2022-03-22 20:34:00

Kto nie wygrywa 3-0 ten przegrywa 2-3! Asseco Resovia o włos od wygranej z liderem PlusLigi

fot. Asseco Resovia Rzeszów
fot. Asseco Resovia Rzeszów
Fantastyczna dyspozycja Norberta Hubera w końcówce tie-breaka sprawiła, że to kędzierzynianie wyjechali z dwoma punktami z Rzeszowa.

W zaległym spotkaniu 19. kolejki PlusLigi, Asseco Resovia Rzeszów podejmowała Grupę Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Dla gospodarzy była to okazja do rehabilitacji za niedawno porażkę z niżej notowanym Ślepskiem Malow Suwałki, z kolei goście chcieli umocnić się na pierwszym miejscu w ligowej tabeli.

Już pierwsza piłka zwiastowała spore emocje w dzisiejszym pojedynku. Ponad minutową akcję rozstrzygnęli na swoją stronę rzeszowianie, skutecznie zaatakował Sam Deroo. Po chwili na prowadzeniu znajdowali się kędzierzynianie- najpierw w aut zaatakował Timo Tammemaa a następnie ataki Łukasza Kaczmarka i Aleksandra Śliwki dały wicemistrzom Polski dwa punkty przewagi.

Miejscowi zlikwidowali dystans za sprawą zagrywek Klemena Cebulja, który najpierw poczęstował przeciwników asem serwisowym, a po chwili jego serwis na tyle utrudnił przyjęcie gościom że to rzeszowianie objęli prowadzenie 8-7. W następnym obejściu punktowa zagrywka Bartłomieja Krulickiego powiększyła prowadzenie rzeszowian, które nie trwało jednak długo. Takim samym wyczynem na zagrywce popisał się David Smith i na tablicy wyników widniał remis po 10.

Festiwal asów serwisowych trwał w najlepsze, po stronie Asseco Resovii zapunktował Deroo, a po chwili podobnym zagraniem mógł pochwalić się Kamil Semeniuk i w dalszym ciągu żadna z ekip nie mogła zbudować kilkupunktowej przewagi, 13-13. Dopiero pojawienie się Marcina Janusza na zagrywce sprawiło, że podopieczni Gheorghe Cretu wyszli na dwupunktowe prowadzenie 18-16, za sprawą autowego ataku Cebulja oraz bloku na Macieju Muzaju.

Przerwa wzięta na życzenie opiekuna rzeszowian, Marcelo Mendeza, sprawiła, że po powrocie na parkiet, gospodarze błyskawicznie odrobili straty. Najpierw na blok miejscowych nadział się Śliwka, a po chwili Erik Shoji nie przyjął zagrywki Cebulja i tym razem o czas poprosił trener gości. Doszło do wyrównanej końcówki, w której prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie, najpierw wygrywali rzeszowianie, 21-20, by po chwili lepsi o jedno oczko byli kędzierzynianie, 22-21.

Pierwszą piłkę setową dał gościom atak Kaczmarka, po chwili tym samym odpowiedział Muzaj. Następnie skutecznie zaatakował Śliwka a mający piłkę w górze na skończenie seta Kaczmarek nieznacznie się pomylił. O tym, że niewykorzystane sytuacje się mszczą, świadczyła następna wymiana. Skrzydłowy Zaksy został podbity a kontrę wykorzystał Muzaj. Dzięki temu to rzeszowianie mieli pierwszą piłkę setową. Wykorzystali ją już w następnej akcji, tym razem Bartłomiej Krulicki zatrzymał atakującego gości i rzeszowianie mogli się cieszyć ze zwycięstwa w pierwszym secie 27-25.

Początek drugiej odsłony był bardzo wyrównany. Na ataki środkowych Zaksy odpowiadali Deroo z Cebujlem, dzięki czemu wynik oscylował wokół remisu, 3-3. W następnych akcjach lekką niedyspozycję w ataku gości wykorzystali rzeszowianie, co dało im dwupunktowe prowadzenie 6-4. Ich przewaga została natychmiastowo zniwelowana za sprawą Norberta Hubera, który nie dał szans w przyjęciu Pawłowi Zatorskiemu.

