Kibice Resovii napisali list otwarty do prezydenta Rzeszowa Tadeusza Ferenca.
Kibice Resovii wystosowali list otwarty skierowany do prezydenta Rzeszowa Tadeusza Ferenca. Wyrażają w nim swoje niezadowolenie z decyzje włodarza miasta.
Poniżej prezentujemy całość listu (pisownia oryginalna)
LIST OTWARTY KIBICÓW RESOVII
Miasto Prezydenta Ferenca czy Mieszkańców?
Od wielu już lat, Naszym miastem rządzi ten sam Prezydent – Tadeusz Ferenc. Wśród wielu mieszkańców Rzeszowa zyskał sobie dużą sympatię poprzez upiększanie miasta, dbanie o jego estetykę, robienie z siebie „chłopa od robienia, a nie gadania” etc. To na pewno ludziom się podoba – i dlatego w kolejnych wyborach wygrywa.
Przez te wszystkie lata, jego ego i buta, przerosły jednak stan możliwy do zaakceptowania przez Nas, kibiców Resovii. Przez wiele lat, z bólem serca patrzyliśmy na wydawanie miejskich pieniędzy na ratowanie klubu sportowego z ulicy Hetmańskiej. Oczywiście wszystko działo się pod frazesami rzucanymi przez Pana Ferenca, jakoby wspierał i kochał oba rzeszowskie kluby tak samo.
Dotacje miejskie (swoją drogą śmiesznie niskie, jak na wielkość Rzeszowa), były przez lata takie same dla obu klubów – jednak była to i na dobrą sprawę nadal jest, jedynie zasłona dymna rzucona przez panującego włodarza miasta, aby w prosty sposób ukryć jego wsparcie i faworyzowanie tylko jednego klubu. Spytacie co się kryje za tą zasłoną dymną? Ano kryją się:
- modernizacja i budowa za grube miliony (oczywiście z miejskiej i unijnej kasy) stadionu dla klubu z ul. Hetmańskiej (inna sprawa, że wiecznie pustego – z wyjątkiem zawodów żużlowych) i zrobienie z niego „miejskiego” obiektu – po wcześniejszych wizytach Pana Ferenca w Ministerstwie Skarbu i błaganiach o oddłużenie tegoż obiektu – co w konsekwencji uratowało na lata byt klubowi z ul. Hetmańskiej (teraz przecież za jego utrzymanie klub płacić nie musi);
- pomimo, że jest to stadion podobno „miejski” umieszczono na nim nazwę i symbole klubowe tylko jednego zespołu sportowego – jakiego? Chyba każdy wie.
- adaptacja trybun tegoż stadionu (a raczej jego nowej części) i stworzenie zaplecza. Co najciekawsze, stworzono tam „Salę tradycji” – pytanie dla kogo? I czyje trofea się tam mają znajdować skoro jest to stadion „miejski” – odpowiedź chyba jest oczywista
- zapewnienie klubowi z ul. Hetmańskiej możliwości wygrywania przetargów na utrzymanie obiektu za kilkaset tysięcy złotych rocznie (poprzez odpowiednie kryteria przetargowe, eliminujące inne podmioty z Rzeszowa) – co daje temuż klubowi pokaźny zastrzyk gotówki na codzienne funkcjonowanie;
- remont za miejskie pieniądze hali sportowej na terenie „stadionu miejskiego”, w której to hali trenują jedynie sportowcy klubu będącego oczkiem w głowie „Naszego” Prezydenta;
- budowa za miejskie pieniądze, tuż przy stadionie „miejskim”, nowej, pokaźnej hali sportowej będącej częścią V LO, a w której to hali sportowej trenują piłkarze klas sportowych klubu z ul. Hetmańskiej (po „Resoviackiej” stronie miasta próżno szukać tego typu inwestycji, czego apogeum jest odmowa remontu upadających basenów ROSiR i wypowiedzi Prezydenta, że mieszkańcy przecież mogą się kąpać na żwirowni…).
- osobiste angażowanie się Prezydenta Ferenca w kupno licencji, przy „zielonym stoliku”, na grę w 1 lidze dla klubu, który od lat po cichu wspiera.
- i na koniec wisienka na torcie, czyli umożliwienie klubowi z ul. Hetmańskiej wynajmowania „miejskiego” stadionu de facto za darmo – opłaty za wynajem były na papierze, a wspaniałomyślny Pan Prezydent, po braku wpłat od działaczy zakładowej dumy WSK, odracza windykację długu.

Na zdjęciu kibice Resovii podczas ligowego spotkania z Lublinianką Lublin.
Dlaczego to przypominamy? Otóż mamy już dość obłudy Prezydenta Ferenca, mamy dość mydlenia oczu opinii publicznej, jakoby Prezydent Ferenc wspierał i kochał oba kluby jednakowo – otóż nie, nie kocha i nie wspiera ich tak samo. Resovia nie może liczyć na choćby zbliżone wsparcie i pomoc miasta. A właśnie w chwili obecnej, tego wsparcia potrzebuje najbardziej i właśnie teraz, Prezydent Ferenc pokazuje jej swoje prawdziwe oblicze.
Wystarczą dobre chęci, współdziałanie z władzami Naszego Klubu oraz z Urzędem Marszałkowskim i możemy mieć przy Wyspiańskiego nowoczesny obiekt, będący unikatowym centrum lekkoatletycznym – nie tylko w Rzeszowie, a w skali województwa i pewnie całej Polski Południowo-Wschodniej. Ale właśnie w tej sytuacji, miasto pokazuje Nam, (bo nie tylko działaczom), mieszkańcom Rzeszowa i kibicom Najstarszego Klubu Sportowego w Rzeszowie, środkowy palec i nie chce partycypować w budowie tego obiektu.
Najśmieszniejsze, że Prezydent Miasta woli wesprzeć finansowo budowę nowego obiektu sportowego dla Uniwersytetu Rzeszowskiego, który nawet nie posiada sekcji lekkiej atletyki. A to przecież Nasz Klub ma piękne tradycje w tej dziedzinie sportu, również olimpijskie, sięgające samych początków klubu. Lekkoatletyka, a w tym m. in. bieganie to sport masowy, tak bardzo teraz popularny.
Podkarpackie Centrum Lekkoatletyczne spełniałoby właśnie rolę takiego obiektu masowego, dostępnego dla wszystkich mieszkańców, w tym także studentów (również w zimie, poprzez mini halę lekkoatletyczną pod trybuną). Koszty, które poniosłoby Miasto byłyby stosunkowo nieduże, w porównaniu do stadionu „miejskiego”, ale Pan Prezydent woli wbrew logice, a raczej na złość i z niechęci do Resovii, wspierać budowę kolejnego obiektu tylko dla wybranych.
Tak właśnie wygląda miłość Pana Ferenca do Resovii – ponad Klub, który wrasta w to Miasto od 111 lat, wychował dziesiątki tysięcy oddanych temu miastu ludzi, stawia on organizację powstałą plus minus 30 lat temu – i robi to jak już napisaliśmy z niechęci do Resovii.
Panie Ferenc – pamiętaj Pan – my tu będziemy zawsze, Resovia przetrwała już I i II Wojnę Światową, przetrwała komunę, przetrwała wielu prezydentów, przetrwa i Pana. Ale my, mieszkańcy Rzeszowa Panu nie zapomnimy tego, co robi Pan w tej chwili, aby zniszczyć Nasz Klub! Odwdzięczymy się!