębiem Sosnowiec oraz Olimpią Elbląg. Jak podchodzisz mentalnie do sytuacji, w której Stal Mielec również jest zamieszana w dolnych rejonach tabeli. Nauczony poprzednimi doświadczeniami, co jest najważniejsze w takich trudnych sytuacjach?
 
- No z pewnością cieszę się, że mimo, że słabo punktujemy, to wyszliśmy ze strefy spadkowej. Taki malutki plusik, ale potencjał zespołu i klubu jest na pewno na wyższym poziomie niż jest to widoczne w tabeli. Jeżeli chodzi o mnie, to mam nadzieję, że pomogę drużynie swoim doświadczeniem oraz wyciągnięciem wniosków z trudnych sytuacji.
 
W moim poprzednim sezonie dużo się działo: problemy finansowe, organizacyjne, wielu doświadczonych zawodników odeszło zimą, brak wypłat, ogrom kłopotów. Oczywiście były spadki, ale to nie jest wszystko zero- jedynkowe. Teraz sytuacja wygląda inaczej trafiłem na dobrze funkcjonujący klub i uważam, że nie jest to klub na spadek. Ta infrastruktura, ludzie, którzy tutaj pracują, czuć, że mają ten klub w sercu.
 
- Spadek, z którym klubem był dla Ciebie największym rozczarowaniem?
 
- Najbardziej rozczarowujące były w Miedzi Legnica oraz Zagłębiu Sosnowiec. Jeżeli chodzi o te dwa kluby, to przychodząc tam cele były inne. W Miedzi mieliśmy być czarnym koniem, a w Sosnowcu mówiło się, że idziemy na awans, bo są ku temu zawodnicy i cała infrastruktura. Później w Zagłębiu Sosnowiec były problemy, zmieniały się struktury, zmieniali się trenerzy, było ich czterech podczas jednego sezonu. To też oddziaływało na drużynę i zawodników, bo tak naprawdę każdy trener ma swoją filozofię, co chwilę wszystko się zmieniało.
 
- Po tym spadku nie chciałeś zostać w Zagłębiu Sosnowiec czy po prostu nie było chęci ze strony klubu?
 
- Miałem kontrakt na dwa lata, ale przy spadku można go rozwiązać. Trenowałem z zespołem, myślałem, że zostanę i dwa dni przed obozem dowiedziałem się, że rozwiązują ze mną umowę.

„Przez te wszystkie sezony nauczyłem się pokory. Chcę dawać z siebie 100%”

- Wracając do Stali Mielec. Jak dotąd wystąpiłeś w czterech meczach, wchodząc z ławki rezerwowych. Jak podchodzisz do rywalizacji o miejsce w pierwszym składzie? Czy przyszedłeś tu z myślą żeby trochę odbudować się po nieudanych sezonach?
 
- Tak, na pewno również aby trochę się odbudować i mieć możliwość gry na szczebelu  pierwszoligowym. Bardzo się cieszę, że znowu mam możliwość grania na zapleczu Ekstraklasy. Jestem doświadczonym zawodnikiem, ale nie mam problemu z tym, że wchodzę z ławki.
 
Mam dużo pokory i wykonuję swoją pracę najlepiej jak potrafię. Chcę jak najlepiej dla zespołu. Robię swoje. Nie obrażam się, nauczyły mnie tego poprzednie doświadczenia. Przez te wszystkie sezony nauczyłem się pokory. Chcę dawać z siebie 100%, robić swoje, a nie marnować energię na to, żeby się przejmować tym, że wchodzę z ławki czy w ogóle nie zagram.
 
- Z perspektywy tych czterech spotkań — czego Twoim zdaniem najbardziej brakuje Stali Mielec? Patrząc na ostatnie spotkania, można powiedzieć, że w kilku meczach po prostu jednegozawodnika, bo czerwone kartki często się przewijały. Natomiast czy jest jakiś konkretny element, którego brakuje, żeby w końcu osiągnąć to przełamanie?
 
