Po wygranej z Miastem Szkła Krosno, Wojciech Bychawski, trener OPTeam Energia Polska Resovia, podkreślił na konferencji prasowej, że kluczem do sukcesu drużyny jest ciężka praca, zaangażowanie oraz wsparcie kibiców. Choć zespół odniósł czwarte zwycięstwo z rzędu, szkoleniowiec nie ukrywa, że przed drużyną jeszcze wiele wyzwań, a prawdziwa praca dopiero się zaczyna.
- Dobry wieczór, trenerze. Gratulacje po dzisiejszym zwycięstwie. Jak podsumowałby Pan ten mecz?
- Dobry wieczór. Przede wszystkim ogromne gratulacje i podziękowania dla moich zawodników. Jak już wspomniał Dawid, to były fenomenalne zawody. Proszę zwrócić uwagę na statystyki zawodników, poza tym trafiliśmy aż 14 trójek. Każdy, kto dziś pojawił się na boisku, dołożył swoją cegiełkę do tego zwycięstwa.
- Czy jest moment, który szczególnie zapadł Panu w pamięć podczas tego spotkania?
- Przyznam szczerze, że już w połowie trzeciej kwarty byłem zadowolony z gry mojego zespołu. Patrząc na zaangażowanie chłopaków, wiedziałem, że niezależnie od wyniku mogę być z nich dumny. Poza tym, to co wydarzyło się przed meczem, było niesamowite. Słyszałem trzęsącą się halę i wrzawę kibiców witających moich graczy. To pokazuje, dla kogo gramy i dlaczego wkładamy w to serce.
- Wspominał Pan, że sukcesy są efektem ciężkiej pracy. Jak ocenia Pan mentalność drużyny po tej serii zwycięstw?
- Praca przynosi efekty, ale to dopiero początek drogi. Wygraliśmy cztery mecze, ale jeszcze wiele przed nami. Atmosfera w drużynie zmienia się wraz z wynikami, ale fundamentem jest zaangażowanie graczy i sztabu. To nie są żadne czary. Najważniejsze jest to, żeby mieć z kim i jak pracować. Trenowaliśmy czasami w szóstkę z powodu kontuzji, ale chłopaki pokazali charakter.
- Wspomniał Pan o kibicach. Jak dużą rolę odgrywają oni w budowaniu tej atmosfery?
- Kibice są niesamowici. To, co dzieje się na trybunach, po prostu nas niesie. Nawet jeśli zawodnicy mieliby chwilę zwątpienia, ta energia z trybun ich motywuje. W tej lidze wszystko jest możliwe, ale wsparcie kibiców daje nam dodatkową siłę.
- Dedykował Pan to zwycięstwo synowi prezesa Gibały. Skąd ta decyzja?
- Obiecałem prezesowi, że jeśli wygramy, zadedykuję to zwycięstwo jego synowi Brunowi, który urodził się trzy dni temu. To symboliczny gest, ale pokazuje, jak ważna jest rodzina i wspólne cele. Życzę dużo zdrowia małemu Brunowi i jego rodzicom.
- Jakie są kolejne cele drużyny?
- Skupiamy się na ciężkiej pracy. Przed nami trudny mecz z zespołem z Poznania. Musimy być skoncentrowani i zdeterminowani. Nie patrzymy na tabelę – liczy się każdy kolejny mecz. W tej lidze wszystko może się zmienić w ciągu tygodnia, więc twardo stąpamy po ziemi.
- Co będzie kluczem do utrzymania tej dobrej passy?
- Ciężka praca, pokora i ciągły rozwój. Mamy jeszcze wiele do poprawy, a przerwa na Puchar Polski pozwoli nam nad tym popracować. Ważne jest, byśmy byli gotowi na wyzwania i nie tracili skupienia.