2017-11-08 14:36:41

Maciej Seroka, jeden z trenerów Stali Rzeszów:

Maciej Seroka wspólnie z Grzegorzem Nalepą poprowadzi Stal Rzeszów w końcówce rundy.
Maciej Seroka wspólnie z Grzegorzem Nalepą poprowadzi Stal Rzeszów w końcówce rundy.
Rozmowa z Maciejem Seroką, który wspólnie z Grzegorzem Nalepa prowadzi Stal Rzeszów po zwolnieniu Bohdana Bławackiego.
 
- Byłeś w sztabie trenera Bohdana Bławackiego, teraz trenujesz Stal Rzeszów wspólnie z Grzegorzem Nalepą. Z kim lepiej się współpracuje?

- Jeżeli chodzi o samą współpracę to teraz z Grzegorzem przede wszystkim mam więcej obowiązków z racji tego ze jest nas dwóch, a nie trzech i całe przygotowanie spoczywa na nas. Sam też dzięki temu więcej się uczę i nabywam doświadczenia. Oczywiście wczesniej przy trenerze Bławackim też się uczyłem natomiast było to raczej tylko na zasadzie obserwacji.

- Na zasadzie obserwacji? Trener Bławacki nie słuchał Waszych podpowiedzi? Jak wygląda różnica w treningu prowadzonym przez Was, a przez trenera Bławackiego? Jak wygląda obecnie szatnia, jak z atmosferą?

- Przede wszystkim skończmy z sensacją, że był trener Bławacki i go nie ma. Nie lubię się wypowiadać o innych trenerach, bo ciężko mi być obiektywnym.

<< Odbierz prezent: 10 PLN za darmo w Fortunie! >>

- Ale jednak? Patrz jaki start ma w Puławach...

- Wszyscy robią szum, że wygrywa z Wisłą dwa mecze pod rząd. Super, świetny początek, ale pamiętajmy, że Puławy spadły z I ligi do II ligi i są w gronie pretendentów do awansu od początku sezonu. Sam fakt, że wygrywają nie może dziwić.

- A co z treningiem, atmosferą, szatnią?

- Nie mogę Ci tego zdradzić, są to sprawy wewnątrz zespołu. Wypytaj chłopaków, może coś powiedzą. Ale dużej różnicy w treningach nie ma, bo nie chcieliśmy robić ogromnej rewolucji. Chcieliśmy tylko zawodnikom dać więcej swobody na boisku w działaniach ofensywnych.

- Czuć w twoim głosie lekkie zdenerwowanie. Wszyscy pytają o to zwolnienie Bławackiego, prawda? Męczy już ten temat?

- Męczy. Trenerzy się zmieniają, taka jest ta praca. Kto jest blisko drużyny i jest z nami widzi jak było i co zostało.

- No właśnie, widzi jak było, co zostało, ale widzi także jak jest. A tutaj oceniają Was wyniki. Jeden punkt w trzech ostatnich meczach. Wygląda na to, że brak swobody w ataku, stosowany przez poprzedniego trenera był czymś spowodowany.

- Ja nie chce siebie ani zespolu usprawiedliwiać, bo zostało nam powierzone zadanie i się go podjęliśmy. Wiedzieliśmy w jakim momencie przejmowaliśmy z Grzeskiem zespół. Wiemy, że kibice patrzą na grę zero-jedynkowo. Wygrana - dobry trener, przegrana - zły. Zawodnik coś tam trafi - dobry, pudłuje - zły.
 
Wiesz, najlepiej to gonić zawodników, bo mają kontrakty więc w ogóle nie powinni odpoczywać, tylko trenować. Non stop. A prawda jest taka, że to gonienie spowodowało, że zespół budowany przez poprzedniego trenera, w kadrze którego jest 25 chłopaków, nie ma zdrowego obrońcy do gry, a o sile defensywy stanowią 17-letni chłopak i środkowy pomocnik. Wszyscy pozostali mają kontuzje i to bardzo poważne.
 

Maciej Seroka z grupą młodych piłkarzy Stali Rzeszów, którą również prowadzi.

