Przerwa reprezentacyjna pozwoliła na intensywną pracę. – To dopiero początek mojej pracy, więc nie skupialiśmy się tylko na jednym elemencie. Zmieniliśmy system gry, więc pracy było sporo – nad defensywą, ofensywą, analizami. Zawodnicy mają teraz więcej nowych zadań i muszą się zaadaptować – wyjaśnił. Mówiąc o rywalu, Mamrot nie ukrywał szacunku: – Śląsk ma bardzo duży potencjał ofensywny. Banaszak, Warchoł, skrzydłowi jak Taler czy Kozak – to mocny zespół. Jadąc do Wrocławia wiemy, że nie przegrali jeszcze u siebie, ale jedziemy po trzy punkty.
"Ten zespół ma potencjał, potrzebny jest mecz, który odwróci sytuację."
Dla trenera niedzielne spotkanie ma też osobisty wymiar, bo pochodzi z pobliskiej Trzebnicy. – Jako młody chłopak bywałem na wielu meczach Śląska. Sentyment jest, ale dziś to przede wszystkim mecz o trzy punkty – podkreślił. Jednocześnie zwrócił uwagę na konieczność poprawy mentalności drużyny. – Pięć czerwonych kartek w dwunastu meczach to duży problem. Brakuje przez to pewności siebie. Ten zespół ma potencjał, potrzebny jest mecz, który odwróci sytuację – mówił.
– Najważniejsze są punkty, bo z tego jesteśmy rozliczani, ale zależy mi też, by drużyna się rozwijała i grała w określony sposób. Jedno nie wyklucza drugiego. Mecz Śląsk – Stal zapowiada się ciekawie. Faworytem są gospodarze, ale Mielczanie jadą do Wrocławia z jasno określonym celem: wrócić z punktami i pokazać efekty pracy nowego szkoleniowca.