- Moim zdaniem drużyna funkcjonuje dobrze. Jeżeli chodzi o ofensywę, mamy sytuacje w każdym meczu, mamy lepsze posiadanie od przeciwnika, więcej strzałów. W treningach zwracamy teraz więcej uwagi na to, żeby pole karne było bardziej zagęszczone. Kiedy piłka jest wrzucana, musimy być bardziej pazerni na bramkę. Pracujemy też nad stałymi fragmentami,żeby nie tracić po nich goli. W ostatnim meczu pokazaliśmy, że wyciągamy wnioski z poprzednich spotkań nie straciliśmy bramki po takim fragmencie gry. A jeśli chodzi o czerwone kartki musimy cały czas zachowywać chłodną głowę. Walczyć, tak, jak najbardziej, ale również z głową.
 
fot. FKS Stal Mielec S.A.

„Każda drużyna jest w naszym zasięgu. Mamy dużo jakości w zespole”

- A jak wygląda atmosfera w szatni? Cały czas jest oczekiwanie na zwycięstwo…
 
- Tak, jest oczekiwanie na to zwycięstwo. Oczywiście pojawia się ta frustracja. Wszyscy w Mielcu pewnie są sfrustrowani z powodu tego, że nie możemy wygrać od tylu spotkań. Te dwa ostatnie remisy dają większą nadzieję na to, że sie uda w najbliższych spotkaniach i zakończymy mecz jako zwycięzcy.
 
Mogę powiedzieć odkąd jestem w Stali Mielec, to w tych czterech spotkaniach nie czuliśmy się gorsi od przeciwnika. Liga się jeszcze nie skończyła i będziemy walczyć w każdym z trzech pozostałych spotkań w tym roku o zwycięstwo. Uważam, że z każdym możemy wygrać, każda drużyna jest w naszym zasięgu, bo mamy dużo jakości w naszym zespole.

„Kontuzja zmieniła moje myślenie o piłce nożnej”

- Wracając do początków Twojej kariery - pierwszy sezon w Ekstraklasie, bardzo trudny moment, kiedy doznałeś poważnej kontuzji. Z perspektywy tych kilku lat, które upłynęły, jak duży wpływ miała ona na Twoje dalsze losy? W jaki sposób ukształtowała Twój charakter i późniejszą karierę?
 
- Po 23 spotkaniach w Ekstraklasie nadarzyła się mocna kontuzja, która zmieniła moje myślenie o piłce nożnej. Bardziej się wszystko docenia po tym, gdy można to stracić. Wtedy zerwałem więzadła krzyżowe, przyśrodkowe i uszkodziłem jeszcze łękotkę. To się nazywa tak zwana triada.
 
- Pojawiały się głosy, że możesz już nie wrócić na boisko…
 
- Tak. To też były kontuzje których lekarze gdzieś tam się dopiero uczyli. W dzisiejszych czasach operuje się to za jednym razem, a wtedy to było operowane na dwa razy. Były takie słuchy, ale też dużą rolę wtedy w tym moim powrocie miał trener Marcin Dorna z młodzieżowej reprezentacji Polski.
 
Zadzwonił do mnie z pytaniem jak się czuję, czułem bardzo duże wsparcie z jego strony. Miałem motywację, żeby wrócić jak najszybciej i być powoływanym do młodzieżowej reprezentacji Polski. Motywacja od trenera, rodziny i żony była bardzo mocna i za to im dziękuję.
 
- Tak trudne doświadczenia w dużym stopniu umocniły Cię na kolejne lata Twojej kariery?
 
- Tak, dużo się jeszcze wydarzyło właśnie po tym, więc cieszę się, że dr. Bartosz Paprota bardzo dobrze zoperował to kolano i mogę funkcjonować do tej pory w zdrowiu i pracować na pełnych obrotach. Ta sytuacja na pewno ukształtowała mnie jako piłkarza, mogłem to wszystko stracić, a dzięki mojej zawziętości i woli walki parłem do przodu, żeby wrócić do zdrowia, rywalizować w Ekstraklasie, a później dostałem powołanie do reprezentacji Polski.
 
fot. FKS Stal Mielec S.A.

Powołanie do reprezentacji Polski

- No właśnie, powołanie do pierwszej reprezentacji Polski. Jak to wspominasz i czy jednak pozostaje trochę niedosyt, że nie udało się wtedy zadebiutować?
 