Miejscowi odzyskali przewagę za sprawą Cebulja, który wykorzystał kontrę na podwójnym bloku, wynik brzmiał 8-6. Skromne prowadzenie miejscowych utrzymywało się za sprawą ataków ze środka Krulickiego oraz Tammemyy, 11-9. Po chwili lepsi o dwa oczka byli kędzierzynianie, którzy za sprawą punktowego bloku na Deroo oraz autowym ataku Muzaja, prowadzili 13-11. Przerwa na życzenie Mendeza nie wybiła z rytmu serwującego Kaczmarka, kolejny raz zablokowany został Deroo i goście prowadzili już trzema punktami.

Serię zagrywek atakującego gości przerwał dopiero Muzaj, który skutecznie obił blok kędzierzynian. W następnej akcji efektownie zaatakował Deroo a kiedy ten sam zawodnik pocelował w przyjęciu Shojiego, na tablicy wyników widniał remis po 14 i tym razem o czas poprosił trener gości. Nie wybiło to z rytmu rzeszowian, którzy za sprawą Muzaja oraz Cebulja odzyskali dwupunktową przewagę, 16-14.

To właśnie za sprawą słoweńskiego przyjmującego gospodarze wyszli na najwyższe jak dotąd prowadzenie, 21-17 i byli na właściwej drodze do wygrania drugiej partii. Kiedy efektownym blokiem został zatrzymany Smith, stało się jasne, że gospodarze nie powtórzą „wyczynu” z ostatniego pojedynku i nie przegrają wygranego seta. Piłkę setową dał im atak Cebulja, a całą zabawę zakończył Deroo. Miejscowi triumfowali do 20 i byli o krok od wygrania za trzy punkty z najlepszą drużyną ligi.

Trzeci set to początkowo wyrównana walka punkt za punkt. Na spore brawa kibiców zasłużył Deroo, który efektownym blokiem powstrzymał Kaczmarka. Kiedy na zagrywce pojawił się Semeniuk, goście wysforowali się na dwupunktowe prowadzenie, 4-6. Po chwili ich przewagę powiększył Huber, który posłał trudną zagrywkę pomiędzy rzeszowskich przyjmujących.

Gospodarze odpowiedzieli skutecznym atakiem Krulickiego, po którym przegrywali już tylko 7-8. Przewaga gości urosła do trzech punktów za sprawą asa serwisowego w wykonaniu Marcina Janusza, 10-7. Po chwili Krzysztof Rejno nie przyjął zagrywki Cebulja i miejscowi ponownie zbliżyli się na punkt do kędzierzynian, 10-9.

Podopieczni Cretu pozbawieni marginesu błędu, nie zamierzali jednak tanio sprzedawać skóry. Zbicia Semeniuka oraz Kaczmarka, sprawiły, że przewaga Zaksy urosła do czterech oczek, 13-9. Widząc, że przyjezdni wyraźnie łapią wiatr w żagle, o czas poprosił trener Mendez. Tym razem goście nie pozwolili rzeszowianom na odrobienie strat. Zablokowany został Krulicki, w aut uderzył Deroo, dzięki czemu przewaga kędzierzynian wynosiła już 6 punktów, 15-9.

Podopieczni Cretu nie zamierzali zwalniać tempa, punktowy atak Semeniuka oraz precyzyjna zagrywka Kaczmarka sprawiły, że dystans pomiędzy dwiema ekipami powiększył się do 8 oczek, 19-11. Tym samym, stało się jasne, że kibice zgromadzeni w hali im. Jana Strzelczyka będą świadkami co najmniej czterech setów. W końcówce trzeciej odsłony doszło do prawdziwej egzekucji na rzeszowianach, przyjezdni pozwolili im na zdobycie zaledwie 16 punktów.

Czwarta odsłona miała bardzo wyrównany początek. Na parkiecie toczyła się walka punkt za punkt a główne role w swoich zespołach odgrywali Deroo oraz Semeniuk. Kędzierzyńskiemu przyjmującemu dzielnie sekundował Śliwka, przy jego zagrywkach, goście objęli prowadzenie 8-7. Autowy atak Muzaja dał im dwupunktową przewagę, okazji na trzypunktowe prowadzenie nie zmarnował Semeniuk, który precyzyjnie splasował w trzeci metr boiska, 11-8.

