fot. Resovia
Po przegranej 0-2 z Wartą Poznań trener Resovii Piotr Kołc podsumował występ swojej drużyny, wskazując przede wszystkim na błędy własnego zespołu i problemy z mentalnością.
Błędy przy bramkach: "Sami sobie taki los zgotowaliśmy”
Piotr Kołc przyznał, że Resovia dobrze weszła w mecz:
– Myślę, że dobrze weszliśmy w mecz, jeżeli chodzi o pierwszą połowę. W dużej części zneutralizowaliśmy atuty Warty.
Jednocześnie nie ukrywał rozczarowania sposobem straty obu goli:
– Trudno wygrać mecz, jeżeli tracisz takie dwie bramki jak dzisiaj. Straciliśmy je w fatalny sposób, w 47. minucie po podaniu wszerz, gdzie nie rozumiem takiej decyzji. A druga równie kuriozalna, gdzie wybijamy rzut wolny na 10 metrów i kontry nie przerywamy zawodnikowi. Tak naprawdę sami sobie taki los zgotowaliśmy.
Problem skuteczności i decyzyjności
Trener zwrócił uwagę na brak konkretów pod bramką:
– Mamy problem z pazernością, skutecznością, decyzyjnością pod polem karnym.
Dodał, że wyniki nie oddają faktycznej jakości zespołu:
– Na pewno nie jesteśmy tak słabi, jak ostatnie wyniki. Ale potrzebujemy przełamania, bo to nie wpływa dobrze na pewność siebie i decyzyjność.
Pytanie o szatnię po pierwszej połowie
Na pytanie o to, co działo się w przerwie i dlaczego po dobrym wejściu gra się rozsypała, Kołc odpowiedział:
– Przerwa przebiegła tradycyjnie. Daliśmy sobie kilka wskazówek i zrobiliśmy dwie zmiany, żeby poprawić skuteczność. Początek drugiej połowy był niezły, ale za chwilę straciliśmy bramkę na 2-0.
Trener podkreślił, że w obecnej sytuacji drużyna musi reagować sama:
– Zespół sam z siebie musi pewne rzeczy wyciągać na boisku. My z boku tego nie zrobimy. Trzeba się kopnąć w tyłek i pokazać charakter.
"Głowa musi zapracować”. Mentalność w kluczowych momentach
W odpowiedzi na pytanie o mentalny aspekt gry i powtarzające się błędy, Kołc wyjaśnił:
– Na treningach widać energię, każdy jest pozytywnie nastawiony. Dopóki wynik jest w grze, te elementy widać. Problemy zaczynają się wtedy, gdy sytuacja się nie układa. Zawodnicy muszą sobie odpowiedzieć, na ile się czują w pewnych sytuacjach i co mogą zrobić lepiej.
Dodał również:
– To jest tylko i aż druga liga. Jeżeli ktoś myśli o grze wyżej, to musi sobie z tym poradzić. Jak nie wyciągasz wniosków, to się odbijasz. Pociąg odjeżdża.
"Zaczynamy być dla siebie problemem”
Jeden z najmocniejszych fragmentów konferencji dotyczył oceny zachowań zespołu:
– Mam wrażenie, że zaczynamy my być dla siebie problemem na boisku. Stwarzamy sobie sami kłopoty, a nie przeciwnik.
Czerwona kartka: "Druga to kompromitacja sędziego”
Zapytany o dwie żółte kartki i odesłanie na trybuny, Kołc wyjaśnił:
– Pierwsza była za uwagi, faul był dwa metry od nas. Sędzia przybiega, nie zgadza się z protestami, daje żółtą. Druga to jest kompromitacja sędziego. Nie zrobiłem nic, co miałoby mnie odesłać na trybuny.
Zmiany w ofensywie? "Trzeba być konsekwentnym”
Na pytanie o ewentualne zmiany taktyczne, np. fałszywą dziewiątkę, trener powiedział:
– Rozpatrujemy różne manewry taktyczne. Ale trudno co mecz wywracać wszystko do góry nogami. Trzeba być konsekwentnym.
Wskazał też na konkretne sytuacje:
– W pierwszej połowie mieliśmy świetną okazję, gdzie Bałdyga nie trafia w piłkę. Mamy sytuacje, w których możemy oddać strzały, ale tego nie robimy. Przykładowo Jaroch dostaje piłkę w polu karnym, ma do uderzenia, a wychodzi poza pole i oddaje do tyłu.
Reakcja po meczu i zachowanie kibiców
Na pytanie o spięcie asystenta z kibicami Kołc odpowiedział:
– To są emocje, nie chciałbym tego komentować. Każdy chce dobrze dla klubu. Po meczu to nie jest miejsce, żeby wyrażać swoje emocje. Ważne, żeby relacje były dobre.
Co działo się w szatni po końcowym gwizdku?
Na ostatnie pytanie o atmosferę po meczu trener powiedział:
– Każdy jest zły, a to, o czym rozmawiamy, zostaje w szatni.
Dwa mecze do końca roku
Kołc podkreślił wagę końcówki roku:
– Te dwa mecze pokażą, jaki punkt wyjścia będziemy mieli w przyszłym roku. Tabela jest płaska, straty nie są duże, ale trzeba zapunktować.