Adrian Szynka odszedł i wrócił do Staru Starachowice. (fot. Piotr Szaraniec/Star Starachowice)
Ostatnie miesiące w życiu Adriana Szynki to prawdziwy rollercoaster – transfer do Stali Kraśnik, szybki powrót do Staru Starachowice i historyczna bramka, która na zawsze zapisze się w kronikach klubu. W rozmowie z nami piłkarz opowiada o kulisach swojego powrotu, emocjach związanych z pierwszym golem na nowym stadionie, ambicjach sportowych oraz o tym, co jeszcze drużyna musi poprawić, aby sprawić kibicom więcej radości.
Transfer, powrót i rollercoaster emocji
– Adrian, kibice Staru Starachowice przeżyli prawdziwy rollercoaster związany z Twoją osobą – najpierw transfer do Stali Kraśnik, a później Twój spektakularny powrót. Jak sam to odbierasz?
– Nie będę ukrywał, że to był prawdziwy rollercoaster. Kosztowało mnie to dużo nerwów, ponad miesiąc niepewności, co się tak naprawdę wydarzy. Powodem takiej decyzji były zawirowania i sprawy osobiste, o których nie chciałbym mówić. Na szczęście Star po raz kolejny wyciągnął do mnie pomocną dłoń, wykupując mnie z Kraśnika.
Czytałem komentarze po ogłoszeniu mojego powrotu, było mi bardzo miło widzieć, że cała społeczność kibicowska ze Starachowic cieszyła się z takiego obrotu spraw. Jeśli chodzi o presję to zupełnie czegoś takiego nie odczułem, ani ze strony włodarzy, ani kibiców. To była raczej radość i ogromne wsparcie z obydwu stron. Czuję się tutaj jak w domu. Tutaj również urodziła się moja córka, więc o presji nie ma mowy.
„Hit transferowy” i historyczny gol
– Kibice od razu nazwali to transferowym hitem lata. Czy to była dodatkowa presja?
– Wręcz odwrotnie. Wychodząc na nowy stadion w Starachowicach na pierwszy mecz ligowy z Cracovią, byłem zmotywowany jak nigdy, ale o presji nie było mowy. Chciałem się odwdzięczyć wszystkim ludziom za wsparcie i pozytywne relacje. Na szczęście się udało. Zdobyłem pierwszą, historyczną bramkę na nowym stadionie w Starachowicach i pomogłem drużynie wygrać mecz, czym uszczęśliwiłem cały stadion, który w tym dniu wypełnił się po brzegi.
Początek sezonu i braki do poprawy
– Obecny sezon rozpoczął się dla Staru w kratkę. Są mecze dobre, ale też nieoczekiwane wpadki. Jak oceniasz ten start i czego Twoim zdaniem jeszcze brakuje drużynie, która latem zachowała trzon zespołu?
– To prawda, nie zaczęliśmy sezonu najlepiej, co pokazują wyniki. Ale czy gramy w kratkę? Wydaje mi się, że gramy naprawdę nieźle w piłkę – w każdym meczu tworzymy sobie mnóstwo sytuacji. Na chwilę obecną po pięciu kolejkach największym naszym problemem są łatwo tracone bramki. Dajemy przeciwnikowi tzw. prezenty. Musimy popracować nad defensywą, grać bardziej dojrzale i unikać błędów indywidualnych.
Mamy bardzo dobry, świadomy i doświadczony zespół, dlatego jestem przekonany, że wyjdziemy z tego małego dołka. „Nieważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz”. Wierzę, że w tym sezonie damy kibicom jeszcze wiele radości.
(fot. Piotr Szaraniec/Star Starachowice)
Ambicje i marzenia o wyższych ligach
– Rozmawiałem z kilkoma Twoimi przeciwnikami boiskowymi i wszyscy mówili: „top zawodnik jak na tę ligę”. Jakie masz dalsze ambicje piłkarskie, myślisz o wyższych ligach?
– Chyba każdy ambitny sportowiec myśli o tym, żeby być jak najwyżej, grać w lepszych klubach czy ligach. Oczywiście, że chciałbym wrócić i zagrać jeszcze na poziomie centralnym, ale aktualnie jestem w Starze i na tym się skupiam. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość.
Może uda się w niedalekiej przyszłości osiągnąć to właśnie ze Starem. Klub się rozwija, miasto wspiera nas na czele z prezydentem Materkiem, więc myślę, że Starachowice nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa. Awans z tym klubem byłby czymś wielkim i spełnieniem marzeń. Jak wiemy, w piłce nożnej wszystko jest możliwe.
Rywale i ligowe talenty
– Czy w lidze są zawodnicy, którzy szczególnie Ci imponują?
