Choć w drużynie nie brakuje problemów zdrowotnych, Majda podkreśla, że nie szukają wymówek: „Szczęście trochę nie pomaga, jeśli chodzi o aspekt zdrowotny w drużynie. Na takie rzeczy jednak nie mamy wpływu, więc każdy daje z siebie maksimum pracując na zwycięstwo”.
"To jest piłka nożna, w której raz jest się w niebie, a później w piekle."- komentuje Oskar Majda.
Sobotni mecz z ostatnią w tabeli Unią Tarnów nie będzie spacerkiem. „Nie możemy więc zlekceważyć przeciwnika i musimy być wszyscy zmobilizowani. Przede wszystkim musimy skupić się na sobie. Najpierw to my musimy wygrać mecz, ponieważ tylko wtedy będziemy pewni, że zrobiliśmy wszystko. To, jak zagrają rywale, będzie sprawą drugorzędną”.
Z perspektywy całego sezonu Majda przyznaje, że końcówka rozgrywek niesie ze sobą więcej emocji, niż się spodziewano. „ Stawialiśmy sobie bardzo wysokie cele. Widać jednak, że liga weryfikuje oczekiwania. To jest piłka nożna, w której raz jest się w niebie, a później w piekle. Mam jednak nadzieję, że się utrzymamy i w następnym sezonie udowodnimy, że stać nas na znacznie więcej”.
W obliczu tak ważnego meczu, zarząd klubu zdecydował się na symboliczny gest – wstęp na stadion będzie bezpłatny. Piłkarze liczą na pełne trybuny i wsparcie kibiców. „Kibice na każdym meczu dają z siebie wszystko, będąc naszym dwunastym zawodnikiem. Czujemy ich wsparcie na boisku i poza nim. Jesteśmy za to bardzo wdzięczni i liczymy, że będą nas także dopingowali w ostatnim, najważniejszym meczu” – podsumowuje Oskar Majda.
Całość wypowiedzi możecie przeczytać tutaj.