2025-06-25 11:50:01

Michał Akoto-Ampaw: Liga Boksu daje szanse – nie tylko najlepszym

Na zdjęciu Michał Akoto-Ampaw, bokser Wisłoka Rzeszów i reprezentant Polski (fot. archiwum)
Na zdjęciu Michał Akoto-Ampaw, bokser Wisłoka Rzeszów i reprezentant Polski (fot. archiwum)
Choć jego przygoda z boksem zaczęła się zupełnie przypadkowo, dziś jest reprezentantem Polski i jednym z wyróżniających się zawodników na krajowej scenie ligowej. O sile pasji, trudnych momentach, roli psychologii w sporcie, drodze do profesjonalizmu oraz marzeniach o Igrzyskach Olimpijskich w Los Angeles w 2028 roku – rozmawiamy z zawodnikiem, dla którego boks stał się sposobem na życie, ale też narzędziem do rozwoju mentalnego i fizycznego. Naszym gościem był Michał Akoto – Ampaw, bokser Wisłoka Rzeszów i reprezentant kraju. 
 
- Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z boksem? Chyba nie było to od młodych lat.. 
 
- Bardzo przypadkowo - nigdy nie interesowałem się jakoś szczególnie sportami walki ani nie szukałem wrażeń „na mieście”. Pewnego razu na grillu ze znajomymi mój stary przyjaciel Michał wziął ze sobą rękawice bokserskie. Trenował wtedy chwilkę boks i jak to bywa z tym sportem złapał ogromną zajawkę i chciał się z nami tym podzielić. Pokazał nam ciosy proste a potem ustawił sparingi.
 
Kurs mega przyspieszony i mogę śmiało powiedzieć że ciosów prostych to w trakcie tych sparingów za dużo nie było. Sparowałem z trzema kolegami, poszło mi z nimi całkiem przyzwoicie i od razu poczułem to coś. Powiedziałem Michałowi że musi mnie koniecznie zabrać do siebie na trening. Poszedłem na pierwszy, drugi, trzeci trening i tak teraz po ośmiu latach jestem reprezentantem Polski. 
 
- Który moment był przełomowy w Twojej przygodzie z boksem? Po którym uwierzyłeś że możesz przeżyć niesamowitą przygodę sportową.. 
 
- Nastąpił on niedawno. Był to mój debiut jako reprezentanta Polski, a bardziej to, co się wydarzyło po nim. Występ sam w sobie nieudany bo niestety porażka. Jako przeciwnika miałem zeszłorocznego mistrza świata juniorów więc poprzeczka od razu była mega wysoko i niestety zabrakło, ale nie to było tym momentem.
 
Było nim wszystko to co wydarzyło się po walce, rozmowa z trenerami, z Konradem, z chłopakami z drużyny. Mimo tego że byłem załamany i początkowo myślałem że w jakiś sposób zaprzepaściłem swoją szansę to wyszło zupełnie inaczej.
 
Poczułem wielkie wsparcie, wielką wiarę we mnie i walka z tak topowym zawodnikiem mimo przegranej pokazała że jestem w stanie dotrzymać pola nawet na najwyższym poziomie. Byłem wtedy bezapelacyjnie gorszy, ale dało to napęd do ciężkiej pracy której wyniki już zaczynają się pokazywać. Mogę być jeszcze ¾ razy lepszy i będę. Wierzę że stać mnie na namieszanie w świecie boksu tylko jak śmialiśmy się z trenerami „muszę nauczyć się boksować” 
 

Mentalny przełom dzięki psychologii sportowej

- Ostatnie pół roku to niesamowity skok mentalności i pewności siebie? 
 
- Skok mentalności i pewności siebie nastąpił dopiero teraz na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy. Wszystko dzięki Konradowi, naszemu psychologowi sportowemu z kadry narodowej. Moje poczucie wartości jako zawodnika było bardzo niskie, a samokrytyka na zdecydowanie za wysokim poziomie.
 
Wystarczyło zaledwie parę spotkań. Parę rozmów i „myczków” żeby mnie zmienić. Jestem niesamowicie wdzięczny Konradowi za pomoc. Moja pewność siebie jest teraz wysoka. Wiara we własne umiejętności i drogę którą podążam niezłomna. Nie boję się żadnego wyzwania, a wręczy przywitam je z otwartymi ramionami. Czuję się jak inny zawodnik, a przede mną jeszcze ogrom pracy i będzie tylko lepiej. Także Konrad, jeszcze raz PRZEGOROMNE podziękowania! 

