2020-07-15 21:02:59

Stal Stalowa Wola wysoko przegrała na wyjeździe z Widzewem Łódź

Podopieczni Szymona Szydełko jechali do Łodzi z dużymi nadziejami po ostatnich wysokich wygranych. Widzew jednak był dziś mocno podrażniony i dosłownie wyładował się na Stalówce. 
 
Stal Stalowa Wola podbudowana ostatnią wygraną z Elaną Toruń, chciała dziś pójść za ciosem i znacząco przybliżyć się do wywalczenia utrzymania. Widzew Łódź był jednak podrażniony po ostatniej porażce i dziś chciał się przełamać. Sprawy nie ułatwiały także dzisiejsze wyniki, bowiem wygraną zanotował GKS Katowice.
 
Podopieczni Szymona Szydełko rozpoczęli dość odważnie, jednak po chwili gospodarze sprowadzili ich na ziemię. Najpierw łodzianie zdobyli przewagę, a po chwili zaczęli torpedować bramkę Dawida Pietrzkiewicza. Najpierw wprost w niego uderzył Marcin Robak, a następnie obok słupka strzelił Mateusz Możdżeń.
 
Widzew był tego dnia bezbłędny i już w 10. minucie wyszedł. Futbolówkę przejął Henrik Ojamaa, którą następnie wrzucił w szesnastkę. Tam próbował interweniować jeden z graczy Stalówki, ale zrobił to tak niefortunnie, że dosłownie podał piłkę pod nogi byłemu graczowi Śląska Wrocław. Ten nie myślał długo i pięknym strzałem otworzył wynik meczu.
 
To dodało skrzydeł ekipie Marcina Kaczmarka, której było mało, wobec czego ruszyła w poszukiwaniu kolejnych bramek. Przewaga łodzian rosła, choć zielono-czarni próbowali odrobić straty, jednak w ich poczynaniach brakowało konkretów. Sporo roboty miał bramkarz Stali, który dwoił się i troił, by tylko jego zespół nie stracił kolejnego gola.
 
Gospodarze cały czas dominowali i w 37. minucie było już 2-0. Adam Radwański wykorzystał błąd defensywy Stali i przejął futbolówkę, a następnie posłał ją do bramki strzeżonej przez bezradnego Dawida Pietrzkiewicza. Niedługo po tym ekipa ze Stalowej Woli straciła kolejnego gola. Znów zamieszanie w polu karnym, a snajperskiego nosa miał Marcin Robak, który podwyższył prowadzenie.
 
Stalówka w końcówce jeszcze próbowała zmniejszyć straty, ale Michałowi Fidziukiewiczowi nie udało się przechwycić futbolówki. Popularny "Szuwar" w przerwie postanowił dokonać aż trzech roszad. Przyejzdni nie mieli już nic do stracenia i ruszyli do ataku, jednak defensywa Widzew skutecznie odpierała ataki zielono-czarnych.
 
Widzew szybko jednak przejął inicjatywę i zaczął przeważać na boisku, a sporo roboty miał bramkarz Stali. Ekipa ze Stalowej Woli nie dawała jednak za wygraną i w 65. minucie groźnie na bramkę miejscowych uderzał Michał Płonka. Strzał niestety był za mocny i futbolówka poszybowała wysoko nad poprzeczką.
 
Podopieczni Szymona Szydełko próbowali zdobyć gola na 3-1, który dałby nadzieję na podjęcie walki z łódźkim zespołem. Zielono-czarni napierali i próbowali na wszystkie sposoby wcisnąć piłkę do siatki. W 81. minucie z rzutu wolnego uderzał Piotr Mroziński, ale czujny był Wojciech Pawłowski.
 
Gospodarze przeważali i bardzo łatwo konstruowali akcje ofensywne, ale te neutralizowała defensywa Stali. Widzew próbował jeszcze podwyższyć prowadzenie dwojąc się i trojąc. Zielono-czarni dobrze się jednak bronili, a w końcówce nawet częściej gościli pod bramką Widzewa, lecz nie udało im się zdobyć honorowego gola.
 
1-0 Marcin Robak (10)
2-0 Adam Radwański (37)
3-0 Marcin Robak (40)
 
Widzew Łódź: Pawłowski – Kosakiewicz, Rudol, Tanżyna, Kordas (90. Becht) – Możdżeń, Poczobut – Ojamaa (65. Mąka), Radwański (72. Wolsztyński), Gutowski (77. Prochownik) – Robak
 
Stal Stalowa Wola: Pietrzkiewicz – Mroziński, Witasik, Jarosz – Sobotka (46. Waszkiewicz), Stelmach (46. Kiercz), Zmorzyński – Chromiński (46. Płonka), Jopek – Fidziukiewicz (67. Ciepiela), Śpiewak
 
Żółte kartki: Możdzeń - Witasik, Fidziukiewicz, Mroziński
 
Sędziował: Paweł Horożaniecki (Żary)

Czytaj także

Komentarze (8)

Uwaga! Teraz komentarze są domyślnie ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.