Wólczanka zaskoczyła wszystkich i zostawiła Podkarpacie w tyle (fot. Radosław Kuśmierz)
Chyba nikt się tego nie spodziewał, ale zespół z Wólki Pełkińskiej stworzył niezłego psikusa. Jest się z czego cieszyć, ale warto podkreślić dobrą rękę szkoleniowca.
Tak trzeba pracować! Wólczanka Wólka Pełkińska w sobotę zakończyła bardzo udaną rundę na trzecioligowym froncie. Wiadomo, można mówić o małym niedoscycie, bowiem wygrana z Hutnikiem Kraków, dałaby lidera.
Nie ma jednak co narzekać, drużyna na czele z trenerem Marcinem Wołowcem, wykonała ogromną pracę. Szkoleniowiec czarno-czerwonych pokazał że nie potrzeba milionów, aby z powodzeniem grać w trzeciej lidze. Ba! Nawet można zarabiać na tym!
Zacznijmy jednak od początku. Klub z Wólki Pełkińskiej stał się klubem partnerskim Stali Rzeszów. Wólczanka nie zamierzała raczej przechodzić tego co w tamtym sezonie, wobec czego w okresie przygotowawczym rozpoczęło się wielkie testowanie.
43-letni rzeszowianin z każdym sparingiem odprawiał z kwitkiem kolejnych "kandydatów", uznając że liczy się jakość a nie ilość. Selekcja dokonana. Można pokusić się o stwierdzenie że Wólczanka przeszła istną rewolucję.
Marcin Wołowiec postawił jednak na swoim, realizując projekt przyjazny władzom Wólczanki. Czas na granie. Po czarno-czerwonych w pierwszym meczu raczej niewiele się spodziewano. Drużyna z Wólki Pełkińskiej jednak zaskoczyła i pokonała Hutnik Kraków na inaugurację.
No dobra, to była niespodzianka, ale przyzwyczailiśmy się że Wólczanka potrafi pokazać pazur. Początek był bardzo obiecujący, wobec czego można było uznać, że o utrzymanie powinno być łatwiej. Nikt jednak nie myślał aby upatrywać w czarno-czerwonych faworyta do awansu.
Klub z Wólki Pełkińskiej też o tym głośno nie mówił. Ponadto w lidze są inni, którzy mają większe ciśnienie. No ale okej, nadal wielu uważało Wólczankę za "ogórków" i dopisywało sobie łatwe trzy punkty. Po meczu z nimi chyba jednak do śmiechu nie było.
Podopiecznych popularnego "Wołka" prawdziwy test czekał jednak w meczu z Siarką Tarnobrzeg. Zespół z Wólki Pełkińskiej miał ten komfort, że presja była na gospodarzach. Bez ciśnienia, na luziku, Wólczanka poprostu zrobiła swoje i przywiozła trzy punkty.
Sympatycy spadkowicza ze szczebla centralnego nie kryli wściekłości. Ten kto jednak obserwował ligę, raczej nie powinien być zdziwiony. Czarno-czerwoni meczem w Tarnobrzegu rozpoczął mocny maraton, który mógł zakończyć się mistrzostwem.
Najpierw jednak trzeba było potwierdzić dobrą dyspozycję z rezerwami Korony Kielce. Młodzi piłkarze mogli poczuć namiastkę dużej piłki. Wólczanka jednak nie pękła i wygrała z drugim garniturem złocisto-krwistych.
Wyniki na koniec tak się ułożyły, że w ostatnim meczu Wólczankę czekało święto. Niesamowity moment, w którym podopieczni Marcina Wołowca mogli objąć prowadzenie w lidze. Sobotnie święto bramek nie przyniosło, wobec czego czarno-czerwoni zimują na czwartym miejscu.
Niedosyt? Być może jest. Pamiętajmy jednak w jakim miejscu był klub w tamtym sezonie. Niewątpliwie Marcin Wołowiec tej drużynie dał pozytywny impuls i dobrze poukładał te klocki. Trzeba się cieszyć. Teraz spójrzmy w tabelę, kogo Wólczanka zostawiła w tyle? Wszystkich z Podkarpacia.
Czytaj także
2019-11-26 18:11
Mocni rywale czekają na Koronę Rzeszów w okresie przygotowawczym
2019-11-26 18:51
Jedenastka kolejki - 3 liga gr. IV (18. kolejka - 23 listopada 2019)
2019-11-27 09:00
Jak radzili sobie beniaminkowie 3 ligi w poprzednich latach?
2019-11-27 11:48
WIDEO: Magazyn skrótów 2 ligi! Wszystkie bramki z 19. kolejki
2019-11-27 12:00
Na półmetku: Co się stało z Texom Sokołem Sieniawa?
2019-11-27 12:30
Na półmetku: Wisłoka Dębica wykonała kawał dobrej roboty
Komentarze (4)
⚠
Uwaga!
Teraz komentarze są domyślnie ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.