Najcenniejsze zwycięstwo 

- W obecnym sezonie jesteś jednym z najlepszych w zmaganiach ligowych w kraju, wygrałeś 5 pojedynków i jeden tylko przegrałeś. Które zwycięstwo cieszyło najbardziej? 
 
- Niestety przegrałem, aż dwa. Ale tak, ugruntowałem sobie pozycję jako jeden z najlepszych zawodników. Z walki na walkę moje umiejętności się podnoszą i mam nadzieję że z czasem będę tym najlepszym.
 
Największa radość sprawiła mi wygrana w meczu przeciwko Legii Warszawa.Był to drugi mecz w roli gospodarza i atmosfera na hali była niesamowita. Dlaczego to największa radość sprawiło? Po pierwsze moim przeciwnikiem był topowy zawodnik który nie raz nawet wygrywał z mistrzami Polski, udało mi się utrzymać skupienie i pracować nad rzeczami do poprawy w trakcie walki oraz pierwszy raz poczułem tak duży doping. Skandowanie nazwiska, okrzyki, brawa, niesamowite uczucie.  
 
- Wspomniałeś w jednej z rozmów o przykładzie, jaki chcesz dawać młodszym adeptom boksu. Co według Ciebie najbardziej świadczy o profesjonalnym podejściu do sportu? 
 
- Dieta i dbanie o własne ciało poza treningami. Trenować ciężko potrafi większość ludzi. Ale teraz rozumiem już w pełni jak kluczowe jest to co jemy a przede wszystkim ile tego jemy. Zachowywanie ciała w odpowiedniej kondycji poprzez zaopatrywanie go w odpowiednie makro składniki i utrzymywanie odpowiedniej dla danej jednostki ilości kalorii wypycha cały trening na jeszcze wyższy poziom.
 
Więc w moich oczach oprócz niesamowicie ciężkiej pracy i poświęcenia dla sportu, które jest podstawą dla każdego zawodnika aspirującego do wielkości to właśnie utrzymywanie odpowiedniej diety jest głównym wyznacznikiem pełnego zaangażowania i profesjonalizmu. 
 
 
- Poza własnymi treningami prowadzisz też zajęcia dla innych. Jak zaczęła się twoja przygoda z trenowaniem ludzi? 
 
- Czułem od pewnego czasu gdy już trenowałem boks, że moja droga zawędruje również do świata trenerskiego. Na ten moment jest to tylko rekreacja. Jestem zawodnikiem już długie lata i wiem jakie części treningu są przyjemne a jakie niekoniecznie. Na moich zajęciach skupiam się na tym żeby to była przyjemność, ciężka i wymagająca ale przyjemność. Nie raz słyszałem jakieś słowa pochwały czy wdzięczności za trening więc na ten moment chyba plan realizuje całkiem przystępnie.
 
Przyszłościowo chciałbym również zająć się trenerką typowo pod zawody i osiąganie sukcesów. Na ten moment moja kariera jest na pierwszym miejscu i po prostu nie miałbym tyle czasu i zaangażowania ile potrzeba do bycia trenerem z nastawionym na wynik sportowy a nie rekreacyjnym.

Boks jako szkoła życia

- Boks wymaga ogromnej dyscypliny. Co według ciebie daje młodym ludziom ten sport, poza samą sprawnością fizyczną? 
 
- Pokorę, sposób na wyrzucenie negatywnych emocji, przynależność do grupy wspaniałych ludzi.Jest to świetny środek wychowawczy. Momentami uczy prawdziwego życia. Jest ciężko, bywa okropnie ciężko ale dzięki zaangażowaniu i poświęceniu się na 100% zawsze wychodzi się na dobre. Moim zdaniem podobnie jest z życiem. Więc jeżeli ktoś wyrobi w sobie nawyk dawania z siebie zawsze wszystkiego na salce, będzie mógł to również przenieść do swojego codziennego życia i tam również odnosić sukces. 
 
- „Sukces to stan umysłu” i to przygotowanie mentalne gra kluczową rolę w osiągnięciu tego stanu? 
 
- Jest niesamowicie ważne. Na najwyższym poziomie każdy jest szybki, silny, wytrzymały to odpowiednią głową robi różnicę. Taktyka, skupienie, panowanie nad emocjami. To głowa i przygotowanie mentalne daje przewagę i pozwala wygrywać. 
 

Dieta bez głodówek i wyrzeczeń

- Dieta to trudny temat dla wielu sportowców. Ty jak dbasz o „michę” bo waga waszej profesji musi się zgadzać.. 
 