Sporo kontrowersji towarzyszyło decyzji sędziów, którzy dwukrotnie musieli weryfikować ten atak na kamerze challenge. Wywołało to spore niezadowolenie ze strony miejscowych kibiców, którzy zaczęli żywo dopingować swoją drużynę. Nerwy udzieliły się także zawodnikom, za kontestowanie decyzji sędziego czerwoną kartkę obejrzał Maciej Muzaj. Inna sprawa, że odbicie w wykonaniu Semeniuka do najczystszych nie należało…

Trzypunktowa przewaga Zaksy utrzymywała się do stanu 17-14. Skuteczny atak Muzaja, który od momentu czerwonej kartki był niemal do zatrzymania oraz pomyłki Semeniuka i Hubera, sprawiły, że na tablicy wyników po raz pierwszy od dłuższego czasu widniał remis, po 17. Czas wzięty na życzenie trenera Cretu podziałał mobilizująco na Semeniuka, po którego atakach oraz punktowej zagrywce, wynik brzmiał 21-18 dla gości.

Rzeszowianie nie załamali się takim obrotem spraw, skutecznie zaatakował Tammemaa, dzięki czemu straty wynosiły już tylko jedno oczko, 21-20. Kiedy Cebulj zatrzymał Kaczmarka i tym samym doprowadził do remisu po 22, emocje sięgnęły zenitu. Pierwszą piłkę setową dla gości wywalczył ich atakujący, a do tie-breaka doprowadził Rejno, który zablokował Muzaja.

Decydujący set początkowo należał do rzeszowian. Zagrywka Tammemyy wprowadziła sporo popłochu w szeregach Zaksy, dzięki czemu miejscowi objęli prowadzenie 2-1. Pojedynczy blok Drzyzgi na Śliwce sprawił, że gospodarze utrzymywali niewielką przewagę, 4-3. Kiedy zablokowany po ataku z drugiej linii został Semeniuk, prowadzenie gospodarzy urosło do dwóch oczek, 6-4.

Szansy na powiększenie przewagi nie wykorzystał Deroo, który nadział się na blok przyjezdnych. Po chwili w siatkę splasował Kaczmarek, dzięki czemu oba zespoły w dalszym ciągu dzieliły dwa punkty. Ostatecznie, przy zmianie stron na minimalnym prowadzeniu znajdowali się kędzierzynianie, którzy skorzystali na nieskończonych atakach Deroo, 8-7.

Do wyrównania doprowadził Tammemaa który zatrzymał Śliwkę. Błędy towarzyszyły siatkarzom obydwu drużynom, szybciej nerwy udało się opanować miejscowym, którzy ze stanu 8-10 doprowadzili do wyniku 11-10. O przerwę poprosił trener gości, po wznowieniu gry, do wyrównania doprowadził Huber.

Ten sam zawodnik wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie 13-12 i tym razem to szkoleniowiec gospodarzy zażądał przerwy. Do stanu po 13 doprowadził Muzaj i stało się jasne, że ten set skończy się grą na przewagi. Pierwszą piłkę meczową dał gościom Huber, który w następnej akcji zakończył całe spotkanie, kiedy to nie dał szans Cebuljowi w przyjęciu.

MVP spotkania trafiło do Kamila Semeniuka.

Asseco Resovia Rzeszów - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2-3 (27-25, 25-20, 16-25, 23-25, 13-15)

Asseco Resovia Rzeszów: Timo Tammemaa, Sam Deroo, Fabian Drzyzga, Maciej Muzaj, Klemen Cebulj, Bartłomiej Krulicki, Paweł Zatorski oraz Nicolas Szerszeń, Jakub Bucki, Paweł Woicki,

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Kamil Semeniuk, Łukasz Kaczmarek, David Smith, Norbert Huber, Marcin Janusz, Aleksander Śliwka, Erik Shoji oraz Bartłomiej Kluth, Tomasz Kalembka, Krzysztof Rejno,

Czytaj także

Komentarze

Komentarze: 0

Rozwiąż działanie =

Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.

Czytaj następny news zamknij