2025-05-16 16:48:28

Oliwier Wdowik: Chcemy coś zmienić w polskim męskim sprincie

fot. Archiwum Oliwier Wdowik
fot. Archiwum Oliwier Wdowik
Mimo młodego wieku już zapisał się w historii polskiego sprintu. O początkach w piłce nożnej, lekkoatletycznych marzeniach, realiach polskich klubów, budowie nowego stadionu oraz sile drużyny w sporcie indywidualnym opowiada pochodzący z Podkarpacia reprezentant kraju - Oliwier Wdowik.
 
- Cofnijmy się trochę w czasie – jak zaczęła się Twoja przygoda z lekkoatletyką? Kto Cię do niej przekonał? 
 
- Moja przygoda ze sportem miała swój początek w piłce nożnej. W klubie KS Zaczernie stawiałem swoje pierwsze kroki w sporcie (stałem na bramce, także taki paradoks haha). Nauczyciele ze szkoły podstawowej w Zaczerniu zaszczepili we mnie nutkę do rywalizacji zabierając mnie na zawody powiatowej i wojewódzkie. To tam odkryłem, że jestem szybszy od swoich rówieśników. Wygrałem zawody wojewódzkie w szóstej klasie i wtedy zrekrutował mnie mój obecny Trener – Janusz Mazur. 

"Szybkość od zawsze była moim atutem"

- Czy od razu wiedziałeś, że 100 metrów to Twój dystans? 
 
- Od zawsze wiedziałem, że mam w sobie atut w postaci szybkości. U młodego raczkującego sportowca ważne są sukcesy. U mnie tak było, wygrane zawody powodowały u mnie motywację i chęć do dalszego treningu. Na ten moment koncentruje się na 100 metrach.
 
Był moment gdzie za juniora biegałem 200 metrów i też było całkiem przyjemnie. Jednak mimo wszystko najszybsi ludzie są na 100 metrów. To mnie kręci, chciałbym być gościem który pobiegnie poniżej 10 sekund na 100 metrów. 200 metrów nie skreślam całkowicie. Może i w tym roku przebiegnę ten dystans tak bardziej „dla fanu”. 
 
- Na co dzień trenujesz w Resovii Rzeszów. Czy Twoim zdaniem klub mógłby szkolić młodzież jeszcze lepiej, gdyby miał bardziej profesjonalne zaplecze i większe wsparcie organizacyjne? 
 
- Oczywiście. Brakuje nam Trenerów w klubie. Głównie ze względów finansowych. Nikt nie chce trenować praktycznie za darmo i jest to całkowicie zrozumiałe. Mam nadzieję, że gdy PCLA powstanie to ulegnie ta sytuacja zmianie.
 
Będziemy mieli obiekt i warunki jedne z najlepszych w kraju oraz całe zaplecze organizacyjne. Myślę, że to będzie pewien przełom. Generalnie w klubie sporo się zmienia, u nas w sekcji lekkoatletycznej również. Uważam, że na dobre. Władze obierają odpowiedni kierunek, wiadomo, że potrzeba trochę czasu ale powoli klaruje się cały szkielet i struktura. 
 

"W stolicy Podkarpacia brakowało pełnoprawnego stadionu"

- W Rzeszowie buduje się stadion lekkoatletyczny. Czy czekasz na ten obiekt? 
 
- Tak, jak najbardziej. Brakowało w stolicy Podkarpacia pełnoprawnego stadionu z odnową biologiczną, halą i tak dalej. To co dla mnie jest najważniejsze to to, że ma to być obiekt tylko dla nas co wiąże się z możliwością wykonania tyle jednostek treningowych ile trzeba, gdy nie ma ograniczeń czasowych i tak dalej. Chciałbym pobiegać kiedyś na tym obiekcie przykładowo na Mistrzostwach Polski przed swoją publicznością. Czekam z niecierpliwością. 
 
- Talentów na Podkarpaciu nie brakuje, lecz brakuje kadr trenerskich do „szlifowania diamentów”? 
 
Kadr Trenerskich na pewno. Czy talenty do sprintu/ lekkiej atletyki są? Nie wiem, pewnie tak. Gdyby w lekkiej pobór był podobny jak do piłki nożnej, to na pewno kadra lekkoatletyczna byłaby większa i lepsza. 

Brąz MŚ i rekord Europy – najpiękniejszy moment

- Masz na koncie medale z Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży, mistrzostw Polski, a także brąz z mistrzostw świata juniorów. Który z tych sukcesów był dla Ciebie najbardziej przełomowy i dlaczego? 
 
- Medal z Mistrzostw Świata juniorów. Ten wyjazd był magiczny. Zaczęło się od 5 miejsca na 100 metrów gdzie to wydawało mi się wcześniej abstrakcyjne. Perfekcyjne biegi w sztafecie okraszone wciąż aktualnym Rekordem Europy i brązowym krążkiem. Piękne chwile. Często wracam do tamtych chwil. 
 
- W Baku w 2019 roku zdobyłeś złoto w sztafecie i brąz indywidualnie. Jak wspominasz tamten olimpijski festiwal młodzieży? Czy wtedy poczułeś, że możesz wejść na międzynarodowy poziom? 
 
- Tak, chwila gdy zakłada się na siebie Polska flagę to moment którego się nie zapomina. Bardzo doceniam ten moment i dokładnie go pamiętam. Wtedy poczułem, że odnajdę się w tym sporcie. 

Historyczny finał i niedosyt

- Jako pierwszy Polak w historii wystąpiłeś w finale biegu na 100 m na mistrzostwach świata juniorów. Jakie to było uczucie? Czy czułeś wtedy, że robisz coś historycznego? 
 