- Ostatni mecz z Podhalem. Wystąpili: Szeliga, Reiman, Koczon, Brocki, Prędota. W obronie zabrakło Kacpra Drelicha. Każdy z chłopaków grał/gra z kontuzjami?

- W obronie zabrakło Kacpra Drelicha bo ma kontuzje kolana, Rafał Kursa ma problemy z kostką, Damian Skała ma zapalenie ścięgna. To nie są kontuzje mechaniczne, one sie nie biorą z kontaktu z rywalem. Marcel Stec, który zostal ściągnięty do rywalizacji z Kordasem, również ma przeciążęniową kontuzję i prawdopodobnie nie zagra do końca rundy.

- Ciężko się prowadzi taką grupę? Musiałeś walczyć o szacunek, o poważanie? Jesteś przecież sporo młodszy od niektórych zawodników ze składu Stali.

- Nie mam porównania. Jestem 28-letnim trenerem bez doświadczenia w pracy z seniorami. Kibice traktują to jako zarzut, a ja z kolei cieszę się, że zarząd dał mi szansę i podjął taką decyzje. Trzeba mieć trochę odwagi by dać młodemu, ambitnemu trenerowi możliwość nauki i zbierania doświadczenia wtedy, gdy drużyna gra pod ogromną presją ze strony kibiców, sponsorów, miasta.

Uważam, już abstrahując od tego że padło na mnie, że to jest to dobra ścieżka rozwoju trenera z akademii współpracującej z pierwszą drużyna. Wiesz, swoje już grałem. Liznęło się temat IV ligi podczas studiów w Krakowie. Grałem przeciwko różnym zawodnikom, nawet tym, co teraz grają w Trzebini czy Sole, ale stwierdziłem, że to całkiem bez sensu. Postanowiłem, że wezme się za trenowanie.
W Stali przeszedłem przez cały proces szkolenia i miałem małe epizody z seniorami. Wykonują swoją pracę - trenera - i moim obowiązkiem jest profesjonalnie podchodzić do swoich zadań, a piłkarzy do swoich.

- Znasz się ze wszystkimi piłkarzami, można by powiedzieć, że jesteście na stopie koleżeńskiej. Jesteś bardziej ich trenerem, selekcjonerem czy kolegą? Posadzisz Wojtka Rejmana na ławce, gdy będzie pod formą?

- Znam sie z zawodnikami. Z niektórymi dobrze, ale nie ma jakiś specjalnych zażyłości. Rozmawialiśmy o tym w szatni, że kiedy zostaliśmy z Grzeskiem tymczasowimi trenerami, to nie będziemy się wygłupiać i mówić sobie na Pan. Natomiast musimy, każdy z nas musi wykonywać swoją robotę. Czy mamy z Grześkiem problemy z "sadzaniem" na ławce? Nie mamy. Na ławce byli już Piotrek Prędota czy Seba Brocki. Ale to nie chodzi o sadzanie na ławce i pokazywanie, zaznaczanie swojej pozycji, tylko o wystawianie, naszym zdaniem, najbardziej przydatnych zawodników pod konkretny mecz.

- Od małego grałeś w piłkę w Stali. Można powiedzieć, że jesteś mocno związany z tym klubem?

- Mieszkałem 15 lat na Hetmańskiej, niedaleko stadionu. Wielu kibiców jest moimi bardzo dobrymi kolegami z dzieciństwa i tym bardziej mnie boli, że tak wyglądały ostatnie trzy mecze. Już w drugiej klasie podstawówki zacząłem kopać na Stali na żwirowym boisku, choć teraz to nie do pomyślenia.

Przeszedłem cały okres od małego chłopaka do juniora. Później zagrałem kilka razy w seniorach, w rezerwach. W pierwszej drużynie zagrałem tylko dwa sparingi. U trenera Kuźmy i Łętochy. Nie sądzę żeby oni o tym pamiętali, ale dla mnie było to super przeżycie. Dalej troche zazdroszczę chłopakom w pierwszej, że moga zagrać przy dopingu na Hetmańskiej.

- Trener Kuźma na pewno pamięta. On pamięta wszystko.