- Aplikacja Fitatu stała się moim najlepszym przyjacielem. Liczenie i kontrola kalorii to jest to. Żadne głodówki, żadne wypacanie przed walkami tylko sumienne odżywianie i w razie potrzeby wchodzenie na odpowiedni deficyt kaloryczny. Moja relacja z jedzeniem dopiero od niedawna jest na bardzo dobrym poziomie i od razu są tego efekty. Jest to bardzo uproszczona dieta bo tak naprawdę tylko pilnuje białka żeby zawsze było go co najmniej 2g na kg masy ciała oraz nie przekraczać ilości kalorii jaka podpowiada mi Fitatu. Ale największym plusem tego jest to że nie mam tutaj takich surowych wyrzeczeń po których zawsze następowało „zerwanie ze smyczy” i opychanie się wszystkim co pyszne ale złe.
 
Dzięki liczeniu kalorii mogę pozwolić sobie na odrobinę słodyczy, czasem coś mniej zdrowego ale wszystko w odpowiednich ilościach które są znikome w porównaniu do moich głównych dań a zaspokajają tą paskudną potrzebę.  
 
- Jak dbasz o regenerację i mikro urazy? Których zapewnę nie brakuje w trakcie sezonu.. 
 
- Z regeneracja to jest u mnie tak że często się śmieje i żartuje. „odpoczywam i regeneruje się w nocy jak śpię”, a tak poważniej to jest mój malutki minusik bo faktycznie mogłoby być tutaj więcej tego dbania o ciało i regeneracje. Dwa razy w tygodniu chodzę na saunę i wskakuje do bali z zimną wodą ale to niestety byłoby na tyle. Pewnie to kolejny etap profesjonalizmu do którego muszę jeszcze dojrzeć ale na ten moment moje ciało jest w świetnej kondycji i tyle ile robię żeby odpoczęło wydaje mi się wystarczające.
 
Natomiast jeśli chodzi o mikro urazy lub takie troszkę mniej mikro to czapki z głów dla Bartka Chwaszcza. Jest to fizjoterapeuta z mojego miasta Rzeszowa, który regularnie składa mnie do kupy. Co najmniej raz w tygodniu do niego zaglądam. Wyciągnął mnie z niezliczonej ilości urazów, nawet takich z którymi borykałem się od lat. Przemiła atmosfera, profesjonalna opieka i przede wszystkim ogrom wiedzy, gdzie nacisnąć, co rozmasować albo ile igieł i jak grubych wbić. 
 

Cel: Los Angeles 2028

- Marzeniem jest wyjazd na olimpiadę w Los Angeles za trzy lata? 
 
- Tak, to aktualnie mój szczyt marzeń i realny cel chociaż na ten moment jeszcze bardzo odległy, ale realny. 
 
- Powoli boks olimpijski staje się dyscypliną, także opłacalną? 
 
- To nie tak, że nie był dyscypliną opłacalną. Jedyny haczyk to było to, że musiałeś być najlepszy z najlepszych. Teraz dzięki Polskiej Lidze Boksu szanse na zarobek i własną promocję mają również mniejsze nazwiska na lokalnym podwórku. Jestem pewny że wystrzeli to poziom boksu w naszym kraju do góry, bo zawodnicy będą mogli bardziej skupić się na szlifowaniu swoich umiejętności i zachowają ciągłość walk bez żadnych większych przerw. 
 
- Gdyby pojawiła się propozycja z freakowych federacji to zastanowił byś się nad nią? Czy jednak w tym momencie skupiasz się tylko na boksie olimpijskim i marzeniach wyjazdu do Stanów Zjednoczonych w 2028? 
 
- Skupiam się tylko na boksie i marzeniach. Wiadomo że kasa jest potężna we freakowych federacjach, ale pieniądze to nie wszystko. Nigdy nie byłem fanem freakow, nie śledzę tego po prostu. Wolę być sportowcem z prawdziwego zdarzenia. A co do pieniędzy - to jeżeli jesteś dobry w tym co robisz to one same przyjadą. Nie ma potrzeby obrażać i pluć na innych ludzi. To nie leży w mojej naturze. 

Rzeszów kocha sporty walki

- W Rzeszowie kibice są głodni sportów walki, dlatego nie dziwi Ciebie, że we wrześniu największą federacja KSW zagości na Podpromiu? 
 
- Nie dziwi nawet w najmniejszym stopniu. Rzeszów lubi sporty walki i widać to po frekwencjach na meczach ligowych. Moim zdaniem oczywistym ruchem dla KSW było w końcu zorganizować u nas galę.  
 
Rozmawiał toniaasz

Czytaj także