- Totalnie abstrakcyjna dla mnie chwila. Zawsze przed finałem MŚ jest taki charakterystyczny gong i ten moment pamiętam bo wtedy zdałem sobie sprawę gdzie jestem. Finał był na drugi dzień po dwóch życiowych biegach w eliminacjach i półfinale. Organizm był trochę zmęczony.
 
Ten finał nie poszedł po mojej myśli ale uważam że bieg powinien zostać powtórzony ponieważ jeden z zawodników wykonał ruch ramionami przed strzałem i nie ukrywam że wytraciło mnie to z koncentracji przez co mocno zostałem w blokach. Chociaż mimo wszystko uważam, że w najlepszym przypadku byłbym 4. Piękna chwila dla mnie 
 

Dojrzałość po kontuzjach

- Przejście z juniora do seniora jest zazwyczaj bardzo trudne, nie tylko pod względami sportowymi. Jak silny jesteś mentalnie? 
 
- Przez kontuzje, które przeszedł kompletnie zmieniłem podejście i postrzeganie na to wszystko. Obecnie jestem w takim miejscu mentalnie, że czuję się gotowy na wielkie rzeczy. Mentalnie i fizycznie. Bardzo świadomie odnajduje się przed biegiem, w trakcie biegu i tak dalej. Mam ułożony pewien model przed startem, który działa. 
 
- Mocno wierzysz w marzenia? Czy one Ciebie napędzają do ciężej pracy? 
 
- Z moją motywacją i relacja z lekkoatletyka bywało różnie. Przez lata 2022/2023 dużo kontuzji i ten sport nie sprawiał mi radości. Rok 2024 w pewien sposób przełomowy ale nadal nie było tej radości. Emocje i taka sportowa złość wraca u mnie dopiero teraz. I jest to bardzo dobry znak, zaczynam tym sportem cieszyć się na nowo.

Indywidualiści, którzy potrafią być drużyną 

- Często mówi się, że lekkoatletyka to sport indywidualistów. Zgadzasz się z tym? Czy mimo indywidualnych startów czujesz, że tworzycie w drużynie jakąś wspólnotę, zwłaszcza na zgrupowaniach reprezentacji Polski czy w sztafecie? 
 
- Lekkoatletyka to zdecydowanie sport indywidualny i to jest w tym najbardziej intrygujące. Każdy pracuje na siebie i swój efekt. Jeśli chodzi o kadrę to tak, tworzymy fajną drużynę. Nie ma tam zawiści czy zazdrości.
 
My jako faceci potrafimy rozgraniczyć kwestie indywidualne i zespołowe i nam się to udaje. Aktualnie w kadrze czujemy się bardzo komfortowo ze sobą. Nie spędzamy czasu tylko podczas wyjazdów ale spotykamy się również prywatnie więc te relacje są super. 
 
- U kobiet zauważasz różnice? Tam częściej dochodzi do „foszków”? 
 
- Tak, zdecydowanie. Tam jest trochę inaczej. W sprincie trzeba mieć charakter i czasami te silne osobowości na siebie nachodzą. To z drugiej strony naturalne. Tak już jest. 
 
 
- Czy rywalizacja między zawodnikami z tego samego dystansu wpływa na relacje w zespole? Czy potraficie oddzielić walkę na bieżni od koleżeństwa poza nią? 
 
- Tak, potrafimy. Spotykamy się prywatnie. Gramy sobie w wolnym czasie razem także spędzamy ten czas w swoim towarzystwie a to świadczy o tym, że te relacje mamy czyste. Bardzo komfortowo i swobodnie czujemy się razem. Pojawiają się między nami przyjaźnie. Bardzo lubię spędzać czas z chłopakami na obozach.
 
- Czy lekkoatletyka to dla Ciebie nie tylko sport, ale też forma podróżowania, poznawania świata i -różnych kultur? Jakie miejsca zapadły Ci szczególnie w pamięć? 
 
- Trochę tak ale w małym stopniu. Zwiedzam głównie stadiony i hotele. Mało mamy czasu na zwiedzanie. Jeżeli nadarzy się taki moment na obozie to wykorzystujemy go aby coś zobaczyć. Bahamy najbardziej zapadły mi w pamięć. Zwiedziłem trochę miejsc a to zapadło mi w głowie. Chciałbym tam kiedyś wrócić prywatnie. Super miejsce. 

"Chcemy coś zmienić w męskim sprincie"

- Chiny wspominasz najmilej jak do tej pory w seniorskiej kadrze? Tam wywalczyłeś przepustkę na najbliższe Mistrzostwa Świata w Tokio.. 
 
- Chiny to był jeden z tych momentów gdzie wspólnie z chłopakami trochę się zjednoczyliśmy, takie mam wrażenie. Chcemy coś zmienić w męskim sprincie a mamy taki skład, że to zrobimy. Wszystko tam gra, począwszy od struktury, trenera, mentalu i tak dalej. Dobrze wspominam ten wyjazd ale to dopiero początek. W Chinach zbudowaliśmy prawdziwy silny zespół i teraz szykujemy się na Mistrzostwa Świata w Tokio. 
 
- Na Mistrzostwach Świata w Tokio na co liczysz patrząc realnie? 
 
- Indywidualnie - półfinał . Sztafeta - awans do finału
 
- Treningi, wyjazdy, zawody – to wszystko wymaga ogromu czasu i zaangażowania. Czy w tym wszystkim znajdujesz jeszcze czas na życie towarzyskie, spotkania ze znajomymi, rodziną
 
- Tak, staram się spotykać ze znajomymi pomiędzy sezonami. W czasie gdy mam wolne od sezonu dbam o to, aby tych relacji nie zaniedbać. 
 
Rozmawiał toniaasz
 
 

Komentarze (2)

Uwaga! Teraz komentarze są domyślnie ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.