2020-11-26 22:36:00

Szymon Grabowski o kulisach zwolnienia: Zaapelowałem do Jana Bieńkowskiego o natychmiastowe podanie się do dymisji

Szymon Grabowski stracił pracę w Apklan Resovii drugi raz w ciągu kilku tygodni. Tym razem już na dobre. Jego miejsce oficjalnie zajął już Radosław Mroczkowski. Były trener "Pasiaków" postanowił odsłonić kulisy pracy w drużynie rzeszowskiego pierwszoligowca w ostatnich tygodniach.
 
Wczoraj informowaliśmy o tym, że Szymon Grabowski został zwolniony z funkcji trenera Apklan Resovii. Wielu dziennikarzy chciało przeprowadzić z nim wywiad. Szkoleniowiec nie chcąc nikogo pominąć postanowił zorganizować mini konferencję prasową online podczas której przedstawił kulisy swojego rozstania z rzeszowskim klubem. 
 
- Organizując tą konferencję nie mam na celu wybielania siebie czy pokazywania jakim jestem dobrym trenerem. Czuję się odpowiedzialny za wyniki drużyny. Jestem głównym winowajcą tego, że jest tak słabo jak jest. Biorę to na siebie i nie chcę zasłaniać się żadnymi sprawami organizacyjnymi. Jeśli miała być zmiana trenera to taka nastąpiła i być może dobrze, że tak się stało. Nie chcę słyszeć, że Grabowski zwołał wszystkich i będzie się żalił, że coś robił dobrze a inni są źli. Wszystko biorę na siebie i tak chcę, żeby to zostało przedstawione. Nie chcę zasłaniać się innymi - rozpoczął 39-latek.

"Zaufałem Janowi Bieńkowskiemu... i to był błąd"

- Zaufałem ludziom, którzy nie zrobili tego o czym rozmawialiśmy, tego co obiecali. Przede wszystkim jest to prezes Jan Bieńkowski, który przed sezonem powiedział mi, że teraz spróbujemy grać tym składem, natomiast w zimie siądziemy i zastanowimy się co robić dalej. Powiedział: "Ja Ci ściągnę w zimie zawodników". Zaufałem mu i byłem przekonany, że tak po prostu będzie - powiedział Szymon Grabowski o tym jak wyglądały rozmowy z zarządem klubu przed rozpoczęciem sezonu 2020/21 w Fortuna 1 lidze.
 
- Liczyłem się z krytyką, bo wiedziałem że ten wynik nie będzie nie wiadomo jaki. Liczyłem się z tym co było pod koniec 2 ligi, gdzie mieliśmy problemy z wygrywaniem meczów. Zdawałem sobie sprawę, że w przypadku braku wzmocnień te rzeczy będą się powtarzać - dodał były już opiekun Resovii.
 
W lecie nie doszło do wielu zmian w ekipie z ul. Wyspiańskiego 22. Przypomnijmy, że Resovia zajęła 5. miejsce w tabeli 2 ligi i po barażach awansowała na zaplecze Ekstraklasy.
 
- Ostrzegali mnie ludzie, których niestety nie posłuchałem. Byli to ludzie, którzy dłużej są na poziomie ekstraklasowym lub pierwszoligowym. Twierdzili, że potrzebujemy wzmocnień. Ja uważałem, że w związku z tym, co mówił prezes na jesienii przyjmę krytykę, ale obronię się wynikiem w przeciagu całego sezonu - kontynuował Szymon Grabowski.
 

 

Szymon Grabowski: "Obietnice nie zostały dotrzymane"

Początkiem października, po porażce z Odrą Opole, Szymon Grabowski został zwolniony z Resovii. Po raz pierwszy. Wtedy dzięki interwencji kibiców oraz sponsorów klubu już dzień później został przywrócony na stanowisko. Jednym z warunków jego powrotu miały być zmiany w zarządzie klubu. Tak się jednak nie stało.
 
- Obietnice nie zostały spełnione. Miał być pełnomocnik wybrany przez radę sponsorów, który będzie rządził klubem i poukłada to tak jak rzeczywiście powinno wyglądać. - Mam żal do sponsorów, a szczególnie do jednego któremu powiedziałem, że czuje się oszukany.
 
