2022-03-11 10:21:00

Arsen Horsu, piłkarz Górnika Zabrze: Jeśli będzie potrzeba, nie zawaham się i ruszę na Ukrainę

fot. Konrad Kwolek
fot. Konrad Kwolek
Arsen Hrosu, który na co dzień występuje w Górniku Zabrze, przeżywa trudne chwile. Jego tata znajduje się na froncie i broni Ukrainy pod Kijowem. Mając tak ciężką sytuację, nie jest łatwo skupić się zawodnikowi na piłce nożnej. 
 
Arsen Hrosu debiut w Górniku Zabrze ma dopiero przed sobą, ale na pewno nie to jest teraz najważniejsze. Mimo swojego bezpieczeństwa, martwi się o ojca, który walczy w Ukrainie. O swoich odczuciach były piłkarz Cosmosu Nowotaniec opowiedział w rozmowie z Piotrem KoźmińskimWP SportoweFakty. 
 
- My, Polacy, jesteśmy przygnębieni tym co się dzieje w Ukrainie, więc nawet ciężko mi sobie wyobrazić jak ty się czujesz… 
 
- Jestem w Polsce, staram się wykonywać moje obowiązki, ale myśli bardzo często uciekają na Ukrainę. Tak naprawdę dzielę mój dzień między treningi i mecze, a potem śledzenie wydarzeń na Ukrainie, rozmowy z rodziną. Trening to ta część dnia, kiedy staram się wyłączyć myślenie o wojnie. Gra w piłkę to moja praca, staram się wtedy maksymalnie skoncentrować na zajęciach. Ale gdy one się kończą znów w moich myślach jest Ukraina. To jest niebywałe co Rosja robi. Kim trzeba być, żeby bombardować szpitale, gdzie są małe dzieci, albo kobiety w ciąży? Nie spodziewałem się tej wojny, albo inaczej: nie spodziewałem się, że ona będzie w aż takiej skali… Dzieje się wielka tragedia. Na oczach całego świata. 
 
- Odrywając się na chwilę od wojny. Jak w ogóle trafiłeś do Polski? 
 
- Byłem piłkarzem FK Lwów. Grałem tam z kolegą, trochę starszym. Kończyły nam się kontrakty, on wyjechał do Polski, do drużyny Cosmos Nowotaniec, na Podkarpacie. A kiedy stamtąd odchodził, zadzwonił do mnie i zapytał, czy nie chciałbym tu przyjść, bo chcą znów kogoś z Ukrainy. I tak trafiłem do Polski.
 
- A grając w Nowotańcu otrzymywałeś zapłatę?
 
- Bardziej możliwość pracy, a dzięki temu pensję i wyżywienie.
 
- W Ukrainie został twój tata. To prawda, że jest na froncie, walczy? 
 
Tak, to prawda. Staram się do niego dzwonić codziennie, czasem ten kontakt jest jednak utrudniony, ale jeśli się da, to rozmawiamy. Tata walczy już od dawna. Jak wiadomo, konflikt zaczął się w 2014 roku. Wtedy tata pojechał tam, do Doniecka, Ługańska, aby walczyć. I z tego co opowiadał, już wtedy było bardzo gorąco. 
 
- A ty się zastanawiasz czasem: zostać tu, czy jechać na Ukrainę? 
 
W mojej rodzinie od zawsze jest tradycja walki o Ukrainę. Jeśli będzie trzeba, nie zawaham się ani chwili. Ruszę na Ukrainę. Wiadomo, w emocjach, gdy człowiek na to patrzy, to najchętniej by rzucił wszystko i od razu tam wrócił. Ale… Rozmawiałem o tym z ojcem, z moimi przyjaciółmi... 
 

Czytaj także

Komentarze

Komentarze: 0

Rozwiąż działanie =

Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.

Czytaj następny news zamknij