- (śmiech) Fakt. Później wyjechałem na studia do Krakowa i kopałem w niższych ligach. Ale przerwałem to i zdecydowałem się na wyjazd do Hiszpanii.

Tam przyglądałem sie treningom CF Granada, która była w Secunda Division. Pierwsze notatki, jakieś spostrzeżenia, nakręciło mnie to na działanie. Później skończyłem "magisterkę", zrobiłem II klasę trenerską, pojechałem na staż do Hutnika Kraków, wróciłem do Rzeszowa i 3 lata pracowałem w Coerver Coaching.

Współpracowałem z takimi ludźmi jak Paweł Habrat (były psycholog kadry polski, obecnie Zagłębie Lubin), z Remigiuszem Rzepką (trenerem przygotowania motorycznego kadry), z Mariuszem Paszkowskim, który prowadzi zajęcia indywidualne z ekstraklasowymi pilkarzami. Dodatkowo prowadziłem szkolenia dla trenerów, w których udział brali byli reprezentanci kraju i trenerzy z wyższych lig. Więc nie stresuje mnie praca w szatni Stali Rzeszów. Poza tym klubie, jako trener, pracuje od 3 lat, prowadzę rocznik 2006.

- Niedawno zdobyłeś licencję UEFA A. Możesz nam opowiedzieć jak wyglądał kurs, egzamin, jaką miałeś pracę dyplomową?

- Dokładnie tak, licencję zdobyłem w poprzednim tygodniu, a w grudniu lecę do Lizbony, na staż do Benfici. Sam kurs trwał od grudnia 2016 r. Były to bardzo wartościowe zajęcia z trenerami, którzy pracują w zespołach I czy II ligi. Wiadomo - więcej teorii od praktyki, ale dzięki temu kursowi byłem np. na tygodniowym stażu w Zagłebiu Lubin.

Sam egzamin był podzielony na część teoretyczną i praktyczną, ale nie ma co opowiadać. Pracę dyplomową napisałem na temat swojej pracy z rocznikiem 2006.

- Daj nam jakieś szczegóły. Co było w Twojej pracy?

- Należe do nielicznej liczby trenerów, którzy pracują według usystematyzowanego planu, który opisałem w pracy. Wiesz, młody jestem, plan nie jest idealny ale zawsze mam do czego się odwołać i ewentualnie ulepszyć i zweryfikować. W pracy było głównie przedstawienie sposobu pracy z rocznikiem 2006, który prowadzimy wspólnie z Bartkiem Złamańcem. Tam też opisałem mój plan.

Sam staż to też kawał ogromnego doświadczenia. Co prawda tylko tydzień, ale podpatrzyłem kilka rozwiązań, które bez problemu wprowadzę w naszym roczniku. W Zagłębiu przyglądałem się treningom akademii i pierwszej drużyny, której II trenerem jest Łukasz Smolarow.

A kurs UEFA A to z kolei wiele godzin spędzonych na dyskusjach z trenerami, bo każdy ma jakieś swoje spojrzenie na piłke nożną. Najbardziej spodobały mi się zajęcia z trenerami: Tułaczem i Białkiem.

- Ale nie chcesz powiedzieć, że chciałbyś być kalką trenera Białka? Kto jest Twoim trenerskim wzorem?

- Absolutnie. W każdym z trenerów widzę zalety i wady. Nie chcę być niczyją kopią, jestem sobą, ale dobre rzeczy staram sie wprowadzać. Z kolei te rozwiązania, które mi się nie podobają, bo wole unikać słów, że któryś z trenerów robi coś źle, staram się eliminować i unikać. Jest wielu trenerów, którym się przyglądam i śledzę, natomiast mecze i taktyka to co innego. Trenerzy teraz oczywiscie poza treningami i ustalaniem założeń, w dużej mierze odpowiadaja za planowanie i zarządzanie. Zidane, Pochettino, Conte - to ludzie, z których faktycznie można brać przykład.
 

Trener Maciej Seroka na zdjęciu pierwszy z prawej.