39-letni szkoleniowiec dodał, że gdyby tych zapewnień nie było to nie zdecydowałby się na powrót na stanowisko trenera Resovii. Jak wyglądała praca po powrocie do klubu?
 
- Widziałem, że nie będzie łatwo bez dobrego wyniku. Prezes obiecał, że spełni wszystkie moje postulaty oraz zapewnił mnie, że klub będzie funkcjonował inaczej. Powiedział, że teraz będziemy się spotykali co tydzień i analizowali grę drużyny tak jak to wygląda w każdym europejskim klubie. Jednak rzeczywistość okazała się zupełnie inna...
 
Najpierw poprosiłem o spotkanie rady dryżyny z prezesem przed meczem z ŁKS-em, aby ustalić regulamin. Spotkanie było przesuwane, a ostatecznie nigdy do niego nie doszło... Od powrotu na stanowisko trenera z prezesem miałem kontakt trzykrotnie, dwa razy telefonicznie i raz pobiegłem do niego po sparingu z Garbarnią, gdy już wsiadał do auta. Zapytałem wówczas czemu nie rozmawiał z zawodnikami o regulaminie. Mówił, że nie rozumie po co ma się z nimi spotykać...

Nowe zasady: maile zamiast spotkań

Kilka dni później wiceprezes ds. sportowych Leszek Ochab wysłał maila w którym poinformował byłego już szkoleniowca, że od teraz komunikacja między trenerem a zarządem odbywać ma się... drogą elektroniczą.
 
- To absurdalne, ale oczywiście na to przystałem, bo co miałem zrobić. Wcześniej propononowałem rozmowę w cztery oczy albo nawet online. Stanęło jednak na komunikacji pocztą elektroniczną - dodał "Graba".
 
- Pod koniec października z racji kończącej się rundy zacząłem planować zimę. Chciałem się dowiedzieć czy mogę zrobić obóz dochodzeniowy, czy możemy planować zgrupowanie oraz czy mogę rozmawiać z zawodnikami i ich menedżerami. W każdym normalnym klubie tak to wygląda. Zadzwoniłem do sponsorów i przedstawiłem obawy, że jesteśmy spóźnieni i tak być nie może. Jeśli będziemy czekać ze wszystkim do pierwszego stycznia to będzie zdecydowanie za późno. Dostałem informację, że w końcu dojdzie do spotkania z zarządem jednak i tym razem tak się nie stało.
 
- Dwa dni później Leszek Ochab wysłał mi maila. Było tam osiem pytań. Ponoć rada sponsorów oraz zarząd chciał znać na nie odpowiedź, ale było to kłamstwo, bo mało kto o nim wiedział. Pierwsze pytanie brzmiało: "Jaki cel stawia sobie Pan wraz z drużyną do osiągnięcia w sezonie 2020/21?". Przypomnę tylko, że data tego maila to 28 października - mówił Szymon Grabowski nie kryjąc wzburzenia.
 
- Ponadto pytali jaką zdobycz punktową przewiduję na koniec rundy jesiennej oraz jaką na koniec sezonu, ile punktów powinno wystarczyć do utrzymania w pierwszej lidze, jak oceniam transfery w roku 2020 włączając rundę wiosenną, który ze sprowadzonych zawodników zrobili największy postęp sportowy i podnieśli poziom gry drużyny.
 
- Co więcej zapytano mnie, których zawodników powinniśmy umieścić na liście transferowej, a z którymi nie przedłużać umów na sezon 2020/21, bo menedżerowie już chcą przedłużenia umów kończących się 30 czerwca 2021. Leszek Ochab w siódmym punkcie zapytał mnie o to na jakich pozycjach potrzebne będą wzmocnienia na rundę wiosnenną oraz jaki mam pomysł na utrzymanie drużyny w formie sportowej w razie zawieszenia rozgrywek i jak zarząd może mi pomóc. Prosił o pisemną odpowiedź w terminie do siedmiu dni. To według zarządu miało usprawnić komunikację - dodał Szymon Grabowski. 
 
