- Moja energia nie wystarczyła i najgorsze jest to, że przegrałyśmy kolejny mecz i jest nam smutno - mówi nam Wiktoria Kowalska. Zobaczcie co jeszcze powiedziała atakująca PGE Rysic Rzeszów.
- Wiktoria, dzisiaj można było twoją energią obdzielić kilka zawodniczek, natomiast nie udało się. Przegrałyście 0-3. W czym dzisiaj tkwił największy problem Rysic Rzeszów?
- Szczerze, ja to tak nie potrafię analizować na gorąco. Potrzebuję troszkę czasu, potrzebuję zajrzeć w ten mecz jeszcze raz, żeby cokolwiek powiedzieć na ten temat.
Na gorąco mogę powiedzieć, że moja energia nie wystarczyła i najgorsze jest to, że przegrałyśmy kolejny mecz i jest nam smutno.Trzeba będzie odciąć te dwa mecze i po prostu pojechać z nową, jeszcze większą energią i sercem do Szczecina.
- Czy jest jakaś dodatkowa presja gry w finale, choć akurat po tobie tego nie widać. Natomiast czy na Twoich koleżankach ciąży presja gry w finale? Chociaż to są doświadczone zawodniczki, które nie jeden finał za sobą już mają.
- Myślę, że jedyne co można powiedzieć o finale to jest przywilej, a nie presja i każdy powinien czerpać radość z tego, że ma w ogóle okazję tutaj być. Ja mam ogromną, to jest mój pierwszy finał ligi w życiu. Rozpiera mnie energia i szczęście, że mogę występować w finale, dlatego chcę się pokazać jak najlepiej.
Dlatego myślę, że musimy jeszcze troszkę wziąć się wszystkie w sobie i zresetować głowy. To jest rozgrywka do trzech wygranych, nie do dwóch. Chemik wygrał dwa mecze, ale jeszcze nie wygrał nic tak naprawdę.
- Wiktorio, lód na twoim kolanie, co to oznacza?
- To tak profilaktycznie. Czasami boli kolano i trzeba sobie je ochłodzić, żeby nie bolało bardziej.
- W piątek w Szczecinie to będzie ostatni mecz, czy obiecujesz, że jeszcze wrócicie do Rzeszowa na czwarte starcie?
- Obiecuję, że zrobimy wszystko, żeby wrócić do Rzeszowa i nie wyobrażam sobie, żeby nie podjąć tam rękawic.
Rozmawiał Maciej Decowski-Niemiec