- Powiedz mi, jaka jest największa różnica pomiędzy treningami hiszpańskiej Granady, a Rzeszowskiej Stali? Różnica w podejściu do treningu, do meczu? Przygotowanie fizyczne, techniczne? Przenosisz coś z Hiszpanii do pierwszej drużyny? Albo do swojego rocznika 2006?

- Staram się niczego nie przenosić 1:1 na rzeszowski grunt. Tam jest jednak troche cieplej :) Powiedzmy sobie szczerze - teraz zwracałbym uwagę na całkiem coś innego, niż wtedy, gdy byłem jeszcze piłkarzem i podglądałem jak trenują chłopaki pod Madrytem. Mało tego: nie miałem okazji obserwować 1 drużyny, podpatrywałem juniorów, akademię. Natomiast to, na co szczególnie kładę nacisk w młodych rocznikach, to obycie z piłką i gra bez piłki.

- Śmiesznie to brzmi. Obycie z piłką i gra bez piłki.

- Racja, już tłumacze. Zawodnicy trenują u nas, w Stali 5 razy w tygodniu, wszyscy są wybiegani. Ale jak nie załapią się do ligi, to grają po wioskach i zaczynają wtedy trenować po 2 razy w tygodniu. Poziom ich wytrenowania spada, a przez braki techniczne nie robią różnicy w 4 czy 5 lidze. Robią je bieganiem, a nie graniem, a to gry właśnie powinniśmy uczyć od najmłodszych lat, a nie truchtania.

- A seniorzy?

- Seniorzy to przede wszystkim odpowiednie przygotowanie do meczu i zadania taktyczne do realizacji. Oczywiście, nie znaczy to, iż seniorzy, że tak powiem "drewniani", nie mogą stać się lepszymi zawodnikami. Mogą. Muszą chcieć, muszę ćwiczyć, starać się, grać z piłką. Szukać nowych rozwiązań, rozwijać się piłkarsko na własną ręke.

- Powiedz mi, czym różni się trenowanie pierwszej drużyny Stali, od trenowania np. Zagłebia Lubin czy Hutnika Kraków?

- Moge odwołać sie tutaj tylko do pierwszej drużyny Zagłębia Lubin, ale porównywanie naszego trenowania i Zagłębia nie ma najmniejszego sensu. Tam zawodnicy przychodzą do pracy. Spędzają w klubie kilka godzin dziennie, a przy pierwszym zespole pracuje kilka osób. My z Grześkiem jesteśmy we dwóch. Czasem we trzech, jak przy analizach meczowych (w których pomaga nam Grzesiek Twardowski - wielkie dzięki za pomoc!), ale głównie we dwóch. Treningi prowadzimy też we dwóch, Grzesiek - bramkarzy, co akurat w tym przypadku nie jest dziwne, Zagłebie ma 8 boisk, a my na treningi często jeździmy do Nowej Wsi czy Zaczernia, bo nie mamy gdzie trenować.

Nie myśl, że narzekam, broń Boże. Bierzemy to co jest i z tego staram się skleić coś fajnego. Dajemy z siebie tyle, ile możemy, żeby było jak najlepiej. Ambicji i chęci nam odmówić nie można.

- Zaraz zaraz, macie przecież płytę główną, a także dwa boiska boczne - jedno z naturalną murawą, drugie ze sztuczną. Dlaczego na nich nie możecie trenować?

- Na sztucznym trenowalismy przed meczem z Podhalem, bo oni na takiej rozgrywają mecze. Natomiast osoby zarządzające obiektem nie wpuszczają nas na boisko główne często, bo w weekendy gra na nim Stal Stalowa Wola i chyba nie chcą, byśmy je za bardzo zaorali. Ostatnio trenowaliśmy tam we wtorek, przed meczem z KSZO. O boisku bocznym nie wspominam.

- Dajesz, będzie na mnie, przecież też już nie raz widziałem jego stan. Może po Twoich słowach ktoś się nim zainteresuje na poważnie.