- W tamtym momencie bardzo dobrze szło nam w Pogoni Szczecin. Byliśmy bardzo dobrą drużyną, wszyscy w całości, więc to było dla mnie fajne wyróżnienie. Wtedy z Adamem Buksą dostaliśmy pierwsze powołanie i to była ogromna dawka doświadczenia dla mnie. Uczestniczyłem w treningach z
najlepszymi piłkarzami w Polsce i to było wspaniałe uczucie.
 
Czy pozostał niedosyt? Z drugiej strony pierwszy raz dostałem powołanie, więc podchodziłem do tego z pokorą i byłem bardzo wdzięczny, że je otrzymałem. Gdybym zagrał to już w ogóle byłoby wspaniale, ale przede wszystkim to było fajne przeżycie i w późniejszym okresie cały czas dążyłem do tego, żeby tam wrócić.
 
Nie udało się, ale zaraz po pierwszym zgrupowaniu doznałem kontuzji, gdzie w mięśniu zrobił się krwiak. Przez cztery tygodnie nie mogłem grać, zagrałem dopiero w piątym tygodniu i to był ostatni mecz i były powołania, więc to było za mało, żeby dostać kolejne powołanie. Może gdyby nie było tej kontuzji z mięśniakiem to inaczej by się potoczyła ta historia z reprezentacją.

„Trener Kosta Runjaić ukształtował mnie jako piłkarza”

- W swojej karierze miałeś kilku trenerów. Który najbardziej ukształtował Cię jako piłkarza?
 
- Najdłużej byłem z Kostą Runjaiciem i to on mnie najbardziej ukształtował. Bardzo dobrze mi się z nim współpracowało. Wyciskał z nas jak cytrynę, wiedział kiedy przycisnąć, a kiedy zwolnić, jeżeli chodzi o treningi, czy w ogóle sferę mentalną. Wymagał dużo od zawodników, wiedziałeś, że jeżeli pewnych rzeczy nie zrobisz, to jest następny w kolejce, za Ciebie.
 
- Spoglądając na wszystkie sezony, które rozegrałeś w Ekstraklasie, który moment szczególnie zapadł Ci w pamięć?
 
- No to przede wszystkim ten sezon z reprezentacją, ale też bramki strzelone w Ekstraklasie. No i oczywiście dwa brązowe medale z Pogonią Szczecin, to też był bardzo duży sukces. Pokazaliśmy, że
możemy walczyć z najlepszymi w Polsce i nie jest to jednorazowy wybryk, tylko stabilność.
 
- W wywiadzie dla TVP Sport wspomniałeś, że miałeś ofertę z Rapidu Wiedeń, jednak ostatecznie ten transfer nie doszedł do skutku. Czy były jeszcze jakieś inne oferty zagraniczne i czy w przyszłości chciałbyś jeszcze gdzieś zagrać za granicą?
 
- Zawsze gdzieś miałem myśl, żeby oczywiście zagrać za granicą,poznać inną kulturę, nauczyć się nowego języka. Niekoniecznie angielskiego, zobaczyć coś innego, nowego. A wracając do Rapidu Wiedeń, to faktycznie było zainteresowanie. Oczywiście były różne inne plotki, zapytania, ale nie były konkretne i nie dochodziły do skutku. W tych latach ekstraklasowych, gdy byłem młodszy też były zapytania z innych klubów, ale nie ma co tego rozpamiętywać bo to nie były konkrety.
 
fot. FKS Stal Mielec S.A.

„Mam nadzieję, że tym razem wybrałem lepiej. Chciałbym wykorzystać daną mi szansę i walczyć o coś więcej, a nie tylko o utrzymanie”

- Jakie stawiasz sobie cele na najbliższy czas?
 
- Oczywiście, żeby się utrzymać ze Stalą Mielec i wygrywać każdy następny mecz. To mnie będzie najbardziej cieszyć. Moje ostatnie sezony nie były najciekawsze. Moje ostatnie wybory też nie do końca były najlepsze. Mam nadzieję, że tym razem będzie inaczej. Chciałbym wykorzystać daną mi szansę i walczyć o coś więcej, a nie tylko o utrzymanie.
 
- Czy masz jeszcze jakieś piłkarskie marzenie na przyszłość?
 
- Chciałbym grać do czterdziestki (śmiech).
 
Rozmawiała Gabriela Beściak

 

Komentarze

Uwaga! Teraz komentarze są domyślnie ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.