- Chciałem oczywiście na te pytania odpowiedzieć i w końcu zrobiłem to mailowo w wyznaczonym terminie. Wcześniej jednak dążyłem do spotkania, aby wszystko ustalić i przedyskutować. Ale to było takie przeciąganie liny, bo nie chcieli się ze mną widzieć. Zaproponowałem nawet wideokonferencję, ale do nie także nie doszło - dodał 39-latek.
 
Co jest w tym wszystkim najciekawsze? Okazuje się, że prezes niekoniecznie maile czyta...
 
- Wysłałem maila na którego nie dostałem odpowiedzi, a później dowiedziałem się, że on w ogóle nie obsługuje maila, który widnieje na stronie internetowej. Jest to kolejna farsa - powiedział Szymon Grabowski.

Cel Resovii na sezon 2020/2021? Awans do PKO Ekstraklasy

Jednym z pytań, które zarząd zadał (drogą mailową) Szymonowi Grabowskiemu było pytanie o cel jaki postawił sobie na sezon 2020/2021. To dość dziwne, bo nam wydaje się, że to zarząd powinien stawiać cele przed trenerem i drużyną. Tak przynajmniej funkcjonuje to zazwyczaj.
 
- Żaden cel nie został przed nami postawiony. Nie odbyła się w ogóle taka rozmowa. Zarząd nie postawił przed nami żadnego celu przed sezonem do momentu kiedy rękami kierownika, Stanisława Mandeli, zawiesili w szatni drużyny regulamin w którym celem drużyny miał być... awans do Ekstraklasy. Nie będę się rozwodził nad pozostałymi punktami - załamywał ręce Szymon Grabowski.
 

"Zaapelowałem do prezesa o natychmiastowe podanie się do dymisji"

Wracając do feralnego maila z pytaniami od Leszka Ochaba. Były już szkoleniowiec "Pasiaków" oczywiście na niego odpowiedział. Jak sam przyznaje dość zdawkowo, bo ciężko było wyjaśnić wszystko drogą mailową. W ostatnim punkcie jednak rozwinął się nieco mocniej i zaapelował w nim do Jana Bieńkowskiego o natychmiastowe podanie się do dymisji.
 
- Wiedziałem, że wychodzę przed szereg, ale wiedziałem że tak dłużej działać nie można i czekałem na reakcję rady sponsorów. Nie liczyłem na nic ze strony zarządu, bo on nie działał i był papierowy. Nie było żadnego odzewu, wobec tego w przypadku gorszych wyników wiedziałem, że moje dni są policzone. Nie myliłem się, od pewnego momentu tylko wyczekiwałem na to co się stało w środę. Byłem na to gotowy już po sobocie, bo dostawałem jasne sygnały z Polski, że prezesi szukają trenera. Znaleźli go i moja rola w tym klubie się skonczyła - dodał Szymon Grabowski.
 
- Na mój apel nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Ja nawet do końca nie wiem z kim mailowałem przez ten cały czas. Czy był to Jan Bieńkowski czy Leszek Ochab. Jedyny kontakt miałem z Adrianem Rudawskim oraz Stanisławem Mandelą, którzy wspierali mnie. Ponadto Paweł Bukała oraz Agnieszka Majka, którzy byli w klubie. Pracowali jak mogli najlepiej.

Odejście Szymona Kalińca to decyzja prezesa Bieńkowskiego

Były szkoleniowiec rzeszowskiej drużyny odniósł się też do odejścia Szymona Kalińca, wieloletniego zawodnika Apklan Resovii z którym pożegnano się w mało elegancki sposób.
 
- Prezes mi zakomunikował, że Szymona Kalińca w Resovii nie będzie, a za to mi kupi innych. To są słowa prezesa, a później ja słyszałem opinie, że to ja zrezygnowałem z niego. Teraz mogę otwarcie powiedzieć, że tak nie było. To były decyzje prezesa - tłumaczył Grabowski.
 
- Szymek później do mnie dzwonił, bo od zarządu dowiedział się, że to była moja decyzja. Otóż nie była. Względy sportowe nie zdecydowały o nieprzedłużeniu umowy z Szymonem Kalińcem. A jakie zdecydowały? Ponoć były to sprawy finansowe. Prezes twierdział, że podczas rozmów okazało się, że (Szymek) chce zarabiać bardzo dużo. Ponadto według prezesa rozmowa przebiegała nie tak jakby sobie tego życzył i zdecydował, że nie będzie jej kontynuował.
 