- Słuchaj, rozgrywamy sparing w Akademii Stali. Rocznik 2006 kontra 2005. Gra toporna, po co tworzyć założenia taktyczne, ćwiczyć chłopaków, rozegrania akcji, jak tam nie da się kopnąć prosto piłki. Po meczu sami rodzice prosili, żeby nigdy więcej tam nie grać, bo boją się o swoje dzieciaki. Z treningów na bocznym boisku kontuzje mieli choćby Michał Marczak i Michał Lisańczuk.

- Czyli ze stadionem wcale nie jest tak kolorowo jak mogłoby się wydawać? Były wichury, ulewy, orkany - było zimno, padało, nawet był już śnieg z deszczem - wszystko to, nie sprzyjało ani murawom, ani zawodnikom - myślisz, że to może być jedna z przyczyn tego, że od pewnego czasu Stal prezentuję słaby styl gry i nie ma wyników?

- Nie zwalam wyników na pogodę. To by była dziecinada. Chociaż powiem Ci, że gdybysmy grali z Trzebinią na normalnej płycie, to jestem pewny, że spokojnie byśmy to wygrali.
W Trzebini gra kilku moich kolegów, jeszcze ze starych lat. U Was w komentarzach wypisują, że zremisowaliśmy z jakąś wsią - a oni śmiali się z nas po spotkaniu, na jakiej murawie my rozgrywamy mecze.

- Wróćmy do bieżącej sytuacji w tabeli - miejsce 7, strata 5 pkt do pierwszego Motoru - spodziewałeś się przed sezonem, że tak to może wyglądać na koniec rundy? Że 7 drużyn będzie walczyć o awans i na górze tabeli będzie tak ciasno?

- Trzecia liga jest nieprzewidywalna. My przegrywamy w Sandomierzu, Soła wygrywa z Motorem 6:0, później przegrywa z Daleszycami 1:3, a ten sam Motor, ten od 0:6, zostaje liderem. Nie sądziłem, że będzie taki ścisk, ale w najgorszych snach nie widziałem nas na 7 lokacie. Pod Wólką, a ex equo z Wiślanymi Jaśkowice.

- Maćku, muszę spytać - jak zapatrujesz się na współpracę z nowym trenerem? A może jednak jest front zmieniony i to Ty będziesz trenował Stal w przyszłej rundzie?

- Myślę ze trenera się rozlicza z wyników, więc chyba nie ma tematu Macieja Seroki na stanowisku I trenera. Teraz musimy działać tak, żeby wygrać bardzo ważny mecz z Oświęcimiem. Jeżeli dalej będę asystentem (bo oficjalnie pełnię taką funkcję) to ja bardzo chętnie będę pomagać kolejnemu trenerowi. Mam nadzieję, że będę mógł się przy okazji współpracy uczyć i dalej zbierać doswiadczenie.

- A z rocznikiem 2006? Jakie plany, cele? Jak Twoi wychowankowie wyglądają na tle innych drużyn w tym roczniku?

- Dobra praca, co raz więcej chętnych do grania w Stali, także z innych Podkarpackich drużyn. Kilka ciekawych indywidualności, które kiedyś może zaistnieją w pierwszym zespole, a może i wyżej. Najważniejsze w tym wieku to pasja, charakter i chęci do pracy. Dodam jeszcze świadomość tego, że dopiero się zaczyna i trzeba dużo pracy i wyrzeczeń, aby dojść tam gdzie się marzy... Czy kierunek który obraliśmy jest słuszny? Widze ze jest w tym dużo dobrego. Dalej trenujemy i mam nadzieje, że za kilka lat będą tego efekty w postaci gotowych do gry w seniorach mlodzieżowców i juniorów.

- A Twoje plany na przyszłość? Grudzień - Lizbona i staż w Benfice. Następnie albo asystent w Stali albo... ?

- Pracuje w szkole i prowadzę zajęcia na Stali. Rocznik 2006 i jestem przy pierwsze drużynie. Na ten moment jestem związany z klubem praktycznie 24/7. Natomiast jeśli nie Stal to jakiś inny prywatny, komercyjny projekt. Klubu na pewno nie zmienię.
 
Rozmawiał Jakub Foryś

Czytaj także

Komentarze (37)

Uwaga! Teraz komentarze są domyślnie ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.