2025-04-26 00:42:00

Łukasz Surma po remisie Pogoni-Sokoła Lubaczów z KS Wiązownica: Transfery nie grają same. To proces

Remis 1-1 w derbowym starciu 3 ligi gr. IV między KS Wiązownica a Pogonią-Sokołem Lubaczów może mieć kluczowe znaczenie w kontekście walki o utrzymanie. Trener Łukasz Surma w rozmowie z naszym portalem podsumował spotkanie, odpowiedział na zarzuty dotyczące formy zespołu i skomentował swoją przyszłość w klubie. – „Piłka nożna to gra zespołowa, nie da się kupić gotowego wyniku” – mówi doświadczony szkoleniowiec.
 
– Trenerze, punkt wywalczony na wyjeździe z Wiązownicą może okazać się bardzo ważny w kontekście walki o utrzymanie. Jak oceni Pan ten mecz?
 
– To było dobre spotkanie, rozegrane na niezłym poziomie. Murawa i pogoda sprzyjały grze w piłkę, a obie drużyny pokazały intensywność i ambicję. W pierwszej połowie to my dominowaliśmy – potrafiliśmy szybko przechodzić do ataku, tworzyć sytuacje i zasłużenie prowadziliśmy. Niestety, w drugiej połowie za bardzo skupiliśmy się na bronieniu wyniku i to się na nas zemściło. Zabrakło utrzymania się przy piłce, spokoju, który pozwoliłby wybić rywala z rytmu. Ale końcówka znów była nasza – mieliśmy sytuacje, zabrakło centymetrów i precyzji. Jestem zadowolony z postawy chłopaków i z optymizmem patrzę na kolejne kolejki. Liga wciąż jest otwarta.
 
– Przed meczem sporo mówiło się o Waszym trudnym terminarzu. Teraz czeka Was seria spotkań z czołówką ligi. Czy ten punkt daje oddech przed decydującą fazą sezonu?
 
– Zgadza się, terminarz nie należy do łatwych – czekają nas mecze z zespołami walczącymi o awans. Ale ta liga jest bardzo wyrównana. Jeśli utrzymamy poziom gry z dzisiejszego meczu, to możemy rywalizować z każdym. Niestety, wcześniej, w Połańcu czy w pierwszej połowie z Lewartem, sami sobie byliśmy winni. Gdybyśmy grali tak jak dziś, punktów byłoby więcej i sytuacja w tabeli byłaby spokojniejsza. Ale dziś trzeba docenić ten remis – to były derby, mecz na trudnym terenie, gdzie nawet lider nie potrafił wygrać.
 
– Niektórzy kibice i obserwatorzy twierdzą, że przy takich nazwiskach w kadrze, jak chociażby Paweł Oleksy czy Adam Imiela, Pogoń-Sokół powinna mieć więcej punktów. Skąd zatem ta słabsza dyspozycja zespołu w ostatnich tygodniach?
 
– A kto powiedział, że inne zespoły nie mają zawodników z przeszłością w pierwszej lidze? Nie przesadzajmy. Pogoń-Sokół nie jest wyjątkiem na mapie piłkarskiej Polski. Każda liga rządzi się swoimi prawami – to nie jest FIFA, że piłkarz z wyższej ligi weźmie piłkę, przedrybluje wszystkich i strzeli gola. Sam grałem w Ekstraklasie, ale też w czwartej lidze – wiem, że trzeba się przystosować i na to potrzeba czasu. To nie działa od razu. Transfery muszą się zgrać z zespołem, zbudować relacje, zrozumienie. To proces. Piłka nożna to gra zespołowa i nie da się kupić gotowej drużyny. Często prezesom wydaje się, że nazwiska wystarczą, ale rzeczywistość bywa bardziej złożona. My, trenerzy, jesteśmy od tego, by to wszystko poukładać.
 
– Przed spotkaniem pojawiały się głosy, że to mecz o Pana posadę. Czy rzeczywiście czuł Pan presję? Były jakieś rozmowy z władzami klubu?
 
– Proszę mi wierzyć, rozmowy z prezesem to u nas codzienność – rozmawiamy po każdym meczu. Ten tydzień nie był pod tym względem inny. Prezes jest szczery, rozmawiamy otwarcie. Osobiście nie mogę żyć spekulacjami, bo to tylko zaburza koncentrację. Tego samego uczę swoich zawodników – po słabszych momentach trzeba iść do przodu. To jest istota sportu: radzić sobie z trudnościami. Jestem na to przygotowany, odporny. Wiem, gdzie jestem, wiem, co robię. Naszym celem jest utrzymanie i konsekwentnie do niego dążymy.
 
Rozmawiał Maciej Decowski-Niemiec

Komentarze (11)

Uwaga! Teraz komentarze są domyślnie ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.