Szymon Kaliniec był kapitanem drużyny od dziecka związanym z tym klubem, a na oficjalnej stronie pierwszoligowca nie pojawiła się nawet mała wzmianka o tym że kontrakt z nim nie zostanie przedłużony.
 

"Powiedziałem, że jak nie wygramy to rezygnuję"

Poprzednia runda pomimo wywalczenia awansu nie była najlepsza dla piłkarzy Apklan Resovii. Szczególnie w końcówce "Pasiaki" doznały sporej zadyszki i seryjnie gubiły punkty. Finalnie awansować się udało, ale z gry rzeszowskiej drużyny kibice raczej zadowoleni nie byli.

Zadowolony nie był też trener Grabowski, który przyznał, że był moment w którym zdeklarował się, że odchodzi. 

 - Po meczu z Lechem II Poznań powiedziałem, że jak nie wygramy kolejnego spotkania to ja rezyguję. Nie wygraliśmy tego meczu (Resovia zremisowała 1-1 z Górnikiem Polkowice - przyp. red.), więc chciałem odejść, chciałem dać impuls drużynie, coś musiało się stać. Wtedy prezes Jan Bieńkowski wstawił się za mną, a nawet sam wszedł o szatni i powiedział, że mam pełne wsparcie zarządu. To było motywujące dla mnie i samych zawodników. Końcowy efekt był dobry.

"Jeżeli coś się nie zmieni to ten klub przestanie istnieć"

- Na koniec mam apel do ludzi związanych z klubem i z miastem. Jeśli nic się nie zmieni względem stadionu i infrastruktury na Resovii, to będziemy świadkami powolnego umierania tego klubu. Wkrótce nie będziemy mieli gdzie grać i trenować, bo jest jedna wielka farsa z PCLA oraz Resovia Park - powiedział Szymon Grabowski.
 
- Kiedyś udzieliłem wywiadu Przeglądowi Sportowemu w którym o tym mówiłem. Później mi zarzucano, że źle się wypowiadam o klubie. Mówiłem, że 30 lat temu było lepiej. Jednak czy tak nie jest? Każdy, kto wchodzi na Resovię to widzi. Jeśli coś się nie zmieni to kolejne pokolenia nie będa wiedziały, że taki klub istniał. Bo jeśli nie masz domu, jesteś bezdomny i nikt się z Tobą nie liczy, nie masz szans, żeby się ktoś z Tobą utożsamiał ani nie masz szansy przyciągać nowych fanów. Jesteśmy mamieni mrzonkami o powrocie na Wyspiańskiego. Nie wrócimy i gdyby nie kibice, nie wrócilibyśmy już w 2 lidze. Wtedy kosztowało to mniej, teraz trzeba dać trochę więcej. Ale jeśli nie zaczniemy czegoś robić, to naprawdę z naszym klubem będzie źle.

Czas na doszkalanie warsztatu

Szymon Grabowski szkoleniowcem Resovii już nie jest. W zimie od trenerki odpocznie, ale można się spodziewać, że jeszcze o nim usłyszymy. Jak sam przyznaje już pojawiają się jakieś propozycje, choć na razie jest to raczej sondowanie niż konkrety.
 
- Chciałbym ten grudzień dobrze wykorzystać, doszkolić warsztat. Mam w planie staż, który zaczynam już od poniedziałku. Pomijam sprawy prywatne, bo rodzina też bardzo odczuła te ostatnie dwa miesiące, więc im też poświęcę więcej czasu. Ja na pewno nie jestem załamany, tylko zdenerwowany i wkurzony na to całe to zamieszanie. Czy dostaję oferty? Pojawiają się pytania od prezesów klubów, od menedżerów, ale bardziej takie badające, bo z całej Polski znów płyną słowa otuchy - zakończył Szymon Grabowski.

Czytaj także

Komentarze (15)

Uwaga! Teraz komentarze są domyślnie ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.