Rzeszowski środkowy wierzy, że losy półfinału nie są rozstrzygnięte. Fot. Piotr Gibowicz.
Pomimo porażki Karol Kłos docenił postawę swojej drużyny i z optymizmem podchodzi do rewanżu z Jastrzębskim Węglem.
Panie Karolu, świetny mecz. Emocjami można by było obdzielić dwa inne spotkania. Natomiast na sam koniec to jednak Jastrzębski Węgiel wyjeżdża ze zwycięstwem. Czego Pana zdaniem zabrakło do szczęścia dzisiaj?
Szczęścia (śmiech). Na pewno tutaj dobre zawody w tie-breaku zagrał i Tomek Fornal, i Jean Patry. Przytrzymali w ataku, pomogli na pewno dosyć mocno chłopakom z Jastrzębia, bo nie mylili się. Utrzymali atak, mimo że byli odrzuceni trochę od siatki, szacunek. Dlatego wygrali, ale fajne jest to, że w żadnym secie nikt nie odpuścił. Była walka naprawdę na całego, myślę, że ten mecz mógł się podobać. Wszystko jest jeszcze otwarte, jedziemy tam się bić dalej.
Z Pańskiego doświadczenia woli Pan bronić przewagi, czy odrabiać w takim dwumeczu?
Nie ma znaczenia, każdy mecz jest osobnym rozdziałem, więc po prostu jedziemy i zagrajmy dobre spotkania. Gdzie nas to zaprowadzi to zobaczymy w sobotę?
W sobotę, tak, 14.45. Chciałem Pana zapytać o jedną z zagrań Tomasza Fornala. Jak z Pańskiej perspektywy, środkowego bloku, wygląda to, że Tomasz Fornal składa się do ataku i nie uderza mocno, tylko plasuje o blok, jakby tak poprawia, ponawia akcję. Pana zdaniem, czy można to w ogóle jakoś zatrzymać, żeby piłka pozostała po rzeszowskiej stronie, czy po prostu wszystkie karty w ręku ma Tomasz Fornal i jedyne co możecie zrobić, to tak utrudnić to zagranie, żeby oni mieli problem z wyprowadzeniem akcji?
Ciężko chyba tak na gorąco jak się idzie, po prostu atak ma zawsze przewagę i to on sobie zawsze wybiera, co zrobi. To jest na pewno męczące dla bloku, bo jak trzeba, on sobie nabija, oni tam asekurują go, podbijają tą piłkę, więc to jest na pewno męczące dla drużyny przeciwnej, ale najlepsi tak grają.
Chciałem Pana zapytać jeszcze o sytuację z Jakubem Buckim, bo pamiętam, że w niedzielę jak Jakub przeszedł do historii PlusLigi, usuwał Pan kolegów na bok, żeby po prostu zrobili mu miejsce, nie przeszkadzali. Dzisiaj też po którymś zagraniu załapał się Pan za głowę. Może Pan wytłumaczyć, o co chodziło?
Nasz środkowy Barry (chodzi o Bartłomieja Mordyla – przyp. red), złota zmiana w trzecim secie, piękny blok, sztywny, stabilny. Złapałem się za głowę, bo tego potrzebowaliśmy w tym secie, na pewno to była akcja, której potrzebowaliśmy. Ok, przegraliśmy tego seta, ale piękna zmiana i tak się wygrywa mecze. Chłopaki wchodzą z ławki, pomagają. Tutaj trzeba pochwalić na pewno Klemena Cebulja, który wszedł w niełatwym momencie i też wziął ciężar ataku na siebie, nie na swojej pozycji. Straciliśmy dwóch atakujących, więc po prostu próbujemy to wszystko utrzymać w kupie. Myślę, że naprawdę nieźle to dzisiaj wyglądało, fajna wola walki. A dlaczego się złapałem? Właśnie dlatego, że byłem w szoku, że tak ładnie to zrobił.
Super, bardzo Panu dziękuję, życzę powodzenia w sobotę.
Dziękuję, dzięki wielkie.
Czytaj także
2024-04-18 17:04
Norbert Huber: Różni ludzie różnej maści chodzą po tym świecie
Komentarze (7)
⚠
Uwaga!
Teraz komentarze są domyślnie ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.