– Na razie ciężko wskazać jedną osobę, która szczególnie by mi zaimponowała. Jest wielu dobrych graczy w tej lidze, którzy z łatwością poradziliby sobie w II lidze. Uważam, że to obecnie najmocniejsza III liga w Polsce. Z poprzednich sezonów na pewno wyróżniłbym Orlika i Francoisa z Siarki Tarnobrzeg. Teraz możemy ich oglądać w Betclic 1 lidze.
– Który z młodszych zawodników Staru najbardziej Cię zaskoczył i według Ciebie ma szansę na duży rozwój?
- Myślę, że Marcel Dobrucki. To młody chłopak włączony do drużyny przed tym sezonem. W sparingach pokazał się z niezłej strony, strzelił kilka bramek. Jest wysoki, silny, dobrze zbudowany. Myślę, że niedługo dostanie swoje szanse w pierwszym zespole.
– Jaki zespół do tej pory w 3 lidze grupie IV zrobił na Tobie największe wrażenie i z którym mogą być „ciężary”?
– W poprzednich latach najtrudniejszym rywalem była Siarka Tarnobrzeg. W tym sezonie liga jest bardzo wyrównana i każdy może wygrać z każdym. Najmocniejsze zespoły to na pewno Avia Świdnik, która wygrała wszystkie mecze, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski – jeden z kandydatów do awansu i Chełmianka Chełm z trenerem Ireneuszem Pietrzykowskim.
Treningi i codzienność w III lidze
– Jak wygląda typowy tydzień treningów w III lidze? Bo pewnie wiele osób nie ma świadomości, że dziś w III lidze trenuje się dużo mniej niż na stopniu centralnym.
– Myślę, że 3 liga nie odbiega zbytnio od poziomu centralnego, jeśli chodzi o częstotliwość treningów i przygotowanie zawodników. Wszystko zależy od klubu, finansów i infrastruktury. My trenujemy codziennie, do tego dochodzą odprawy, analizy przed i po meczach. To wszystko się rozwija i można powiedzieć, że już od III ligi wchodzi pełen profesjonalizm.
Mocne strony i elementy do poprawy
– Który element gry jest Twoim najmocniejszym atutem, a nad czym najbardziej musisz pracować? Oczywiście wykluczamy stałe fragmenty gry, które bijesz „na nos”...
– Tak jak wspomniałeś. Stałe fragmenty gry i lewa noga to mój największy atut (uśmiech). Myślę, że dobrze odnajduję się też w nieszablonowych zagraniach i grze kombinacyjnej. Do poprawy mam na pewno skuteczność i gra w defensywie 1 na 1. Całe życie byłem ofensywnym pomocnikiem. Takim wolnym elektronem i w tej roli czuję się najlepiej.
– Lepiej czujesz się jako „klasyczna 10”, czy raczej „10” z prawej strony, aby wykorzystywać atut lewej nogi?
– Najlepiej czuję się jako wolny elektron – bez sztywnego przypisania do pozycji.
(fot. Piotr Szaraniec/Star Starachowice)
Trenerzy i rozwój piłkarski
– Przez ostatnie prawie pół roku pracowałeś z trenerem Przemysławem Cecherzem, który obecnie prowadzi Wieczystą Kraków. Widziałeś różnice poziomu treningu w porównaniu z innymi trenerami?
– Trener Cecherz to bardzo dobry trener i wspaniały człowiek. Treningi były intensywne, ale podobne do tego, co miałem wcześniej. Najważniejsze, że zawsze pracowaliśmy z piłką. Trener potrafi wyciągnąć z zawodnika maksimum, co później przekłada się na wyniki zespołu.
– Kompetencje miękkie ma na dobrym poziomie? Czym najbardziej Ciebie zaskoczył?
– Najbardziej swoją otwartością. Potrafił rozładować napięcie żartem, zawsze miał dobry kontakt z zawodnikami. Dzięki temu potrafił scalić drużynę i mocno nas zmotywować.
Oferty i rozwój mentalny
– Jesteś jednym z najlepszych zawodników w lidze. Pojawiały się oferty z wyższych lig?
– Wiem, że jakieś tematy się przewijały, ale miałem podpisany kontrakt w Kraśniku, więc nie było mowy o negocjacjach. Później chciałem już rozwiązać kontrakt i wrócić do Starachowic, żeby spokojnie poukładać swoje sprawy.
– Gdybyś miał porównać siebie z początków gry w Starze i dziś. W czym najbardziej się zmieniłeś jako zawodnik?
– Na pewno w aspekcie mentalnym. Bardziej analizuję swoją grę, jestem bardziej świadomy. Zmieniło się też moje życie prywatne – narodziny córki sprawiły, że stałem się dojrzalszym zawodnikiem i człowiekiem.
Piłka a życie
– Czego piłka nauczyła Cię o życiu poza boiskiem?
– Tak jak na boisku, tak i w życiu – nigdy nie można za daleko planować. Wszystko może się zmienić w kilka sekund.