- Zanim przejdę do meczu, chciałbym się podzielić z taką refleksją, że coś pewnie jest nie tak z sytuacją, kiedy możemy grać na tak dobrym obiekcie piłkarskim, w takim dobrym miejscu, a w zasadzie nie mamy dla kogo. Mówię tu o kibicach, ale takie są dzisiejsze realia tego naszego układu, niektórych naszych zespołów w lidze - rozpoczął trener Biało-Niebieskich.
- W każdym momencie, nawet w sytuacji, w której graliśmy już w liczebnej przewadze, mając na uwadze przeciwnika, należało się spodziewać trudnych sytuacji w kontratakach, bo prawdę mówiąc rzuciliśmy się trochę zbyt odważnie w pewnym momencie i mogliśmy zostać skarceni drugą bramką. Wtedy byłoby bardzo trudno o satysfakcję w końcowych minutach. Ale mimo wszystko uważam, że wygraliśmy ten mecz zasłużenie - dodał opiekun Stali.
Marek Zub: Udało nam się zneutralizować jakość piłkarzy Wieczystej
- A to, co mówiłem o konferencji przed meczem, upatrywaliśmy właśnie w pewnych mankamentach związanych z organizacją gry drużyny, szczególnie w fazach przejściowych, w przejściu do obrony i w samej obronie szukaliśmy rozwiązań. Jak się okazało, przyniosło to nam efekt, choć dopiero w doliczonym czasie gry - kontynuował szkoleniowiec rzeszowian.
- To trochę dodało tylko dramaturgii, której, tak jak na początku mojej wypowiedzi, żałuję, że nie mogli zobaczyć kibice, którzy oglądają i lubią takie mecze, takie końcówki. Także wracamy z trzema punktami i patrzymy na kolejne trzy końcowe mecze tego sezonu. Za tydzień zakończenie rundy jesiennej, przyjeżdżamy znowu na Śląsk do Tychów i już dzisiaj zaczynamy o tym meczu myśleć.
Całość: