Siarka Tarnobrzeg przegrała z Polonią Warszawa (1-3) w meczu 26. kolejki 2 ligi. Zobaczcie, co na konferencji pomeczowej powiedział trener, Łukasz Becella.
- Na pewno do tego meczu przystąpiliśmy w bardzo dużym osłabieniu, ponieważ mieliśmy tylko trzech stoperów na ten mecz i tych trzech wystawiliśmy, w tym dwóch młodzieżowców. Mieliśmy tylko tych zawodników, z których mogłem korzystać i uważam, że skompletowanie składu, gdzie już nie ma żadnego wyboru jako trener, jest bardzo trudne. Natomiast był to też sprawdzian dla bardzo młodych zawodników, żeby sobie poradzili z trudnym przeciwnikiem- powiedział opiekun Siarki Tarnobrzeg.
- Z pierwszej połowy, mieliśmy na ten mecz plan, żeby kontrować przeciwnika, bardzo dużo analizowaliśmy go, bo wiedzieliśmy z kim gramy. Chcieliśmy zabrać tę dominację i w pierwszej połowie w wielu aspektach nam się to udało, nawet mieliśmy swoje sytuacje na zdobycie bramki. Straciliśmy jednak bramkę, którą sami stworzyliśmy przeciwnikowi, bo trzeba to nazwać po imieniu- kontynuował.
- Na drugą połowę bardzo się mobilizowaliśmy, żeby zagrać ją jeszcze lepiej, natomiast druga bramka spowodowała u nas trochę utratę wiary w to wszystko, przy bramce przy 3-0 już wszyscy mieli spuszczone głowy. Cieszę się jednak, że graliśmy do końca ofensywnie i próbowaliśmy stwarzać sytuacje i ryzykować- powiedział Łukasz Becella.
- Czuć duże niezadowolenie na trybunach, kibice są wkurzeni na ostatnie miejsce. Kolejny mecz gracie nieźle, ale znow nie ma punktów. Czy ma Pan jeszcze wiarę w to, że ten zespół może się utrzymać w tej lidze i czy ma Pan jakąś receptę, co można zmienić, żeby zacząć punktować, a niekoniecznie grać pięknie?
- Mamy jeszcze 24 punkty do zdobycia, uważam, że to jest dużo, oczywiście to jest matematyka, ale też trzeba tak patrzeć. Pokazuje to też, że jest to zespół, który może wygrać z każdym, tylko trzeba utrzymywać pewną koncentrację i nie tracić tak bramek.
- Pierwsza bramka, którą praktycznie sami sobie strzelamy, to ciężko później z takim zespołem dalej narzucać swój sposób grania. Zdecydowanie było widać, że mam na to sposób i wiarę, bo przy 3-0 pokazaliśmy, że gramy do końca i ciężka praca musi nam przynieść efekt.
- Uważam, że damy radę, wiadomo, że są to sprawy matematyczne, ale chłopcy pokazują, że jest tutaj jeszcze wielki żar i ogień w tym zespole, tylko jeszcze musi być jakość. Jeżeli w pierwszej połowie jesteśmy trochę lepszym zespołem, jeśli chodzi o sytuacje, to musimy to podtrzymać, jeśli nie potrafimy, to znaczy, że jeszcze musimy nad tym ciężej pracować.